poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Wspólny OneShort z Natalią Vidal '' Mojemu oprawcy zawdzięczam miłość '' cz. 1





Maxi-  Nina Peridia
Natalia - Rebel 
 ===========
=========================================================
Maxi Ponte - dwudziestopięcioletni argeńtyńczyk zawodowy tancerz. Jest miłym, zabawnym, opiekuńczym, pomysłowym i zdolnym chłopakiem to też typ romantyka, który marzy o prawdziwej miłości. Mimo, że nie znalazł jej to całkowicie poświęca się swojej pasji. Nie ma czasu na rodzinę, która sie go wyrzekła gdy został tancerzem zamiast lekarzem tak jak chciał jego ojciec. Rodzice nie rozumieją jak taniec jest dla niego ważny. Nawet nie chcą zrozumieć. Nie ma czasu ani na kumpli ani na dziewczyny. Mimo, że miał dziewczynę - która go zdradziła, gdy chciała wrócić do Maxiego, chłopak się wściekł i zechciał zemsty na Ponte...Czy jego życie się odmieni i spotka prawdziwą miłość ?


Natalia Vidal - dwudziestodwuletnia Hiszpanka, początkująca fizjoterapełtka. Doskonale spełnia się w nowo zaczętym zawodzie. W związku z wypadkiem, którego sprawcą był jej starszy brat musiała przenieść się do Argentyny a dokładniej do malowniczego Buenos Aires. Dręczy ją poczucie winy za czyny brata chodź nie miała z tym nic wspólnego. Chce pomóc ofierze wypadku. Dziewczyna jest niezwykle piękna i mądra, zawsze uśmiechnięta, mimo wyrządzonych jej przykrości. Niestety nigdy nie miała szansy na miłość, gdy już się zakochiwała to nieszczęśliwie lub była wykorzystywana. Mimo ciężkiego życia nie poddaje się i wciąż idzie przed siebie, wciąż szuka tego jedynego..


Od czego tu zacząć kompletnie nie wiem. Zastanawiam się nie mogąc sobie nic przypomnieć. Próbuje się skupić przypomnieć sobie co sie dzieje, bo tego nie wiem. W moim umyśle panuje ciemna dziura, w której nie ma zupełnie nic. Bez wspomnień czuję się kompletnie pusty bezużyteczny. Nie chodzi mi że nic nie pamiętam bo tak nie jest. Ale nie pamiętam co ja zrobiłem, że jestem tu. Właśnie '' tu '' oznacza szpital. Nic nie rozumiem. Kompletnie. Jak ja tu trafiłem. Sprawdzam co ze mną '' nie tak '' poruszam głową ręką lecz nie nogami. Nie czuje ich. Boże ! Tylko nie to ! To nie możliwe ! Ja nie mogę przestać tańczyć to moja pasja a do tego moje nogi mi bardzo potrzebne. Co ja zrobie jeśli nie odzyskam czucia ? Mogę już być martwy.

Rozglądam sie po pomieszczeniu. Eh typowa sala szpitalna. Białe ściany, okno łóżko i szafka. Wszystko w białych kolorach. Nie dziwie się, że ludzie boją się szpitali. Takie przytłaczające. Nudne i depresyjne. Byłoby o wiele lepiej gdyby było bardziej kolorowo o czym mogę tylko pomarzyć. W sali jestem sam. Czemu ? Tego nie wiem.. czuję się jak trędowaty, odizolowany. Nadal próbuje poruszyć nogami. Nie mogę. Nie mam siły, dlatego chce sobie przypomnieć co ja do cholery tu robię ! Nagle słyszę naciśnięcie klamki. Patrze w stronę drzwi widzę wchodzącego menżczyznę w średnim wieku o siwych włosach w białym kitlu.

-  Pan Maximiliano Ponte,25 lat, wypadek samochodowy - wyczytał z papierów.Pokiwałem głową.

- Co się stało ? Co mi jest ? - spytałem od razu zdenerwowany tym, że tu byłem.

