niedziela, 28 sierpnia 2016

OneShort z Natalunką '' Wybacz mi '' część II


 Do 100 000 zostało 50 wyświetleń!!!!!!!!!!! Dziękuje


I zapraszam ;)
--------------------------------------

* Felipe *
Nie mogę pozwolić by Maxi był z Natalią bo wtedy nici z kasy. Matylda bardzo tego chce. Mięć go dla siebie i złapać na dziecko. Chce  do niego wrócić  by być bogata.. Wystarczy tylko porwać Natalie i wywieźć znowu do Hiszpanii. Hm skoro nie jest grzeczna to trafii do burdelu. Proste. Chyba, że Zgodzi sie robić to co ja zechce a maże o niej w łóżku. Chce by było tak jak przez te 3 lata gdy ją trzymałem a ona nie miała żadnego wyboru. Za to Matylda była z Maxim wykorzystując jego kase. Właśnie skoro mowa o nim ... gdy szedłem do knajpki zauważyłem mojego kochanego braciszka gdy szedł do sklepu jublerskiego po pierścionek dla Naty. Co ??? O nie !!! Szybko ogarniając sytuacje wsiadłem do auta i pojechałem do domu hiszpanki by ją zabrać. Po drodze zobaczyłem, że zawiozła ich bahora do swojej przyjaciółki Francesci. Więc jeden kłopot z głowy. Pół godziny po tym jak przyczaiłem sie do jej domu to hiszpanka przyjechała z zakupów cała rozweselona. No to czas działać !

* Naty *
Ledwo oddychał łapiąc ostatnie podmuchy powietrza. Jestem taka szczęśliwa ! Wierze, że wszystko będzie tak dobrze. Rano gdy Maxi gdzieś wyszedł ubrałam małego i zawiozłam go do Fran i mojego brata. Nie byłam w stanie się  nim zająć. Majaczyłam bujając w obłokach oraz nie myślałam racjonalnie. Gdy wróciłam do domu wciąż o nim myślałam. Zajmował każdą moją myśl. W sumie zawsze tak było. Od zawsze mi sie podobał cóż jest przystojny słodki i kochany. I  tylko mój. Chodziliśmy ze sobą dość długo. Niestety zaszłam w ciąże i musiałam wyjechać. Żałuje, że tak zrobiłam. Nadal przypominam sobie te trzy  lata gdy mnie bił głodził gwałcił. Jego własny brat zrobił mi taką krzywdę. I to tylko dla spadku i kasy ??!!! Bo jeżeli Maaxi będzie miał dziecko to jemu oddadzą spadek ? Czy dla tego gnoja jakim jest Felipe liczy sie tylko kasa ? Egoista ! Tak samo jak ta była Maxiego .. kochała tylko to że był bogaty. Oboje nie wiedzą jakim pięknym uczuciem jest miłość. Szkoda tylko, że te wartości są wypychane tymi negatywnymi i materialnymi. Co jeśli będziesz miał pieniądze ale miłości by nie miał. Taki człowiek byłby niczym. Na szczęście Maxi to wszystko szybko odkrył. Argentynczyk taki nie jest. Mój ukochany oddałby wszysstko dla ukochanej osoby. Dlatego był ślepo zakochany w Matyldzie. No cóż miłość jest ślepa. Ale nie warto z niej rezygnować. Nawet jeśli byłoby cholernie trudno. To miłość zawsze zwycięży. A dwójka ludzi pałających do siebie tym uczucie,m wreście się odnajdzie jak ja z Maxi. Uciekając od Felipe nie wiedziałam, czy będę znów z Maxim. Miałam tylko nadzieje, która umiera ostatnia. Wierzyłam w naszą miłość, w to że pojawienie sie naszego syna coś da i złączy nas na zawsze. Dostałam od losu piękny prezent jakim jest odrodzone uczucie Ponte do mnie. Pamiętam jaką zazdrość czułam gdy ujrzałam przy nim Matylde ale nie chciałam robić scen jak Fran. Aż w końcu odnowiliśmy ptzyjaźń i zaufanie cegiełka po cegiełce. Niestety Maxi sie dowiedział o porwaniu wic uznałam, że powinien znać PRAWDE CZEGO NAJBARDZIEJ SIE BAŁAM. Na szczęście przyjął to dobrze i pokochał syna stając sie jego wzorem co mnie cieszyło. Wzruszała mnie ta ich relacja. Tak trwała mimo kilku dni znajomości. I niee tylko relacje ojca z synem sie poprawiły ale również moja i Maxiego. Z dnia a dzień zbliźaliśmy sie znów do siebie. Czułam, że mnie kocha tak jak dawniej i ponownie zaufał wybaczając mi tamto. Czuje, że specialnie wczoraj przyszedł do mnie .. tylko do mnie.. i nie tylko by wspominaź stare czasy i zająć się dzieckiem.  Przecież wylądowaliśmy w łóżku. Niestety byliśmy zbyt pijani po całej butelce wina a Maxi zapomniał o zabezpieczeniu. Cóż ja przestałam dawno brać pigułki. Mam nadzieję, że nie będę w ciąży ... A co ja gadam chciałabym być w niej i dać Maxiemu córeczke i założyć z nim rodzinę. Moje marzenia są związane z nim lub Ramonem. Ciesze sie że zapowiada sie tak jak wcześniej... Z moich rozmyślań wyrwalo mnie walenie do moich drzwi, Tak walenie ! Nie pukanie tylko walenie ! Przestraszyłam się na myśl, że to może być Felipe..
- Otwieraj kur*a te drzwi !!!!! - krzaczał dobijając sie. Jednak miałam racje ..  Bałam się, że to będzie powtórka tamtego piekła.. Ze stachu przed utratą Maxiego napisałam mu liścik i przyczepiłam do lodówki
 Pobiegłam do łazienki.. zwymiotowałam słysząc wywarzone drzwi do mojego domu. Zamyknięcie sie w łazience dało mi czas. Wyjełam test ciążowy po czym sprawnie go zrobiłam i zostawiłam na szafce przy zlewie. Wyszedł pozytywny. Szybko z tamtąd wybiegłam kierując sie roztrzęsiona do sypialni gdzie czekał hiszpan. Mimo że wyrywałam mu sie jak tylko mogłam Diaz był za silny i zaprowadził mnie do swojego auta
- Co myślałaś że będzie jak dawniej gdy bzykałaś Maxiego ? Nie złotko. Teraz to ja będę panem a ty uległą  będę robił z tobą co chciał nie przejmując sie twoim zdaniem czy zmęczeniem - włączył silnik i odjechał szybko niczym sie nie przejmując.
- Prosze cie Felipe - łkałam patrząc na niego bezsilna.
- Jedziemy cicho bądź potem cie bzykne ! - odparł po czym strzelił mi z liścia w policzek wywołując niemiłosierny ból. Szybko odwróciłam głowe do szyby nic nie mówiąc przyłożyłam dłoń do zaczerwienionego policzka.W tym momencie wiedziałam co mnie tam czeka. Bałam sie bardzo lecz nie o siebie tylko dziecko Maxiego to w moim brzuchu. Oby tylko Felipe sie nie domyślił.Zastanawiałam sie czy mój ukochany przeczyta tą karteczke i czy znajdzie test Mialam nadzieję, że Maxi mnie uratuje. W nim moja ostatnia nadzieja...

