czwartek, 6 listopada 2014

Konkurs na OS'a '' Przyszłość Naty '' by Marka Lambre- 1 miejsce !!!!!!

 Każda droga w pewnym momencie się rozwidla , wybieramy różne drogi , myśląc że kiedyś się spotkamy widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala , to nic jesteśmy dla siebie stworzeni w końcu się spotkamy.

,,Trzy metry nad niebem ‘’



Siedziała na łóżku oglądając ich wspólne zdjęcia... Obiecał , że będą razem na zawsze , że jej nigdy nie opuści ... , że ich miłość nigdy się nie skończy .. A teraz co ? Jest nie wiadomo gdzie i nie wiadomo  z kim... Pamiętała , że w ostatni dzień szkoły on i ten niby ,,Boysbend '' wyjeżdżali w trasę koncertową...  Kiedy miał wchodzić do autokaru spojrzał ostatni raz na nią… Zobaczył ten ból w jej oczach… To jak cierpiała … Ten jej wymuszony uśmiech doszczętnie go dobijał … Podbiegł do niej szybko … I czulę pocałował … Wtedy jeszcze nie wiedziała , że to ma być ich ostatni pocałunek… Wzięła do ręki fotografie na , której przytulali się… Byli szczęśliwi… Z jej oczu poleciało parę łez… z wściekłością podarła fotkę była na siebie zła , że mu zaufała… Po tym wszystkim co przeszli miała nadzieje , że teraz zaznają chwilę spokoju i radości  , a on zostawił ją … Pojechał w trasę z tymi swoimi ,, koleszkami ‘’ … Na początku cieszyła się jego szczęściem , ale on przez ten cały czas nawet nie raczył wysłać  jej głupiego sms’a … Pewnie znalazł sobie lepszą , ładniejszą , a ona już dawno straciła nadzieje , że on da jakikolwiek znak życie … Nie dawała rady … Wszyscy osiągnęli sukces … Spełnili swoje marzenia , a ona czasami da jakiś koncert  , ale tylko gdy łaskawie wyjdzie na scenę , albo jeśli  wo gule pojawi się tam … Większość czasu spędza u psychologa  , który pomaga jej walczyć z depresją … Co nie jest za łatwe ,  dlatego że bezustannie myśli o NIM…   Dziś Idzie na kolejną wizytę … Wzięła głęboki oddech wstała z parapetu i wyszła z domu … Wsiadła do auta i pojechała do psychologa … Po paru minutach była na miejscu … Wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę budynku .. Pchnęła wielkie szklane drzwi i weszła do pomieszczenia … Rozglądała się widziała tylu płaczących i przygnębionych ludzi takich jak ona …  Każdy z nich miał inny problem … Cierpiał na swój własny sposób …   Poczuła jak ktoś łapię ją za rękę odwróciła się napięcie i ujrzała swojego lekarza … Razem z nim poszła na dalszą część terapii … Trwało to około godzinę … Ciągle o nim myślała … Nie mogła się z tym pogodzić , że ją zostawił … Już dawno przestała go kochać jedyne co czuła to złość i nienawiść … Ale nie mogła zapomnieć co jej zrobił …. Przez niego zmarnowała sobie życie … Miłość , radość i nadzieja dawno w niej umarły Stała przy moście z kartką papieru z napisem

,, Kochałam cię , ale jak widać ciebie to już nie obchodzi ‘’