- Jak już wspomniałem miał pan wypadek. Pewien menżczyzna wjechał w pana czarnym BMW. Wypadek mógł być zaplanowany dzięki czemu na pana nieszczęście odniósł pan poważne obrażenia. Przejdzmy do sedna. W wypadku ucierpiał pana dolna część kręgosłupa co spowodowało paraliż nóg. Nie mamy stuprocentowej pewności czy pan odzyska czucie i będzie mógł chodzić. Owszem są na to szanse ale czeka pana długa i wyczerpująca rehabilitacja. - wyjaśnił a jego słow były jak sztylet wbijające się w moje serce.

- Nie ! To nie możliwe ! Ja musze tańczyć. Jestem tancerzem - krzyknąłem nie powstrzymując emocji.

- Rozumiem pana. I przypominam, że są szanse - zauważył próbując mnie uspokoić.

- odzyskam pełne czucie ? - spytałem z nadzieją w głosie, której trudno by niezauważyć.

- Mamy taką nadzieje. Za tydzień  pana wypuścimy do domu i załatwiliśmy panu fizjoterapuetke, która będzie pana rechabilitować i pomagać -  oznajmił. Co ? Jakaś kobieta będzie musiała się ze mną męczyć ? Nie chce tego. Litości i kłamliwego współczucia. Westchnąłem gdy lekarz wyszedł. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Nie chciałem być kaleką a póki co czeka mnie wózek inwalidzki. To było dla mnie tak jakbym umarł, bo ja żyje tylk tańcząc. W sumie już nie mam dla kogo żyć. Nikogo nie mam. Zostałem sam. Muszę sobie teraz to wszystko przemyśleć i poukładać na spokojnie. Przecież istnieje szansa tak ? Nie mogę się poddać. Będę silny i przezwyciężę to. Ale martwi mnie sprawa tej fizjoterapetki czy nie będę dla niej ciężarem ?


- Możesz mi do cholery powiedzić co on Ci takiego zrobił, że próbowałeś gł zabić?!. - łaziłam po całym pokoju podczas gdy mój brat spokojnie siedział na skórzanej sofie.

- Natalia wyluzuj.
- Wyluzuj?!. Tylko to masz mi do powiedzenia? Czy ty masz pojęcie jak ja się czuje?!. Mam większe poczucie winy niż ty chodź nic nie zrobilam!. - chyba jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła, czy on kompletnie niczym się nie przejmuje?
- Oj daj spokój to był wypadek - widziałam, że moje gadanie zaczyna go męczyć.
- Wypadek?!. Przypadkowo wiechałeś na byłego chłopaka
dziewczyny z którą byłeś. Ta to czysty przypadek.
- Ale po co ty się tak denerwujesz? Po co tu przyjechałaś i chcesz mu pomóc? To tylko moja sprawa.
- Choćby dlatego że jesteś moim bratem i pomagając mu w jakiś sposób pomagam Tobie.
- Właśnie nie pomagasz ani trochę - bezczelnie zaśmiał mi się w twarz.
- Z tobą się nie da gadać - wrzasnelam wybierając z jego mieszkania.
Co za kretyn, czy on nie widzi, że chce dla niebo dobrze? Zresztą czemu ja się dziwie? Tak było i zawsze będzie.  On zawsze robił swoje i nie mógł zrozumieć, że staram się mu pomóc. Właściwie moglabym go zostawić, niech radzi sobie sam w końcu jest dorosły. Niestety mam taki charakter, który nie pozwala mi na to.Gdy wróciłam to apartamentu w którym tym czasowo przebywał zaczęłam myśleć o ofiarze wypadku, o tym jak się czuje z faktem, że nie może chodzić... Może jakoś daje sobie z tym radę? Jeśli tak to na prawdę go podziwiam. Ja bym się chyba załamała. Właśnie dlatego pójdę za dwa tygodnie do jego domu i będę mu pomagać. Właściwie to jeszcze nie wiem co mu powiedzieć..."Hej jestem Natalia, siostra Felipe - chłopaka który spowodował twój paraliż."  Gdybym mu to powiedziała chyba od razu byśmy się nie polibuli... Chociaż nie powinien mnie oceniać na podstawie rodziny.