 *Maxi*
Szedłem właśnie do Naty, kobiety mojego życia. Kocham ją najmocniej na świecie. Jest tą jedyną. Dlatego chce spędzić z nią reszte życia. Nie wytrzymuje już tego. Po prostu musze to zrobić! Muszę się jej oświadczyć! Kocham ją. Jest moją jedyną. Tą co kocham nad życie. A do tego Ramon... Chce stworzyć z nią rodzinę i przeżyć swoje życie. Natalia. To sens mojego życia. Mój skarb. To imię mówi samo za siebie. Moje życie i moje serce należy do niej. Tak to już miłość na całe życie. Może i gadam za dużo na jej temat ale za bardzo ją kocham aby o tym nie mówić. Ja i Naty to my. Nie ma już tylko Maxiego i tylko Naty. Teraz jest Naxi. Wszystko co potrzebne do szczęścia. Kocham ją i ona kocha mnie. Spędzimy ze sobą resztę życia. Jeśli tylko moja ukochana się zgodzi.
Wszedłem właśnie do domu hiszpanki. Rozejrzałem się po mieszkaniu.
-Naty! Natalka? Gdzie jesteś? Skarbie?
Wszedłem najpierw do salonu, później poszedłem na górę najpierw do pokoju Ramona, później do sypialni. Nigdzie jej nie było. Zajrzałem każdego pomieszczenia oprócz...
-Kuchnia.
Ruszyłem w kierunku pomieszczenia. Również jej tam nie było. Za to znalazłem list.
"Kochanie!
Maxi chce cię przeprosić. Wierz że bardzo cię kocham. Ale teraz... W tym momencie nic na to nie poradzę. Felipe... On tu jest, dobija się do drzwi. Pewnie znów mnie zabierze. Boję się. Mam szczęście że Ramon jest u Fran i Diego. Proszę, zaopiekuj się nim. Ja kiedyś na pewno wrócę. A kiedy to nie wiem.
Wybaczysz mi kiedyś? Maxi... Kocham cię najmocniej na świecie. Zrobie wszystko aby znów być przy tobie. Ale teraz... Tak cholernie boję się Felipe że nic nie mogę zrobić... Wiesz jak on mnie traktował... Proszę pomoż mi. Znajdź mnie i uratuj. Nie chce aby było tak jak wcześniej. Nie chce czuć jego ochydnego ciała. Nie chce znowu patrzeć na swoje siniaki spowodowane jego gniewem. Proszę kotku znajdź mnie. Nie wiem jak to zrobisz, ale postaraj się. Kocham cię bardzo. Uważaj na Ramona. Do zobaczenia.
Na zawsze twoja Naty."
Nie... To nie może być prawda! Ten sku**iel jej nie porwał! Oo nie! Ja ją tylko dotknie to zabije gnoja!
Poszedłem do łazienki przemyć twarz. Zamoczyłem ręce w wodzie i chlusnąłem na twarz. Popatrzyłem w lustro. Nagle coś przykuło moją uwagę. Wytarłem twarz i ręce ręcznikiem i dotknąłem małego pudełeczka. Cztery słowa. TEST CIĄŻOWY. DWIE KRESKI. Będziemy mieli dziecko! Teraz to tym bardziej muszę ją ratować. Jazu tylko jak?! Gdzie mogę ją znaleźć?!