Już dawno chciała to zrobić , ale zwyczajnie nie miała odwagi… Teraz minęło dużo czasu i jest gotowa zrobić kolejny krok … Wyjęła z kieszeni skórzanej kurtki zapalniczkę z wygrawerowanym jej imieniem … Dostała ją od niego na osiemnaste urodziny… Poczuła jak do jej oczu napływa kolejna fala łez … Zacisnęła  oczy i pomyślała , że to nie wróci już nigdy … Podpaliła kartkę i wypuściła z rąk … Patrzyła jak odlatuje … Też chciałaby tak polecieć nie mieć żadnych trosk i zmartwień … Aż w końcu się wypalić … Głośno westchnęła   i poszła w stronę domu … Nagle poczuła przeszywający ból … Otworzyła oczy i zobaczyła jego wystawiającego ku niej rękę z uwagi na to , że upadła … Zamrugała parę razy .. Na początku myślała , że to tylko sen … A raczej koszmar … Po chwili uświadomiła sobie , że to on … Wo gule się nie zmienił … Tak sam jak przy ich ostatnim spotkaniu … Lśniące czarne włosy … Czekoladowe oczy … Idealna cera … A co najważniejsze nie znikający uśmiech z twarzy …  Wstała bez jego pomocy … Zaśmiał się cicho …
- Wróciłem – Krzyknął rozradowany  chciał się do niej przytulić , ale zamiast tego dostał siarczystego policzka prosto w twarz … Ze zdziwieniem patrzył się na nią … Po chwili zobaczył ten ból w jej oczach i zrozumiał , że popełnił błąd … Nie było go pięć lat … Teraz wrócił i myślał , że będzie tak jak dawniej …. Ale nigdy już tak nie będzie … Z jego twarzy znikł uśmiech , a zamiast niego pojawiło się żal i poczucie winy w oczach … Pragnął ją przeprosić , ale ona go uprzedziła …
- Jesteś okrutny wiesz ? Przez te wszystkie lata nie dałeś znaku życia. , a teraz sobie wracasz uśmiechnięty i uważasz , że znów będziemy tą zakochaną parą co kiedyś ? Jeśli tak to się grubo mylisz ... To koniec Maxi ja już cię nie kocham - Ostatnie słowa wypowiedziane z jej ust bardzo go zabolały .. Chciał przeprosić , zacząć od nowa ,ale już jest za późno ... Zniszczył wszystko ... Spojrzała się na niego wzrokiem pełnym bólu i cierpienia , po czym odeszła zostawiając go samego z ogromnym poczuciem winy ... Zrozpaczona rzuciła się na łóżko i zaczęła głośno szlochać mimo iż go nie kochała to bardzo ją zranił ... Usłyszała krzyk swojej najlepszej przyjaciółki Ludmili , która razem z Federico po zakończeniu szkoły wyjechała do New York by realizować swoje marzenia ... Powolnym krokiem zeszła na dół i zobaczyła szczęśliwą Lu , która gdy ujrzała Naty w tym stanie od razu z twarzy znikł uśmiech ... Obie rzuciły się sobie w ramiona ...
- On wrócił - Szepnęła Natalia ... Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko mocniej uścisnęła przyjaciółce ... Przez resztę wieczoru rozmawiały o Nim i co  z tym zrobią ... Jedno jest pewno obydwie nie chcą go znać ... W końcu podjęły decyzję … Która zmieni jej życie już na zawsze …

Stała na lotnisku pełna marzeń nadziei … Wiedziała , że jej życie kiedy wsiądzie do samolotu zmieni się na zawsze … Pozna nowych ludzi … Zajmie się już na poważnie swoją pasją będzie szczęśliwa … Cała złość , którą czuła znikła … Już dawno mu wybaczyła , ale nigdy nie zapomni … Może i przestała go kochać , ale też go nienawidzi … Teraz zaczyna kolejny rozdział swojego życie , lecz tym razem bez niego … Od pewnego czasu już nie myśli o nim … Zniknął z jej głowy , ale nigdy z serca … Mimo  iż to co do niego czuje na pewno nie jest miłością , ale może i to zauroczenie ? Całkiem możliwe… Gdy ktoś trwa w zauroczeniu nie myśli cały czas o tej osobie widzi jej wady , ale i również i zalety … Już dawno przestała uważać go za najgorszą osobę jaką zna … Zwyczajnie powoli to co do niego czuła przerodziło się w coś typu zauroczenie ,ale też nie … To było skomplikowane … Po prostu zniknął z jej głowy co było najważniejsze … Mimo iż nadal jest w jej sercu to stara się zapomnieć … Choć to niemożliwe próbować można nieprawdaż ? Usłyszała czyjś głos za plecami proszący by została .. To był on cały zapłakany… Podeszła do niego bliżej i uśmiechnęła się …
- To już koniec Maxi zapomnij o mnie i żyj dalej nie patrząc wstecz tak jak ja to zrobiłam – Chłopak mimowolnie zaśmiał się i ją mocno przytulił … Co ona odwzajemniła … Była dla niego najważniejsza .. Wiedział , że ten wyjazd ją uszczęśliwi , a tego pragnął najbardziej … Odsunęli się od siebie on szepnął jej do ucha ,, Kocham cię mam nadzieje , że będziesz szczęśliwa ‘’ Dziewczyna zaśmiała się i poszła do samolotu … Zaczynała wszystko od nowa … Mimo tego , że nigdy o nim nie zapomni stara się patrzeć optymistycznie w przyszłość … Zajęła miejsce , a samolot wystartował … Spojrzała się ostatni raz w okno … Wiedziała , że to co robi jest dobre dla niej jak i dla niego … To już koniec nie ma odwrotu … Przyszedł na nią czas by nareszcie mogła błyszczeć …