*2 tygodnie później*
Powolnym krokiem ide w strony domu chłopaka, którym będę się zajmowała. I tak będę za wcześnie o jakieś trzydzieści minut więc nie muszę się spieszyć. Jestem bardzo ciekawa osoby chłopaka. Czy jest miły czy niekoniecznie? Czy mnie polubi czy raczej będzie starał się unikać? Tak rozmyślając, nim się spostrzegła znalazłam się przy dużym domu znajdującym się na obrzeżach miasta. Wyjęlam klucze, które dostalam w szpitalu z torebki i niepewnie otworzylam drzwi. Dali mi je po to bym mogła swobodnie wchodzić do Ponte, w końcu za nim on by mi otworzył trochę by minęło.


Minęło dwa tygodnie od tego wydarzenia, które tak diamentarnie zmieniło moje dotychczasowe życie. Wypadek tymczasowo co mam nadzieje zmienił całkowicie moje życie do takiego stopnia, że ledwo sobie radzę. A czego można się spodziewać po tak mocnym paraliżu na którego jestem skazany... Właśnie.. Lekarze twierdzą, że cudem żyje po czymś takim. Mówią, że to cud a ja kiwam głową. Cieszą się, że sie nie załamałem dzięki temu są pełni podziwu dla mnie i mówią, że z moim wrodzonym dobrym nastawieniem będzie mi łatwiej walczyć z tym. Czuje, że mają racje. Jestem pozytywnie do walki z tym nastawiony, ponieważ chce móc znów tańczyć. To jest jak narkotyk, bez którego długo nie przetrwam. Dręczy mnie tylko kwestia tej fizjoterapuetki.​ Trochę się obawiam tego. Będzie mi nie zręcznie gdyż ma ona za zadanie mnie rehabilitować a do tego pomagać mi i uczyć samodzielności. Nie chciałbym być dla niej ciężarem ani dla nikogo innego. Dlatego będę walczył i nie poddam się. Gdy tak sobie rozmyślałem usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Pewnie bym się zdziwił, przecież nikogo nie oczekiwałbym gdyby nie to, że dali klucze do mnie tej fizjoteraupuetce.​ O kurcze ! To może być ona !!!


- Hallo jest tu kto ? - spytała. Kurcze miała taki piękny głos. Odblokowałem wózek i szybko pomknęłem do niej.
  - Hej. Jestem Maxi - uśmiechnąłem się szeroko do niej. Chciałem być miły by mnie polubiła, a nie myślała że jestem nieznośnym kaleką.
- Natalia ale mów mi Naty - odwzajemniła podając mi dłoń. Jej dłoń była taka delikatna i pachnąca. Tak jak cała ona a do tego przepiękna czuje, że w niej mógłbym sie zakochać na całe życie. Ten uśmiech i zadarty nos nie wspominając o kruczoczarnych loczkach no i jest niższa ode mnie. Po prostu perfekcyjna. Ciekawe jaka jest. ? - ładne imię - przyznałem. - Od czego zaczynamy - spytałem podziwiając jej nieśmiały uśmiech zaprowadziłem ją do salonu.