*Felipe*
Ta mała suka myślała że jak przeleci Maxiego to będzie tak jak dawniej. Będą kochającą się rodzinką. Boże to jest śmieszne! Mała dziwaka! Ja jej pokaże!
Wysiedliśmy z auta. Zacząłem ją ciągnąć do nie dużego domu. Był specjalnie urządzony na moje potrzeby. Zaprowadziłem ją do sypialni.
-Felipe... Proszę...
Jęknęła bezsilna. Mała, żałosna dziwka. Dam jej niezapomnianą noc...
-Zamknij się! Chodź zabawimy się teraz...
Rzuciłem ją na łóżko. Zaraz będziemy się bawili. Przypięłem ją kajdankami do łóżka. Lecz nagle się zatrzymałem.
-Wiesz co mała? Mam pewien pomysł...
Zeskoczyłem z niej i podeszłem do szafy.
-Jak co się to podoba?
Pokazałem jej seksowną bieliznę. Uśmiechnąłem się chtrze, a ona popatrzyła na mnie z wielkimi oczami.
-Idź to założyć. Ja się już rozbieram. Czekam na ciebie. Już nie mogę się doczekać.
Rzuciłem jej strój, a ona powoli udała się do łazienki. Może w końcu przy niej mi stanie...


* Naty *
Ubralam się w to co chciał. Spojrzałam na siebie w lustrze. Moja podświadomość śmiała sie ze mnie nazywając puszczalską zranilo mnie to do tego stopnia że słone łzy zmyły mój makijaż pozostawiając zmyty tusz a raczej brud który wtej chwili czulam. Nic nie mogłam na to poradzić. Bałam sie o dzecko, które bylo Maxiego. Ciesze się że być  może o  tym wie.. Chciałabym aby mi to wybaczył to co mu teraz zrobie. Ludzie mówią że zawsze jest wybór.. Głupcy ja nie mam wyboru jestem bezsilna na to wszystko/. Nie mam wyjścia awaryjnego żadnego ratunku musze sie poddać. Najwyraźniej los nie jest mi przychylna a moim przeznaczeniem nie może być bycie z Maxim chodzby nie wiem jak chciała. Kocham go ale ten jego brat to potwór. Po raz kolejny rujnuje mi życie gdy akurat wszystko sie układalo. Musze się przyzwyczaić że w moim życiu są tylko piękne chwile lecz ulotne bo niszczy je Felipe. Oplukałam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Nie pewnym krokiem podeszłam do sypialni hiszpana gdzie od razu zostałam przez niego zgwałcona.... Felipe był tak ostry i napalony jak nigdy. Gdy skończył czulam sie bardzo obolala ale ważnejsze liczyło sie dla mnie zdrowie dziecka w moim brzuszku. Nie mogłam pozwolić by na tym ucierpiiało.  Połorzyłam sie spać placząc i trzesąc się. Następnego dnia Felipe nie było skorzystałam więc z okazji i zadzwobiłam do brata. Niestety odebrał Maxi
- Naty ! Gdzie cie wywiózł ten skurwiel ?- spytałał wściekły a ja poczułam gule w gardle.
- Maxi nie .. nie moge .. wybacz .. - jąkałam się zawstydzona tego co zrobiłam
- Ale jak to ? Mój brat cie porwał gwałci a ty nic ? Wiesz ze wiem o ciąży - zaczął lecz mu przerwalam.
- Wiem Maxi kocham cie i dzieci .. zajmij sie Ramonem.... ja sobie poradze .. tak gwałci mnie .. nie wie o ciąży a ja tylko chce by maluszkowi nic sie nie stało jest zbyt cenny dla nas - szepnelam.
- Natalia ! Musisz dbać o siebie i dziecko ale nie pozwole by cie tam trzymał uratuje cie. Nawigacje masz .. znajde was i zabije gnoja ! - warknął. Nie mnialam sił byłam wykończona po tej nocy. Upadłam na podłoge czując ogromny ból w brzuchu. Tak bardzo bałam sie o dzieciątko w moim łonie...