Trwał właśnie jej kolejny koncert była taka szczęśliwa , że wreszcie spełnia swoje marzenia … Lecz ciągle o nim myśli czyżby się nie odkochała ? Może pokochała go kolejny raz ? Tego nie wiedziała , ale jedno było pewne jest szczęśliwa i nikt i nic tego nie zmieni … Przynajmniej jej się tak wydało … Weszła za kulisy , a jej przyjaciółka rzuciła się jej w ramiona po czym mocno ją przytuliła … Była taka wesoła, że Natalia wreszcie jest taka jak dawniej …Pełna energii i optymizmu … Nagle Federico wszedł do pomieszczenia trzymając w ręce telefon … Jego mina świadczyła o tym , że coś się stało … Dziewczyny podbiegły do niego , a on upuścił komórkę …. Przestraszona Ludmila spojrzała się mu prosto w oczy …
- Maxi miała wypadek – Kiedy Naty to usłyszała bezsilnie usiadła na fotelu nie mogła w to uwierzyć … W takiej chwili … Kiedy jest szczęśliwa … Akurat teraz ? Dlaczego ? Dlaczego ? Te  pytania ciągle krążyły po jej głowie … Wstała z miejsca i kazała zawieść się na lotnisko … Zdesperowani szybko wsiedli w samochód i pojechali … Wbiegli na lotnisko , kupili bilety i polecieli … dziewczyna cały czas myślała tylko o nim …. Po paru godzinach dotarli na miejsce wręcz wyskoczyli z samolotu złapali taksówkę i ruszyli … W końcu dotarli do szpitala …. Natalia podbiegła do jednej z lekarek i spytała się gdzie leży Maximiliano Ponte kobieta powiedziała jej numer Sali ,a Naty poleciała niczym torpeda … Weszła do pokoju … Zobaczyła go … Poturbowanego … Miał na twarzy parę sińców … Jej przyjaciele spytali się lekarza o jego stan … Niestety … Był krytyczny nie dawali mu szans … Dziewczyna pełna nadziei podbiegła do właśnie wchodzących przyjaciół … Oni spojrzeli na siebie znacząco …. Ludmila zaczerpnęła powietrza …
- To koniec on umiera – Do oczu Natalii zaczęły napływać łzy …Usiadła łóżku Maxiego cała zapłakana nie powstrzymywała łez … Nie widziała sensu … Błagalnym wzrokiem spojrzała na jego twarz … Była taki bezbronny ….
- Ty nie możesz odejść ja cię potrzebuję i to bardzo wypierałam to z siebie , ale to prawda  błagam nie możesz umrzeć rozumiesz ! Ja cie kocham … Maxi – Chłopak z wielkim trudem otworzył oczy i uśmiechnął się na sam jej widok … Tak bardzo go ucieszyły te słowa … Ale to już koniec …. Jego koniec ….
- Ja ciebie też – Zaśmiał się cicho i powoli  zamykał oczy … Do Sali wbiegło kilku lekarzy i zaczęli ratować go , ale to i tak nic nie dało  … Na respiratorze pojawiła się wielka gruba kreska … Jeden mężczyzn … Podszedł do Natalia i położył swoją dłoń na jej ramieniu …
- Nic się nie dało zrobić przepraszam – Załamana dziewczyna  bezsilnie wtuliła się w tors Maxiego i cicho zaszlochała … To nie może być , ale jest … Koniec … Przynajmniej mają pewność , że byli dla siebie stworzeni … Natalia ostatni raz złożyła namiętny pocałunek na jego ustach … Tak bardzo chciałaby cofnąć czas , ale nie da się … Nic nie można zrobić … On nie żyję ….

Parę miesięcy później odbył się uroczysto pogrzeb Maxiego … Wszyscy byli załamani , a zwłaszcza Natalia … Nie mogła się z tym pogodzić … Ten okrutny świat , odebrał jej to co najcenniejsze … Połowę swojej durzy … Połowę siebie … Odebrał jej Maxiego … Ksiądz ogłosił , że czas na przemowy … Federico spojrzał się na Naty … To ona miała zacząć … I to właśnie najbardziej go martwiło … Bał się , że załamie się jeszcze bardziej … Natalia uśmiechnęła się do niego … Oczywiście był on wymuszony … Stanęła na środku i zaczerpnęła powietrza …
-Nie będę gadała jak to on był wspaniały czy jak go kochałam , bo sami dobrze wiecie … A co najważniejsze on wie … Ale za to zaśpiewam piosenkę – Jeden z osób obecnych na cmentarzu podał jej gitarę , a ona zaczęła śpiewać

  Zawsze potrzebowałam czasu spędzonego w samotności
Nigdy nie pomyślałabym, że będę Cię potrzebować gdy płaczę
I dni wloką się latami odkąd jestem samotna
A łóżko, na którym leżałeś jest pościelone po Twojej stronie

Kiedy odchodzisz, liczę kroki, które stawiasz
Czy nie widzisz jak mocno Cię potrzebuję w tej chwili?

[Refren]
Gdy odchodzisz
Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
Kiedy Cię nie ma
Twarz, którą znałam tak dobrze, jej także mi brakuje
Kiedy Cię nie ma
Wszystkie te słowa, których potrzebuję usłyszeć
Aby przebrnąć przez cały dzień
I czuć się dobrze
To „tęsknię za tobą”

Nigdy wcześniej nie czułam się w ten sposób
Wszystko, co robię przypomina mi o Tobie
A ubrania, które zostawiłeś, leżą na podłodze
I pachną zupełnie jak Ty, kocham wszystko to, co zwykłeś robić

Kiedy odchodzisz, liczę kroki, które stawiasz
Czy nie widzisz jak mocno Cię potrzebuję w tej chwili?