- Najpierw Chciałabym z Tobą porozmawiać - szepnęłam siadając na skórzanej kanapie - choćby o tym jak się czujesz. Żeby zacząć jakiekolwiek ćwiczenia fizyczne najpierw trzeba zająć się psychiką. - dodałam lekko uśmiechając się w stronę chłopaka.
- Hm a dokładnie co z tą '' psychiką ? - spytałem z uśmiechem.
   - osobiście wiem, że wyda się to pani dziwne ale jestem nastawiony pozytywnie do tego i nie brakuje mi motywacji by odzyskać pełną sprawność. Jestem gotowy na wszystko by tylko znowu móc tańczyć - wyjaśniłem z szerokim uśmiechem patrząc jej w oczy.
 - Hmmm nie sądziłam, że będzie tak łatwo - powiedziałam z uśmiechem. Jako on ma cudowny uśmiech...ciekaw​e czy ciągle będzie talki radosny gdy się dowie że Felipe to mój brat.. - Z takim nastawieniem na pewno uda Ci się z tego wyjść.
i z pomocną takiej pięknej damy - odwznajemniłem -  mam nadzieje chociaż po wypadku nie byłem taki wesoły jak teraz - przyznałem-
mogę pani opowiedzieć ? muszę komuś sie wyżalić - uprzedziłem. -
poprawiłem sie na wózku i zacząłem opowiadać chociaż nie wiem czy tego chce wysłuchiwać .. -

- Kto mi to zrobił ? Wszyscy, których znam wiedzą jakie to dla mnie ważne. Nie wszyscy to rozumieją. Moi rodzice kompletnie tego nie chcą pojąć, że nie chce być taki jakby oni chcieli czyli lekarzem. Twierdzą, że zawód tancerza jest bezużyteczny, głupi wymyślny i nie zapewni mi dobrego bytu. Właśnie im chodzi tylko o pieniądze. No bo o co innego ? Sami są lekarzami a mój brat prawnikiem. Są z niego dumni a ze mnie ? Mają mi za złe, że się im postawiłem zostać artystą. Twierdzą, że nie mam aspiracji, perspektyw a zawody tego typu są idjotycznie. Właśnie tak wyparli się mnie po tym jak zostałem tancerzem. Nie lubili też Matyldy mojej ex dziewczynie. Tu akurat miel racje. Okazała się puszczalską i zdradziła mnie z jakimś tam Felipe. Jeszcze miała czelność błagać mnie o wybaczenie lecz na to za póżno. - wyjawiłem jej to mimo, że opowiadanie tego bolało mnie lecz nie chciałem pokazać, że jestem słaby. Na moje nieszczescie spłyneły mi łzy których nie wiem czy zauważyła.
  
- Bardzo mi przykro. To na prawdę okropne gdy nikt Cię nie docenia i nie rozumie. Wiem coś o tym - szepnęłam łapiąc go delikatnie za rękę. Bardzo mi szkoda chłopaka. Nie dość, że rodzina go nie wspiera z tym co kocha to jeszcze ten wypadek...- I może przejdzmy na "ty" dobrze? - zaproponowałam - A może podejrzewasz kto spowodował ten tragiczny wypadek? - dodalam po chwili.

- Dobrze przejdzmy na '' ty '' Maxi - zaśmiałem się lekko - Przyznam,, że wrogów to nie mam. Staram sie być miły i pomocny dla wszystkich. Jest jeszcze chłopak mojej byłej dziewczyny .. sam nie wiem może on. Nie chce na niikogo zwalać winy bo to ja nie uważałem na przejściu. A za głupote sie płaci nieprawdaż ? - spytałem lekko się uśmiechając.

 Felipe...- mój głos był bardzo cichy, właściwie to powiedziałam to tylko do siebie mam nadzieje, że nie usłyszy. - To nie twoja wina, po prostu jakiś idiota...- przerwałam na chwilę - To nie twoja wina. - już wolalam nic nie dodawać.

 dzięki - usmiechnąłem sie patrząc w jej oczy i chwytając dłoń, bałem sie spytać czy opowiedział by mi cos o sb - no to kiedy zaczynamy - zmieniłem temat nie zrecznie

 Wolisz teraz czy jutro? - spytyałam patrząc z uśmiechem na nasze dłonie. Czułam się trochę nie zręcznie ale szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. - Wiesz trochę się stresuje, to moje pierwsze takie zlecenie - zaśmiałam się delikatnie patrząc w stronę chlopaka.

 nie muszisz sie stresowac i wstydzic mnie < patrzyłem w jej oczy mocno sciskając rece z> dla mnie tez to jest nowe i wiem co czujesz ale bedzie dobrze - obiecałem - bede sie starał bys szybko to skończyła jak zechcesz - zaproponowałem z bólem. Podobała mi sie i chciałbym aby to odwzajemniała.