*Maxi*
Byłam wściekły! Kipiałem ze złości! Jak ten skurwiel mógł ją zgwałcić? Jak on mógł jej w ogóle dotykać?! Zabije tą męską dziwkę! Kurwa! Ile to będzie jeszcze trwało?!
-Diego do cholery ile to będzie jeszcze trwało?!
-Maxi spokojnie. Znajdziemy ją! Mark i co?
Chłopak, który próbował namierzyć moją ukochaną przez chwilę milczał. A potem wielki uśmiech zagościł na jego twarzy. Z czego on się tak śmieje?! Kurwa!
-Mamy ją...
Gdy to usłyszałem miałem ochotę wszystkich wycałować.
-To gdzie ona jest?! No mów! Muszę ja znaleźć.
Mark podał mi adres na karteczce. Gdy już miałem wychodzić zatrzymał mnie głos mojego kumpla.
-Ej stary! Gdzie ty idziesz?!
-No kurwa! Jeszcze się pytasz?! Idę po nią!
-Spokojnie... Nie pójdziesz sam! Idę z tobą.
-No to dalej! Zbieraj się! Jedziemy!
Wsiadłem szybko do auta. Na Diega musiałem chwilę czekać. Bożeee....
-Sorki ze to tyle trwało. Dzwoniłem w Fran.
-Co z Ramonem? Nie sprawia problemów?
-W tej chwili śpi. Nic się nie dzieje Maxi. Spokojnie.
Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wcześniej wezwaliśmy policję. Diego do tego mnie namówił inaczej pewnie sam bym skopał gnoja.
-Dzień dobry. To państwo wzywali nas?
Gdy wysiedliśmy z auta głoś policjanta od razu ustawił mnie do pionu.
-Tak to my...
Chciałem mówić dalej, ale facet mi przerwał.
-Bez wstępnych szczegółów. Chłopaki wchodzimy.
Jacyś goście w czarnych maskach wywarzyli drzwi. Gdy nie było ich dwie minuty nie wytrzymałem i wparowałem jak torpeda do środka. Zobaczyłem Felipe. Moje emocje wzieły górę. Walnąłem go z całych sił. Aż mnie ręka zabolała.
-Proszę pana! Niech się pan opanuję. Ten mężczyzna twierdzi, że mieszka tu sam!
-Ja mu kurwa dam?! Gdzie jest Naty skurwielu! Gadaj, bo nie ręczę za siebie.
-Dobra, dobra... Jest na górze. Powiem ci, ze  jest niezłą tygrysicą... Mrau...
Miałem ochote mu przypiepszyć, ale Diego mnie powstrzymał. A szkoda...
Wbiegłem szybko na górę wszedłem do jakiegoś pomieszczenia. Tam co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Na ziemi leżała Natalka. Nie wiedziałem co zrobić. Od razu wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Boże, żeby tylko Naty i nasze dziecko przeżyli. Tak się starasznie o nich boję...