[Refren]
Gdy odchodzisz
Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
Kiedy Cię nie ma
Twarz, którą znałam tak dobrze, jej także mi brakuje
Kiedy Cię nie ma
Wszystkie te słowa, których potrzebuję usłyszeć
Aby przebrnąć przez cały dzień
I czuć się dobrze
To „tęsknię za tobą”

Zostaliśmy dla siebie stworzeni
Tutaj, na wieki
Wiem, że tak było
Tak, o tak

I wszystko, czego chciałam, to żebyś wiedział
Że we wszystko, co robię, wkładam swoje serce i duszę
Ledwie oddycham, muszę poczuć, że jesteś tu ze mną, tak

[Refren]
Gdy odchodzisz
Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
Kiedy Cię nie ma
Twarz, którą znałam tak dobrze, jej także mi brakuje
Kiedy Cię nie ma
Wszystkie te słowa, których potrzebuję usłyszeć
Sprawią, że zawsze przebrnę przez każdy dzień
I poczuję się dobrze
To „tęsknię za tobą”

Spojrzała się w górę tam w niebo i poczuła jego wzrok na sobie … Teraz już wiedziała , że musi żyć dalej , bo on tu nadal jest tylko , że nie ciałem ,lecz duszą i będzie ją chronił … Już zawsze … 

Bo miłość to nie jest i nie może być zwykłe uczucie. To nie przyzwyczajenie ani życzliwa troska. Miłość to szaleństwo, to serce, które wali jak szalone, światło, które spływa wieczorem wraz z zachodem słońca, chęć poderwania się z łóżka nazajutrz, tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy.

,, Trzy metry nad niebem ‘’ 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka ;D 
Jestem już na wyjeździe i dziś mam laptopa (  tylko ) . Mh os.. troche zła jestem za śmierć Maxiego .. ale ten tekst przemawia do mnie xd troche taki psychologiczny i zasługuje na to miejsce. 

poniedziałek, 3 listopada 2014

Konkurs '' Przyszłość Naty '' - 2 miejsce by NataliaNavvaro

Powód?- strach 






~Miłość, przyjaźń- dwie najważniejsze wartości...~ 

    Wszyscy mi mówią, że dużo osiągnęłam...Mają racje osiągnęłam bardzo dużo ale nie dzięki sławie tylko dzięki tym dwóm pięknym uczuciom~ miłość, przyjaźń~ Bez przyjaciół byłabym nikim, oni zawsze byli przy mnie, wspierali mnie, nigdy by mnie nie zostawili, nie zranili by, nie wyparli by się... A bez miłości..bez niego..było by bardzo ciężko, on zawsze mnie pociesza, wspiera, "ciągnie" na przód...od niego oczekuje tylko miłości, nic więcej...  



26 lipiec 2006  sobota
  Światowa trasa koncertowa... Ciekawie brzmi jeszcze ciekawej się zapowiada... Ale ja mam już dość... Kocham moich fanów, nie ukrywam są wspaniali, bez nich nie było by mnie tu...lecz oni mi nie wystarczą, tęsknie za przyjaciółmi a szczególnie za nim... Niestety nie mógł ze mną jechać. Nie widziałam go już 2 miesiące oczywiście rozmawialiśmy  przez video-chat ale to nie to samo... Jeszcze tylko dokładnie miesiąc i wracam do Buenos Aires, do domu, na dodatek naszego domu. Maxi tuż przed moim wyjazdem kupił mieszkanie, tak naprawdę nawet nie zdążyłam go zobaczyć... Ale na pewno jest piękne i znając Maxi-ego dość spore... Chce już wrócić do domu i póki co skończyć z En vivo*. Wiem, że jestem sławna, nawet bardzo, ale czy potrzebne mi to do szczęścia? Oczywiście bardzo się cieszę, że tyle osiągnęłam ale powoli robi się to męczące. Wczoraj sesja, jutro wywiad,  poniedziałek kolejny koncert...jedynie soboty mam w miarę wolne, no ale co zrobić nikt nie mówił, że będzie łatwo. 