Dla mnie praca jest przyjemnością, nie męczę się siedząc tu z tobą - szepnęłam z lekkim uśmiechem kładąc dłoń na umięśnionym ramieniu chłopaka.
Będzie dobrze, obiecuje Ci że znów zaczniesz chodzić - dodalam po chwili.

 Postaram pani nie uciążać < obiecałem , gdy popatrzyłem w jej oczy zauwazyłem, że naprawde martwi sie moim stanem.. ciekawe dlaczego ? - może opowiesz mi cos o sobie - zaproponowałem.

 Po pierwsze "Cię" a nie Pani - poprawiłam go z lekkim śmiechem.
- Nazywam się Natalia Vidal co już z resztą wiesz, mam dwadzieściadwa lata. Parę dni temu przyleciałam tu z Hiszpanii. W wieku siedemnastu lat wraz z starszym bratem postanowiłam się usamodzielnić i wyprowadziła się z domu. Do dziś tego żałuję. Gdybym postąpiła w tędy inaczej moje życie było by lepsze... - przerwałam na chwilę - To chyba jak na razie wystarczy...

przytuliłem ją >  masz racje bo wierze, że kiedyś zaufasz mi na tyle by opowiedzieć wszystko no i będziemy przyjaciólmi - ostatnie dwa słowa lekko okuły moje serce nawet nie wiem czemu ... szybko sie oderwałem od niej chcąc utrzymać lekki dystans - Zacznijmy lepiej - stwierdziłem niezręczny tą sytuacją.

Tak zacznijmy...- szepnęłam nerwowo drapiąc się po ramieniu. Szkoda że ten uścisk nie trwał dłużej... Ale nie będę robiła sobie obciachu prosząc by mnie przytulił.