* Naty*


Obudziłam sie w białym pomieszczeniu, którego w ogóle nie kojarze. Dlaczego tu jestem  ? Gdzie jestem ? Pytam pi czym rozglądam sie po pomieszczeniu .. to szpital na pewno. Ale jak ja sie tu znalazłam ?  Głowa boli i nic nie pamiętam czując pustke w głowie.  Ostatnie co mój mózg zarejestrował to Felipe, który podał mi napój. Teraz wiem, że coś w nim było. Tylko co ? Naty spokojnie .... będzie dobrze prawda maluszku ? Pytam masując swój brzuch. Nagle natrafiam na dłoń Maxiego. Uratował mnie! Kocha mnie ? Wybaczy mi? Opuszkami palców wodzę mo jego dłoni od palców po nadgarstek dzięki czemu wywołałam jego drganie a po chwili głos ;
- Naty. Obudziłaś sie ! Boże jakie szczęście - ku mojemu zdziwieniu zaczął mnie obcałowywać po twarzy z uśmiechem. Widziałam jego łzy jak płyną mu z oczu.
- Gdzie jestem ? Co sie stało ? - pytam od razu ukochanego. Ten patrzy na sufit potem na czóbki swoich butów unikając mojego wzroku. Czyżby już mnie nie kochał ?
- Em .. Naty - widzę, że nie wie jak mi to wytłumaczyć. Reakcją mężczyzny jest drapanie karku ze zdenerwowaniem co Maxi robi teraz.
- Co sie stało Maxi ! - domagam sie odpowiedzi zdenerwowana.
- Felipe cie porwał... zgwałcił cie .. dzięki kumplowi Diego cie znalazłem tak bardzo sie o was martwiłem - szepnął spoglądając na mój brzuch.
- Ty wiesz ? - pytam nadal otumaniona.
- Tak z listu Nat pamiętasz ? Bardzo sie z tego ciesze - szepcze odkrywając mi brzuszek po czym go całuje co wywołuje móh chichot.
- Wybaczysz mi ? - pytam z narzieją.
- Nie mam czego - zauważa całując mnie co odwzajemniam z uśmiechem przeszczesliwa.
- A gdzie Ramon ? - pytam troskliwie a zarazem zdenerwowana.
- Spokojnie kochanie jesteśmy razem nie zostawie was a Ramon jest u Fran i Diego - dodaje uspokajając mnie. Cały czas wtulam się w niego gdy schyla się nad szpitalnym łóżkiem. Tą chwile przerywa nam pielęgniarka tłumacząc, że musi mnie zawieśc na badania, na których Maxi niestety nie mógł mi towarzyszyć. Badania krwi, moczu, USG, wydobycie z mojego organizmu tego co mi Felipe podał po czym podanie próbki do laboratorium, cała masa rentgenów których jest znalezienie jakiść obrazeń wewnętrznych. Wszystko to zajęło 2 godziny po których byłam wykończona. Wówczas marzyłam by być już w swoim domu z Ramonem i Maxim. By cofnąć czas i nie dopuścić do zrobienia tych błędów które teraz skutkują. Pielegniarka odwozi mnie do Sali w której się obudziłam gdzie nadal czeka Maxi cały zdenerwowany podbiega do mnie i kuca
- Skarbie wszystko dobrze ? – pyta przejęty. Wygląda wtedy słodko aż zatapiam palce w jego burzy loczków.
- Tak skarbie.. chyba… Jestem tylko zmęczona – szepcze po czym on traktuje to jak rozkaz i przenosi mnie z wózka na łóżko przykrywając kołdrą.
- To odpoczywajcie. Potrzebujecie tego – dodał wkładając reke pod moją kołdre po czym zaczął z troską masować mój brzuszek.
- Kochamy cie Maxi – szepcze słodko przymykając oczy. Przez jego ruchy ręką czuje się tak odprężająco, że szybko zasypiam. Gdy całkowicie zamknęłam oczy ujrzałam tylko straszną scenę. Mianowicie ujrzałam jak Felipe rozcina mi brzuch norzem i zabija moje dziecko. Moje i Maxiego. Nie wytrzymuje budząc się z krzykiem. Na co Maxi od razu reaguje prubując mnie uspokoić.
- Naty spokojnie jestem tu – szepcze tuląc mnie gdyż trzęsę się cała ze Stachu. Tylko w jego ramionach umiem się uspokoić.
 - Maxi ! On .. dziecko .. nóż .. – mówię mu fragmenty wydarzeń snu.
- Śnił ci się Felipe ? Z nożem i zamiarem zabicia naszego dzidziusia ?- pyta od razu rozumiejąc mnie. Niestety nie jest z tego zachwycony bo kiwam głową.
- Boje się. Nadal widze jak mnie dotyka.. całuje.. liże.. związuje – wybucham płaczem mówiąc mu wszystko co jego brat mi robił.
- Zabije gnoja ! – syczy zaciskając pięści w złości. Gdy prubuje go uspokoić wchodzi pan doktor na co Maxi od razu się podnosi zdenerwowany. Po minie lekarza nie możemy spodziewać się wspaniałych wiadomości.
-  Mamy wyniki badań – mówi poważnym tonem przeglądając papiery. Moja ciekawość rośnie lecz zniecierpliwienie mojego chłopaka rośnie
- Co jej jest ??- pyta głośno unosząc glos
- Wsztstkie badania wyszły dobrze. Te pani oczywiście – mówi patrząc na papiery.
- Co to znaczy ? – pytam nie rozumiejąc medycznej mowy
- Z USG wyszło, że spodziewacie się dziewczynki.  – mówi uspokajając nas. Maxi podchodzi tuląc mnie jakby przeczuwał najgorsze. Wywołało to u mnie ucisk w żołądku.
- Przez tą tabletkę, którą u pani wykryliśmy okazało się, że ciąża jest zagrożona – oznajmia bez emocji wychodząc. Tym czasem ja wspierana przez Maxiego wybucham płaczem na myśl o utracie naszej ślicznotki..


*Maxi*
To nie może być prawda... Ciąża jest zagrożona?! Przez tego frajera?! Mam ochotę mu przy**bać z całych sił! Przez niego to dziecko w brzuchu mojej księżniczki może umrzeć. Nie... Nie pozwole na to. Będę się opiekował nimi. Zrobię wszystko, aby moja ukochana w końcu była szczęśliwa.
-Natalko? Kochanie proszę nie płacz... Damy sobie radę...
-Ale... Maxi. Ona... Ona może... Może umrzeć!
Dziewczyna wybucha jeszcze głośniejszym płaczem. W moich oczach również można dostrzec łzy.
-Natuś, kochanie... Przysięgam ci, że teraz będzie wszystko w porządku. Nie pozwolę, aby ktokolwiek cię jeszcze skrzywdził, aniołku. Kocham cię i obronię cię przed wszystkim. A nasza mała księżniczka będzie żyła. Zobaczysz kochanie...
Wtuliła się w moje ciało jeszcze bardziej. Wszystko musi być dobrze. Musi...
-Dziękuję Maxiu. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Już nic nas nie rozdzieli...
-Maxi? Jak nazwiemy naszą córeczkę?
-Hm... Luiza Sabrina Ponte. Co ty na to?
-Idealnie.
Wyszeptała i musnęła mów polik.