24 sierpień 2006 niedziela 
  Jutro ostatni koncert i wieczorem do domku. Ogromnie się cieszę, że go zobaczę ma mnie odebrać z lotniska, powiedział, że ma dlamnie jakąś niespodziankę...  Jestem bardzo ciekawa jaką... Już we wtorek rano się dowiem... Ehh dzisiejszy dzień był bardzo męczący, nie mam na nic siły. Od rana przygotowywali mi stroje, później oczywiście mósiałam je przymierzać, robili mi próbną fryzurę i makijaż. To wszystko zajęło z 5 godzin, później była wymyślili, że musi być nowa choreografia i oczywiście mósiałam się jej uczyć... Podsumowując o 21:30 wróciłam do hotelu. Bardzo bym chciała, żeby Maxi był teraz ze mną, żeby mnie przytulił i powiedział parę komplementów, mam takie dni gdy cholernie zaczyna mi go brakować w tedy zazwyczaj przepłakuje całą noc... Ale nie tym razem...Muszę być się wyspać przed ostatnim a zarazem najważniejszym koncertem, przecież za niecałe 2 dni już go zobaczę i wszystko będzie tak jak dawniej...


26 sierpień 2006 wtorek 
Jestem szczęśliwa jak nigdy dotąd, dzisiaj tyle się działo może po prostu będzie lepiej jak to opowim... Z samego rana samolot wylądował, wzięłam wszystkie walizki itd. Szukałam Maxi-ego na lotnisku ale nigdzie nie mogłam go znaleźć, rozglądałam się we wszystkie strony. Myślałam już, że nie przyszedł, w jednej sekundzie jedna łza spłynęła mi po policzku... Szłam smutna powolnym krokiem w stronę wyjścia gdy nagle poczułam czyjś dotyk na moich biodrach i czuły pocałunek w szyję. Szybko się odwróciłam moim oczom ukazał się nikt inny jak uśmiechnięty Maxi. Odrazu dosłownie rzuciłam mu się na szyję, on mocno mnie chwycił i zaczął mnie okręcać. Czułam, że dużo osób się na nas patrzy ale nie obchodziło mnie to, liczył się tylko on. Postawił mnie na ziemi i czule pocałował. Pamiętam dokładnie każde jego słowo. Tak potwornie tęskniłem ~ patrzył na mnie tymi swoimi oczkami w kolorze mlecznej czekolady zobaczyłam wtedy w nich coś dziwnego jakby poczucie winy.. Ale nie przejęlam się tym za bardzo, uznałam, że to pewnie tylko moje wymysły może zawsze tak na mnie patrzył tylko nie zauwazyłam... Wróciliśmy do domu ciągle rozmawiając. Szliśmy wąskimi i romantycznymi alejkami po chwili ujrzałam przepiękną wille, myślalam że po prostu w drodze do naszego domku stoi taka piękna i przytulna willa lecz gdy Maxi spytał Czy mi się podoba, nie mogłam uwierzyć... Przytuliłam go mocno i jak torpeda wleciałam do domu.
Rozglądałam się po wszystkich pomieszczeniach na koniec poszłam w kierunku pokoju na końcu korytarza, byłam bardzo ciekawa co się w nim znajduje. Otworzylam powoli drzwi, nie wierzyłam w to co widzę, stałam i nie mogłam się ruszyć, nie mogłam nic z siebie wydusić. Znajdował się tam pokoik dziecięcy! 
Podoba się ~ spytał Maxi stojący za mną. Bardzo!.~ powiedziałam bez zastanowienia. Jedna łza szczęścia spłynęła mi po policzku. To co wtedy czułam było nie do opisania To ta niespodzianka? ~ zapytałam. Tak, a właściwie pierwsza część ~ powiedział. A jaka jest druga część?~ zapytalam z nadzieją, że odpowie. Do wiesz się  wkrótce ~rzekł tajemniczo. Poszłam następnie do naszej romantycznej sypialni się rozpakować. Aż dziwne, że na lotnisku nie zaczepił mnie żaden fan nie czułam się taka...niezauważona? Ciężko określić.. A wracając, wypakowałam już prawie całą walizkę gdy Maxi usiadł na łóżku i spytał~ Chcesz już drugą część niespodzianki?~spytał zadziornie i zaczął całować mnie po szyji ~tak~ szepnęłam z uśmiechem . Położył mnie na łóżku, ciągle całując moją szyję, jedną ręką jeździł po moim udzie. Wiedziałam już co zamierza nie zaprzeczałam, podobało mi się. Powoli zdejmował moją bluzę, żucił ją na podłogę i zajął się moimi piersiami. Masował je bardzo czule, ja cicho pojękiwałam. Zanim się spostrzegłam nie miałam już stanika na sobie. Całował je, a następnie mój brzuch, jedną ręką zdejmując moje spodenki. Zchodził co raz niżej, zatrzymał się przy mojej przyjaciółce, którą zaczął delikatnie i powoli masować, po paru minutach robił to bardzo szybko. Nie chciałam zostać w tyle więc usiadlam mu na kolanach i ściągnęłam jego bluzkę a następnie spodnie. Otarłam się seksownie o niego. Widziałam, że go to bardzo podnieciło. "Zerwał" ze mnie majtki i delikatnie rozszerzył moje nogi. Powolutku i ostrożnie całował i lizał moją koleżankę jakby była najcudowniejszym skarbem. Robił tak dość długo tylko z większą czułością. Oooo~jęczałam co chwile co go podniecało jeszcze bardziej. Przymknęłam oczy a po chwili poczulam ukucie, podskoczyłam delikatnie. Maxi włożył dwa paluszki we mnie i szybko nimi poruszał. Wciągnęłam brzuch z podniecenia. Troszeczkę bolało ale było to przyjemne. Po kilkunastu minutach poczułam jak delikatnie we mnie wchodzi, poruszał się coraz szybciej, on dyszał a ja co chwile krzyczałam ~Ohhhh Ponte!. Po godzinie skończyliśmy stosunek. 
A więc tak właśnie minął mój cudowny dzień. Nie wiem po co to tutaj piszę i tak nikt tego nie zobaczy.. Ale sprawia mi to przyjemność, to tak jakbym się komuś wyżalała a w dzisiejszym przypadku dzieliła się moim szczęściem ... Piszę to wszystko leżąc koło mojego nagiego misiaczka, który co chwile całuje mnie w policzek co bardzo mi przeszkadza!. Ale on się ze mnie smieje co drażni mnie jeszcze bardziej, oj tam i tak nie umiem się na niego gniewać... Tak sobie myślę, że nie zabezpieczaliśmy się więc mogę być w ciąży. Chciałabym mnieć dziecko w końcu najwyzsza pora. I tak już nie mam zamiaru wyprzedzać w żadną trasę, kończę z karierą, chcę mieć normalne i spokojne życie. Mam powoli dosyć tego że praktycznie codziennie widzę się w gazecie lub telewizji. Wykańcza mnie to...