 Zniesmaczoony tą bliskością i uczuciem, które nas ogarneło postanowiłem przerwać tą niezręczną dla niej sytuacje. Szczerze mi ona nie przeszkadzała lecz nie chciałem
być bardzo nachalny. Odblokowałem wózek i ukierunkowałem mój mózek do mojej sali tanecznej. Stwierdziłem, że to będzie idealne pomieszczenie do naszyczej
rehabilitacji. Poprosiłem wczoraj pewnych ludzi by dostosowali to miejsce do spotkań z Natalią.
- Proszę tu będziemy ćwiczyć - pokazałem cały pokój obkrecając sie dookoła osi. Zauważyłem, że jej  odpowiada to miejsce bo sie uśmiechała.
- To jest cudowne - stwierdziła oczarowana - Jak tak szybko to przygotowałeś ? - spytała.
- Przed wypadek tańczyłem to już wiesz i to właśnie tu to robiłem. Gdy wybierałem to mieszkanie szukałem takiego pomieszczenia do tego - wyjąśniłem szeroko sie do niej
uśmiechając. Za to na twarzy hiszpanki pojawił się nieśmiały uśmiech w którym zdąrzyłem sie zakochać...
- No to zaczynamy - oznajmiła lekko zdenerwowana Zrobiłem coś nie tak ? poprowadziła mnie na leżanke, którą zniżyła jakimś przyciskiem. Gdy leżanka opadła całkowicie
pomogła mi się przenieść z wózka na lezanke. Podciągnąłem sie w góre układając wygodnie. Patrzyła na to na co ja się uśmiechnąłem do niej. Chciałem sprawić wrażenie
sympatycznego i wyluzowanego. Takkiego jakim zawsze jestem lecz przy niej jest inaczej; czuje sie bezradny i nieśmiały aby kiedykolwiek zrobić jakiś krok. Nic nie
poradze że jestem taki przy dziewczynach a szczególnie przy takiej piękności jak ona. Ona traktowała to zupełnie inaczej. Przynajmniej miałem takie uczucie jakby
utrzymywa dystans między nami. Sądziłem, że takie relacje panują miedzy pacjętem a fizjoterapeutką. Ale ja tego nie chciałem. Pragnąłem być bliżej jak tylko się da.
Dziewczyna już pół godziny pokazywała mi rżnego rodzaju ćwiczenia na wyprostowywanie, zginanie tej nogi. Miała określoną nazwe każdego ćwiczenia zupełnie jak układ
taneczny. Nie sprawiało mi większej trudności ale czułem, że na początku fizjoterapueci chcą przyzwyczaić swoich pasętów etapowo do wiekszego wysiłku i trudu,
który chcą w to włorzyć. To pewnie by mi powiedziała Naty. Po godzinie skończyliśmy. Natalia za nim pomogła mi przenieść sie na wózek wyjaśniła plan ćwiczeń na jutro
Chciałaby aby spróbował stanoć, ponieważ minęły 3 tygodnie i powinienem poruszać się delikatnie w gipsie, na który skazany jestem jeszcze tydzień. Na szczęście,
ponieważ dłużej nie wiem czy umiałbym wytrzymać bez tańca do którego pragnę wrócić jak najszybciej. Ale z drugiej strony mam świadomość, że gdy skończę rehabilitacje
moja znajomość z panną Vidal się skończy a szczerze bym tego nie chciał. Gdy już miałem ją odprowadzić do dzwi to zrobiło mi się troche smutno, że ten czas z nią
spędzoby tak szybko minął. Chyba to zauważyła bo ukucnęła przede mną ;
- Coś się stało ? - spytała z troską w głosie patrząc mi w oczy. Miała takie piękne brązowe oczy tak jak cała ona. Natalia była przepiękna nie mogłem dłużej wytrzymać
przybliżyłem moje usta do niej i musnąłem czule jej wargi.Były takie miękie i słodkie obleczone malinowym błyszczykiem.O dziwo odwzajemniła delikatnie a ja pogłębiłem.
Czułem się tak cudownie mogąc ją mieć tak blisko.Wiedziałem, że będzie zła i to zaszkodzi naszej relacji lecz to było silniejsze ode mnie. Odsuneła sie jak oparzona
ode mnie a na jej twarzy zagościły dwa rumieńce.
- Ja.. ja przepraszam - próbowałem naprawić całą tą nie zręczną sytuacje lecz bezskutecznie.
- Muszę iść - tylko to potrafiła w tej chwili odpowiedzieć co mnie nie dziwiło. Co ze mnie za debil. Palnąłbym sie i już zabił lub zaszył pod ziemię.
- Nie powinienem. Zapomnijmy lepiej o tym - poprosiłem lecz moja prożba nie była szczera tylko była kłamstwem. Przecież nie mogłem jej wyznać, że to coś dla mnie coś
znaczyło skoro dla niej na pewno nic. Pokiwała głową na moją propozycje co wywołało ukucie w moim sercu. Potem wyszła zostawiając mnie samego z wielkim wyrzutem
sumienia, że dopuściłem do tego. Pzwalając sobie na to będąc świadomy konsekwencji za którymi to się pociągnie. Wiele nawet kilkanaście razy dzwoniłem do niej lecz
nie odbierała ani nie odpisywała na esemesy. Ponte ! Ty palancie a czego mogłeś się spodziewać dob cholery ? Że będzie jak w bajkach i to zakończy sie happyendem ?
Myśląc tak wtedy stwierdzam, że jestem gorszym idjotą niż myślałem.Najgorsze w tym wszystkim jest to że nawet nie będziemy mogli być nawet przyjaciółmi. Czułem,
że jest na mnie wściekła. Ale przecież odwzajemniła i to pwnie ze strachu i z litości nad facetem na wózku. Z bólem serca muszę
się pogodzić, że miłość mojego życia nie jest mi pisana i jestem skazany na życie samotnie, więc musze zrobić wszystko by odzyskać kompletną sprawność i wrócić do
normalnego życia i do tańca zapominając o pięknej hiszpanki. Niestety to nie będzie takie łatwe..
  