*Następny dzień*
Na szczęście moja ukochana dzisiaj już mogła wyjść ze szpitala. Musiała spędzić tam noc. Umówiłem się z Diego, że to on przywiezie Naty, a ja za ten czas przyszykuje z Fran powitalny obiad. Ramon biegał po całym domu ucieszony, że zobaczy mamę. Nagle usłyszałem huk i cichy płacz chłopca. Szybko razem z włoszką pobiegliśmy do salonu, w którym mały siedział na podłodze.
-Ramon! Co się stało synku? Wszystko w porządku? Coś cię boli?
Przykucłem obok niego i spojrzałem na zakrwawione kolano.
-Przewróciłem się i uderzyłem się w stolik...
Westchnąłem i wziąłem chłopca na ręce, po czym położyłem na kanapie. W tym czasie Francesca poszła po apteczkę do kuchni. Nagle usłyszałem jak zamek w drzwiach przekręca się.
-Maxi, Fran! Już jesteśmy!
Usłyszałem głos mojego przyjaciela. No to mamy przerąbane. Po chwili w salonie pojawiła się Naty u boku hiszpana. Gdy zobaczyła krew na nodze synka podbiegła do nas.
-Jejku! Ramon, kochanie. Co się stało?!
Przytuliła małego, który już nie płakał. Ale nadal był roztrzęsiony.
-Przewrócił się. To nic takiego kochanie.
Położyłem rękę na ramieniu Naty. Spojrzała na mnie lekko zła.
-Dobra nieważne. Fran daj mi apteczkę.
Po opatrzeniu rany poszliśmy zjeść obiad. Spojrzałem na Naty. Wyglądała na zmęczoną. W sumie... Nie dziwie się jej. Noc w szpitalu to nic ciekawego. Biedactwo moje...

*Matylda*
Felipe siedzi w wiezieniu nie mogę w to uwierzyć. Co za głupek z tego Maxiego ! Boże z kim ja byłam ? Dlaczeguomusiał mieszać się w życie tej zdziry. Miał mnie. Czyźbym mu nie wystarczała ? Czego mi brakuje do ‘’ idealnej hiszpanki ‘’ ? Nawet Felipe ją woli ode mni ! Nie rozumiem tego.. Dlatego postanowiłam odwiedzić Hiszpana w więzieniu. Udało mi się załatwić widzenie. Cóż trzeba tylko odpowiednio pokręcić tyłeczkiem przed strażnikami i wypiąć biust w jego strone. Tym o to sposób udało mi się wejść do pierdla.
- Mati co tu robisz ?
- Odwiedzam cię nie widać ?
-Bo ?
- Jesteśmy razem idioto !  A nie dla ciebie liczy się tylko kasa
- to nie prawda !
- To po co porwałeś Naty by tu teraz zgnić ? Znasz Ponte ! On zrobi dla niej wszystko
- No tak.. ale nie żałuje a teraz mam plan..
-O nie ! Cóż znowu wymyśliłeś ?
-  Wmówisz Naty że gdy ją porwałem wróciła\ś do Maxiego i spałaś z nim
- Ale po co ?
- Nie pytaj załatw to
- Ale jak ?
- Bosz. Czemu jesteś taka głupia ? Jej ciąża jest zagrożona. Wystarczy jeden stres by straciła dziecko a wtedy Maxi pożegna się ze spadkiem. Proste ?! Czy nadal nie kumata jesteś ?
- Nie jestem !
- Udowodnij. Masz 2 dni by Roz****szyć związek Naty z tym idiotą ! Nie zawiedz mnie. Czeka Cię nagroda.
- Dobrze – podeszłam do niego po czym pocałowałam go obiecując że go nie zawiode. Czułam na sobie odpowiedzialność i bałam się zawieść Diaz’a. Przyznam bałam się go. Nie mogłam przewidzieć jaka czeka mnie kara za niepowodzenie tej misji. Po za tym miałam też swoje powody. Zabrała mi Maxiego znowu .. nie wybacze jej tego. Nadal nie rozumiem czemu w liceum wybrał ją zamiast mnie. Miał ze mną wszystko a co ona mu mogła dać ? To ja byłam gwiazdą a ona pośmiewiskiem. A teraz ? Co on w niej widzi ??!!  Mam jeden cel. Maxi znów będzie mój. Chodzby nie wiem co !!!