9 wrzesień 2006 wtorek 
Z początku nie wierzyłam... To był dla mnie szok totalne zaskoczenie ale takie pozytywne... Byłam u lekarza, przypadkowe zwykłe badania jak co miesiąc. Przyszedł z wynikami lecz miał mi do powiedzenia coś jeszcze...  4 piękne słowa 15 cudownych liter tworzą to wspaniałe zdanie po którym nie myślałam już o niczym innym jak przekazaniu informacji Maxi-emu. ,,Jest pani w ciąży.." z początku sens tego zdania do mnie nie dotarł to było takie ,,Co? Gdzie? Jak?" Gdy mój misiek się dowiedział skakał radośnie po całym domu krzycząc ,,O tak będę tatą!." Minął tydzień a do tej pory śmieje się z tej sytuacji. Jestem  w drugim miesiącu ciąży a już kocham tego nie rozwiniętego jeszcze bobasa. Nie widać nawet jeszcze brzucha ale ja czuje, że one we mnie jest, czuje jak powolutku się rozwija, czuje że jest częścią mnie...Tylko  troszeczkę denerwuje mnie zachowanie Maxi-ego, traktuje mnie jakbym była chora... Nie pozwala mi nosić ciężkich żeczy, nie mogę nosić pasków, jeść po 18 i w łóżku mam być już o 22:30 a co najlepsze nie mogę wychodzić z domu... No rozumiem gdyby to był 8 miesiąc czy coś ale to dopiero 2 tydzień.. Wiem, że się martwi dlatego nawet nie mam zamiaru protestować....


23 marzec 2007 piątek
 Tak dawno nic nie pisalam... Spowodowane to było zgóbieniem pamiętnika dopiero tydzień temu znalazłam zgubę.. Przez 7 miesięcy leżał pod kanapą a ja go nie widziałam.. No trudno ważne że się znalazł... Zmieniłam się od ostatniego wpisu. Szczególnie z wyglądu, mam już taki duży brzuszek, że ledwo co wstaje, bardzo mi z nim ciążko ale już niedługo moja kruszynka wyjdzie na świat. Okazało się, że to dziewczynka nasza mała Amelka. Chciałabym, żeby miała mój nosek i śliczne oczka Maxi-ego, cudne usteczka tak samo jak on i moją cerę, a do tego będzie miała ciemno brązowe loczki to będzie taka moja przesliczna królewna. Nasza niegrzeczna Amelka coraz częściej i mocniej kopie, Maxi się śmieje, że to znaczy, że zrobiłam coś złego lub przeciw niemu. Mój kotek codziennie przynosi mi śniadanie do łóżka i robi przyszne obiadki i kolacje. Już zawsze będę szczęśliwa... Jestem pewna, juz niedługo na świat przyjdzie nasza kruszyna i będzie jeszcze lepiej. Tylko jejs jesten problem w mediach już gadają o mojej ciąży... Ale całe szczęście nic złego, często przychodzą do mnie fani i pytają jak się czuje, przysyłają mi listy i proszą o zdjęcia. Są tacy kochani, dzięki nim mam dużo siły i zawsze jestem pełna energii, chłopak którego kocham nad życie i który kocha mnie, dziecko i najlepsi fani jakich mogłam sobie wymarzyć czego chcieć więcej? 