 Nie czuje się zbyt dobrze z myślą, że zostawiłam go tak bez słowa. Szczególnie, że odwzajemniłam ten głupi pocałunek!. Czemu mnie pocałował? Tego niestety nie wiem lecz mam nadzieję że w końcu się dowiem. Co on sobie myślał? Że po jednym dniu znajomości wskoczę mu w ramiona? Owszem lubię Maxi'ego nawet bardzo. Dobrze mi się z nim rozmawia i spędza czas. Mogłabym siedzieć przy nim godzinami i by mi się nie znudził. Może nawet mnie zauroczył, jest przystojny, inteligentny, zabawny, słodki, uroczy... Wręcz idealny. A fakt, że jest na wózku mi nie przeszkadza ani trochę. Niestety tego uczucia chyba nie da się nazwać miłością. Miłość jest w tedy gdy czujesz motyle w brzuchu na samą myśl o chłopaku, gdy myślisz o nim dzień i noc, masz poczucie spędzania z nim czasu. Miłość jest w tedy gdy słowa "Kocham Cię" wypowiadasz szczerze i bez żadnego zawahania. Ja nie chce się zakochać czy zauroczyć, chce pokochać.

Po tym dziwnym incydencie postanowiłam, że nie pójdę od razu do domu tylko przede się po parku. O tej godzinie nie ma tam nikogo, można rozkoszować się śpiewem ptaków, szelestem liści, szumem strumyka płynącego niedaleko. Muzyka wytworzona przez naturę jest najpiękniejsza. Sprawia, że zapominam o wszystkich krzywdach, które wyrządził mi świat. Nie mam teraz na myśli pocałunku z Maxim. To było miłe na swój sposób. Mówiąc to myślałam o wszystkim co zrobił mi brat. Felipe jest totalnym nieczułym kretynem. Za to co zrobił Maxi'emu nienawidzę go dziesięć razu bardziej.
Rozmyślając o głupocie brata po czułam, że coś wibruje w mojej kieszeni. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na nową wiadomość. O wilku mowa...
F: I co jak się sprawujesz jako niańka dla tego idioty?
Ja:  fizjoterapuetka* Doskonale.
Ps. Jedynym idiotą w moim otoczeniu jesteś ty.
F: nie pozwalaj sobie. Wiesz, że źle się to może skończyć.
Ja: Tak? Co mi zrobisz? Nie masz prawda mnie tknąć. Kretyn.
F: Znów dostaniesz z w ten swój brzydki ryj. Spodziewaj się moich odwiedzin w najbliższym czasie.
Łza spłynęła mi po policzku czytając ostatnią wiadomość. Dlaczego on musi być tak okropny? Pewnie znów mi wpieprzy i zaśmieje mi się w twarz.
Już nic nie odpisałam tylko jak najszybciej udałam się w stronę mieszkania próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy


Minęło kilka dni od tego incydentu z Natalią. Całe bite 7 dni nie żebym liczył.. ale cóż jakbym mógł zapomnieć o tym pocałunku, który dla mnie tak wiele znaczył.
Dziwiło mnie tylko to że mimo odwzajemniła mój pocałunek zachowywała się dość .. Jakby to ładnie nazwać ? Dziwnie .. tak to dobre słowo. Stwierdzam to na podstawie
jeszcze większego dystansu, który utrzymywała między nami niż był na samym początku naszych wizyt a nawet przeszliśmy z '' Ty '' na pan i pani... Nasze relacje
wyglądały na typowo zawodowe, które miały być. Ale skąd wiedzialem, że się w nie zakocham ? Nie dziwie sie, że nie umówiłaby sie z facetem na wózku. Taka dziewczyna
jak ona zasługuje na coś więcej niź ja... Hiszpanka była miła urocza piękna sexowna a gdy rozmawialiśmy wyglądała na bardzo pozytywną osobe, która ma wszystko co
potrzeba, inteligętna i zabawna i napewno ma już chłopaka. Czuje, że nie mam szans u pięknej hiszpanki ale mmo to nie żałuje tego pocałunku. Wciąż marze o dotyku
i smakuje jej malinowych ust na moich rozgrzanych wargach i o jej sexownym i przepięknym ciele o którym marzę każdej nocy od kiedy ją poznałem. To dziwne, że mimo
tak krótkiemu czasu naszej znajomości tak bardzo ją pokochałem jak żadnej innej dziewczyny nawet Matyldy. Eh i znowu przypomina mi sie scena gdy ten blondyn Felipe
posuwał ją w jej domu gdy wszedłem do jej sypialni. Tak bardz podniecająco jęczała. Nawet lepiej niż gdy ze mną to robiła. Jak widać nie mam szczęścia u kobiet. Po
tym doświadczeniu obiecałem sobie, że nigdy sie ne zakocham to za bardzo boli, nie chciałbym cierpieć. Mimo, że faceci nie są zbyt uczuciowi to niedotyczyło mnie, za
bardzo się tym przejmowalem ale jej nie wybaczyłem a jej kochanek sie na mnie mścił bo mnie '' kochała '' A jakby czuja to i wiedziała ile znaczą te słowa czy by mnie
zdradziła ? Czy ona wogóle wie co to znaczy '' kochać '' Wydaje mi się, że nie. Miłość to takie piękne uczucie gdy masz osobe, która cie rozumie wspierze i bedziej
przy tobie, nie opusci sie w chorobie i dotstrzeze coś więcej niż wygląd zewnetrzy. Przynajmniej ja miałem taką definicje miłości. To samo czułem do Natali lecz ona
udowodniła jak jej na mnie zalerzy, powtazała, że to tylko praca. Nie dawała mi źadnej nadzieji. Może to i dobrze bo po co mam mieć nadzieje, że coś będzie wiecej
miedzy nami. Była już ciemna noc a ja nadal byłem na spacerze. Świerze powietrze pomagało mi. Oddychałem głęboko głęboko wciągając powietrze a wiatr wirował z
liśćmi zupełnie jak moje ulotne myśli. Niestety nie jestem poetą i nie umiem poetycko poznawać świat ale widziałem go na swój własny sposób. Opisywałem go tak, że nikt
by niezrozumiał. Tylko ona mnie rozumiała... Gdy się otrząsnąłem z kolejnych rozmyśleń o Naty zostałem przez kogoś szturchnięty
- Ah to ty pewnie .. - westchnął.
- Nie wiem o co ci chodzi - odpowiedziałem zdezorientowany.​
- Nie znasz mnie ? - spytał blondyn. Wyczułem w jego głosie hiszpański akcent.
- Nie a powinienem ? - spytałem lekko zdenerwowany.
- A to moja siostrzyczka ci nie mówiła ? Zgadne za bardzo sie nad tobą lituje niańcząc cie tak ? - spytał podchodząc bliżej i wtedy go rozpoznałem. To Felipe chłopak
mojej z którym ta szmata mnie zdradziła.
- O czym ty gadasz do cholery ? - teraz to sie wydarłem niepowstrzymując​ emocji. Byłem bardzo skołowany tym. Naty ma brata ? i to jego ?
- No tak Natalka kochana siostrzyczka - syknł sakastycznie jej imie aż chciałem mu przyłorzyć przez to jak ją nazwał.
- Jak to siostra ? - spytałem zły, że mi nie powiedziała
- Ta Naty to moja młodsza siostra, która jest taka miła i ma poczucie winy że cie potrąciłem Ups wydało sie - zakpił zasłaniając dłonią usta. Wogóle nie żałował.











 










1 komentarz:

  1. Uhuhu ^^
    Ale mi sie to podoba :D
    Szczególnie twoje kwestie
    Żałuje ze nie miałam w tedy czasu ani weny zeby napisać więcej kwestii ;-;
    Ale cóż jest jak jest
    Wiem co bedzie dalej ale i tak już nie moge sie doczekać aż będę czytała następny ^.^

    OdpowiedzUsuń

By: Marlene