*Naty*
Ostattnio nie dogaduje się z Maxim najlepiej. Od czasu mojego powrotu ze szpitala kompletnie się nie dogadaujemy !  Wciąż jest między nami napięcie cisza po czym kłócimy się na cały dom o byle co. Może to hormony ? Przyznam nie tylko on jest winien. Wine ponosze także ja. Ale w moim stanie nie powinam narażać dziecka na tyle nie potrzebnego stresu, który ja częściej wywołuje niź Maxi. Owszem widze jak się stara, robi co w jego siłach by było dobrze i by nasze dziecko żyło. Problem jest ze mną. Zmieniłam się ? Może ten czas  bez Maxiego poskutkował tak a nie inaczej .. nie właściwie. Sama nie wiem. Za dużo wymagam a Maxi nie umie mnie zadowolić. Nawet w łóżku. Nie kochaliśmy się od tego czasu gdy uratował mnie z rąk Felipe. Czyżbym przestała go kochać i szukała pretekstu by odejść ? Nie możliwe. Przenigdy nie odeszłabym od niego.  Coraz częściej przypominam sobie gdy felipe mnie więził no i zgwałcił. To odbiło się na mojej psychice. Może tkwi w tym problem ? Szczerze to czuje się jak szmata znaczy prostytutka nie godna życia u boku mężczyzny zwłaszcza Maxiego.  Na domiar złego te intrygi.. głupia Matylda.. nie no ja mam chyba zwidy !