****
Szczęście ( rzeczownik ) jest to ulotna chwila, która skrapla się i spływa po policzku... 

Maxi!!!- krzyknęłam do mojego chłopaka już któryś raz z koleji. Robił sobie kawę a ja leżalam na górze w sypialni, więc na dole nie było słychać mojego wołania. Za dwa tygodnie mam termin porodu, trochę się boje ale moja mama mnie pocieszyła że nie ma czeko, na pewno będzie trochę bolało ale co tam dam radę, jestem silna. Powoli zaczęło nudzić mi się czekanie na mojego misia, wstałam powoli z łóżka i zeszłam ostrożnie na dół. Schody delikatnie zaskrzypiały pod moim ciężarem. Kochanie co ty robisz- spytał Maxiu podbiegając do mnie. Mmm idę nie widać? - spytałam z uśmiechem i dalej zeszlam z jego pomocą. Mogło Ci się cos stać -powiedział i pocałował mój duży brzuszek. Za bardzo się martwisz- powiedziała i poglaskałam mojego skarba po policzku.  Zawsze będę się o Ciebie martwi, o Ciebie i naszą kruszynkę, jesteście dla mnie najważniejsze...- powiedział i pocałował mnie co oczywiście odwzajemniłam. W pewnym momencie poczułam ukucie w brzuchu, silny ból który z sekundy na sekundę stawał się coraz intensywniejszy. Czułam jak dziecko kopie, bardzo ale to bardzo mocno... Natuś co jest? - spytał, troskliwie, widział że coś jest nie tak Dzidziuś chyba chce szybciej wyjść - wyjęczałam z bólu. Nim się spostrzegłam byliśmy w drodze do szpitala. To właśnie tem moment...rodze!!! Mimo że szpital jest z 10 minut od naszego domu czułam się jakbyśmy na porodówkę jechali ze 30 minut..


***

      Widzę wszystko jak przez mgłę...czuje ból, okropny ból...ale już po wszystkim, moja kruszynka wyszła na świat, jest taka śliczna, chodź widziałam ją tylko przez parę minutek zdązyłam zakochać się w jej  dużych oczkach i pięknych, pełnych usteczkach. Jest zdrowa czuje to.. Kochanie jak się czujesz- spytał troskliwie Maxi wchodząc do mojej sali. Dobrze- powiedziałam z uśmiechem. Maxiu ona jest taka śliczna...normalnie cała ja zachichotalam. Na pewno jest cudowna po mamusi- dodał po czym dotknął mojego noska. Rozmawialiśmy i słodziliśmy sobie dłuższą chwile po czym na sale wszedł lekarz tyle że...bez małej... Wyraz jego twarzy nie wyglądał za ciekawie. Naprawdę robiliśmy wszystko co w naszej mocy ale niestety nie udało się...przykro nam..- powiedział bez żadnych emocji.. Moje szczęście momentalnie runęło, patrzylam na niego jak idiotka, nawet nie płakałam, nie miałam siły płakać, pękłam w środku. Poczułam na sobie czuły uścisk Maxi-ego, nawet on płakał, ryczał jak dziecko a ja? Siedze tylko bez żadnych emocji i Galię się na lekarza. Moja kruszynka ona ona nie żyje... Czy...czy mogę ją zobaczyć? - spytałam drżącym głosem- Oczywiście- powiedział cicho lekarz. Razem z Maxi powolnym krokiem poszliśmy w stronę sali, gdy weszliśmy zobaczyłam ją.. Moją bladą i martwą Amelkę...  Leżay tam taka bezwladna i niewinna.. Wystarczyło kilka minut.. Kilkanaście cholernych sekund by moja kruszynka straciła życie!!!!. Pieprzeni lekarze, to ich wina!. Przez tych idiotów mojego dziecka juz nie ma i nigdy nie będzie. Najchętnie wydrapalabym im oczy, życiłabym się na nich..niszcząc im życie.. Tak jak zniszczyli mi. Nie kontrolowała łez które spływały mi w ogromnych ilościach po policzkach. Pogłskałam moją nieżywą księżniczkę po jej zimnym policzku..ręka mi się zatrzęsła dotykają jej. Wzięlam ją na ręce, momentalnie zaczęłam strasznie płakać. Maxi przytulil mnie i naszego aniołka.Powiedz, że to sen, to musi być sen, Maxi to się nie dzieje na prawdę!. - wypłakałam. On nic nawet nie powiedział... Płakał po prostu płakał. Taka śliczna...wykapana mamusia < powiedział i pogłaskał mnie po policzku scierając łzy. To jest nasz mały aniołek..będzie na nas patrzyła z góry..będzie nas kochała i dopilnuje nas...ona Ciągle będzie z nami - powiedziała wycierając łzy. Zostawisz mnie z na chwile samą? - spytałam. Wyszedł bez wachania. Spojrzałam na nią, mokje łzy kapały na jej kruchą twarzyczkę- Tak wiele, żeczy chciałam z tobą robić..spędzać razem każde twoje urodziny, patrzeć jak się rozwijasz, jak się uczysz, smiejesz, uśmiechasz.. Chciałam nauczyć Cię grać na gitarze, pianinie, tańczyć i śiewać.. Chcisalam zbierać z tobą liście jesienią, lepic bałwana zimą, robić wianki wiosną, kompać się w ciepłym morzu latem... Biegać po parku z tobą i tatusiem...tak dużo chciałam z tobą robić... Wszystko straciło sens...ciebie juz nie ma.. razem z tobą zginęło moje szczęście... 