 - Nata ! Zaczekaj ! Musimy porozmawiać - biegnie za mną blondynka
- O czym ? Bo ja sądze że nie mamy o czym !
- O Maxim
-Co żesz się go tak uczepiła zdziro ! I tak byłaś z nim dla kasy !
- Posłuchaj mnie .. Maxi mnie zgwałcił.... - stanęłam jak słup soli słysząc to
- Że co ? Nie to nie prawda ! Kłamiesz jak zawsze
- Natalia to prawda .. na dodatek jestem z nim w ciąży !
- Raczej z Felipe
- A ufasz Maxiemu
- Tak ! Niby kiedy ci to zrobił ?
- Gdy byłaś w szpitalu .. zaproponował luzny związek skoro nie mógł cie brać. Jest nie wyżyty !
- łżesz to dziecko Felipe
- Fel jest w kiciu zapomniałas ? Niby dlaczego tak późno cie uratowali ?! Bo mnie brał jakbym była tobą
- Nie prawda ! - przywaliłam jek mocno z liścia po czym odeszłam. Nie mogę uwierzyć w ani jedno słowo tej blond małpy ! Maxi mnie kocha ! Jestem tego pewna i nigdy mnie nie zdradziłby a szczególnie z tą jędzą. Jak teraz o tym myśle ... może dlatego znalazł mnie po tygodniu bo był zajety. Może faktycznie nie wystarczam mu w łóku. A może on ją kocha a nade mną sie lituje bo jestem z nim w ciąży ! A raczej już nie tylko ja. Weszłam do domu trzaskając drzwiami po czym pobiegłam szybko na góre zdoołowana tą kłótnią. Mój synek oczywiście pobiegł za mną
- Chodz tu - szepcze prosząco widząc synka
- Mami cjo sje stiało ? - pyta kilkulatek
- Nić. - mówie tuląc go do siebie. Tylko mu mogę ufać. Niestety nie moge go zabrać mojemu chłopakowi. A szkoda uciekłabym z stąd jak najdalej !
- Natalia wróciłaś .
- No i co z tego ? - pytam spoglądając zła na Maxiego
- Kochanie. Martwiliśmy sie gdzie byłas ?
- Spotkałam matke twojego kolejnego dziecka ! - ocieram łzy a Maxi podchodzi do mnie
- Nie rozumiem o czym mówisz - prubuje mnie objąc a ja go odpycham
- Nie zbliźaj sie do nas ! Mam Cie dość. Oszukałeś mnie ! Myślałeś że sie nie dowiem ? - prycham
- O czym ty mówisz ?
- Spotykasz sie z Matyldą macie dziecko !
- że co ? to nie prawda ! uwierzyłaś jej ? Na prawde tak myślisz ?!
- Nie wiem co mam myśleć ! Nic dla ciebie nie znacze najwidoczniej. Gdyby nie Ramon który sie za bardzo do ciebie przywiązał wyjechałabym z stąd ! Dlaczego Cię kocham ? Jestem głupia !
- Nie kochasz ! Jakbyś kochała uwierzyłabyś mi a nie Matyldzie
- Łatwo ci mówić ! Felipe nie gada ci tak o mnie
- Natalia.. nie chce strcić dzieci... ciebie..
- Masz dziecko Matyldy
- Nie prawda. Ja kocham Ciebie i Ramona
- To czemu znalazłes mnie po tygodniu ? Byłeś zbyt zajęty nią ?
- Nie ! Cały czas cie szukałem. Uratowałem cie, kocham cie chce wam stworzyć dom, staram sie a ty ostatnio tylko robisz wszystko by doprowadzic do kłótni a dobrze wiesz że ciąża jest zagrozona. Latam skacze wokół księżniczki a ta wciąż kapryśna a teraz tylko wymyśla..
- Matylda mi mówiła
- Czemu wierzysz jej a nie mnie ? Swojemu chłopakowi. Czy ja cie okłamałbym ? Nie ! A ty posądzasz mnie o zdrade. Może na prawde nie pasujemy do siebie...
- Dobrze ! Już sie wyprowadzam ! - wrzeszcze a on wściekły opuszcza mój pokój. Już jutro sie wyprowadze wiem to ! Nagle zauwazam jak Ramon wychodzi zza zasłony
- Mamciu ? Cjemu sie kłócisz z tatusiem ? Nie kosiasz go ?
- Kocham. Tylko on mnie nie. Ale spokojnie Cię kocha i Lusie też. Nie zabronie wam go widywać. Tylko .. nie możemy być razem. To skomplikowane
- Nje musi
- Ale jest kochanie. Nawet nie wiesz jakbym chciała być z tatusiem ale on nie wybaczy mu. Zawsze będę go kochać yak jak ciebie i Lusie. Niestety musze sie wyprowadzić a tatuś nie zechce bym cie ze sobą zabrała..
- Zostań tu ... mamusiu wsistko naprawie !
- Dziękuje synku ale na to chyba za późno- szepcze upadając na kolana. Czuje ból w brzuchu. Zaciskam powieki. Musze być silna i nie pozwole na łzy. To naprawde koniec mojego związku z Maxim. I to moja wina ! Wierze mu ale on ma racje zmieniłam sie i pewnie przestał mnie kochać. Łączą nas tylko dzieci... A ja go kocham ! Opadłam na nasze łóżko zrezygnowana łkając pod nosem. Nie mogę uwierzyć, że znowu go trace ! Ja nie chce by tak to się skończyło ! Dlaczego nie zasługuje na szczęście?
- Naty wszystko w porządku ? - dobiega mnie głos mojego ukochanego. Przybiegł z dołu za moim szlochem.  Teraz myślle nad tym co usłyszałam od Matyldy.... Nie mógłby mi tego zrobić. Jestem pewna.
- Tak wszystko. Przepraszam. Ona kłamała.. nie zdradziłbyś mnie prawda ?- pytam łamiącym sie głosem.
Oczywiście że nie ! - wtula mnie w siebie. Nigdy nie chce przerywać tej chwili. Spoglądam na jego ciemne oczy, które tak kocham od dawna. Mówią prawdę. Jak on. Jestem idiotką, że uwierzyłam tej małpie. Oby tylko mi wybaczył .. po raz drugi.
- Spokojnie. Cichutko. Jestem tu przy was prawda? Nie zostawię ciebie i moich dzieci. Nigdy Cię nie zdradziłem. Boli mnie to że mi nie uwierzyłaś na początku i tak zareagowałaś. Ale teraz nie pozwole ci uciec jasne. Kocham was nad życie. Nie mogę ciebie znowu stracić - wyjaśnia tak pięknie i słodko.
- Wybacz mi - proszę jąkając się. Uniósł moją głowe i pocałował namiętnie kładąc dłonie na moim brzuchu.  Po czym zniżył sie i go pocałował z uśmiechem.

Kilka miesięcy potem urodziłam zdrową córeczkę, którą nazwaliśmy Lusia tak jak zamierzaliśmy. Jeszcze kilka dni po tym jak mi wybaczył. Oświadczył mi się. Nie mogłam mu odmówić. Przecież kocham go nad życie. Matylda w końcu dała nam spokój wracając do ojczyzny. A Felipe nigdy nie wyjdzie z więzienia. Nie mam się już czym martwić, ponieważ mam dwójkę kochających dzieci i najwspanialszego męża na świecie. Przysięgliśmy, że już nic nas nie rozdzieli chyba że śmierć. A do niej mamy mase czasu. Mam nadzieję. Na razie chcę się  martwić tylko moją rodziną i pielęgnować miłość z Maxim bo to największy dar jaki los mógł mi dać. Zaczeliśmy życie od nowa. Na zawsze razem.

2 komentarze:

  1. No po prostu brak słów *.*
    Jest taki cudowny!
    Jaki debil z tego Felipe...
    Już chyba aż tak bardzo go nie lubie xD
    Cieszę sie ze lubisz happy endy bo bez nich bym nie wytrzymała.
    Pózniej cały dzień bym myślała "co by był gdyby..."
    A teraz zabieram sie za czytanie naszego osa :* ( w większości twojego )

    OdpowiedzUsuń

By: Marlene