***
Od tego okropnego zdarzenia minęły cztery lata. Naty z Maxim są małżeństwem. Ale czy są szczęśliwi? To jest pytanie na które odpowiedzi nigdy nie będziemy znali. Rodzice zmarłej Amelii codzień chodzą na miejsce pochowania dziewczynki a przynajmniej kobieta o kruczo-czarnych włosach. Niektórzy mogli by pomyśleć, że mąż nie wspiera jej, nie pomaga... Pewnie część tych wszystkich ślepych osób tak uważa... Ale czy to prawda? O tuż nie... Jest dla niej jedynym wsparciem, robi wszystko by urocza Hiszpanka była szczęśliwa i z dnia na dzień coraz bardziej widać efekty jego ciężkiej pracy... Gdyby nie Argentyńczyk..ona po prostu by się poddała... Uciekła by od zmartwień smutków... Ucieklaby do córeczki.. Do małego dziecka, które tak niespodziewanie odeszło ze świata żywych... Ale przez te cztery lata Natalia była silna, chodź było ciężo ani razu się nie poddała. Póki co nie mają potomstwa. Powód?- strach. Stracić kolejne dziecko? Nie dali by rady. Chodź wierzą,że Amelia jest ciągle z nimi... Pochowali ją w ogrodzie. Dziwne miejsce? Możliwe. Lecz co niezwykłe w tym samym miejscu wyrosły piękne, bogate w kwiaty róże. Małżeństwo wierzy, że dopówi kwitnął i rosną córeczka jest z nimi. 
Kto by pomyślał, że taka piękna "pop star" z cudownymi przyjaciółmi i miłością życia może być nieszczęśliwa.. Jak widac może.. Nieszczęście przychodzi w naj mniej oczekiwanym momencie i należy o tym pamiętać.. I nigdy, przenigdy nie zapomnieć, że poddanie się jest najgorszym  


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
Hej ;* 
A oto miejsce drugie napisane przez moją kochaną Olcię ;* która długo go pisała i ze względu na nią konkurs trwał dłużej bo sie nie wyrobiła ... oh ten os jest cudowny ale smutny .. Najlepsze to imię ich córeczki xd No i najlepsze sceny erotyczne ;D xd przed którymi za późno ostrzegam xd 

sobota, 1 listopada 2014

Konkurs na OS'a - 3 miejsce '' Przyszłość Naty '' by Victoria Evans

 Wielka scena. Publika skanduje jej imię. Nie słychać nic, oprócz wrzasków wiernych fanek i fanów. "Naty! Naty ", dziewczyna uśmiecha się. Jest już gotowa. Nabiera powietrza nosem i wychodzi na scenę. Zaczyna się. Perkusista wystukuje rytm najnowszej piosenki. Tłum ludzi krzyczy ze szczęścia. Dwudziestolatka przykłada mikrofon do ust i śpiewa. Fani kołyszą się w rytm utworu. Minęła pierwsza piosenka. Zaczyna się kolejna, o wiele żywsza. Dziewczyna zaczyna skakać i unosi rękę do góry. Wszyscy obecni na placu robią to samo. Ten wieczór jest piękny! Może nawet najpiękniejszy! Bo nigdy nie wiadomo, co wydarzy się potem...


*     *     *


- Naty! Naty! Chodź tu szybko!
- Nie drzyj się tak! Po wczorajszym koncercie spałam tylko dwie godziny i pęka mi głowa.
- Oj tam, przeżyjesz. Patrz!
   Ciemnowłosa dziewczyna odwróciła laptopa w stronę zaspanej koleżanki. Na monitorze widać było jakąś stronę z informacjami. Wzrok brunetki przykuł główny temat :

""Naty Navarro wczorajszej nocy dała jeden z najlepszych koncertów! Dawno się tak nie bawiłam" - mówi Mirta Comello"

- Widzisz! Spodobałaś się jej! Mirta to jedna z największych producentek muzycznych na świecie! Jest szansa na wydanie kolejnej płyty w lepszym studio!
- Naprawdę?! Ale się cieszę! To cudowne! - Naty od razu przestała być śpiąca.
- Myślę, że zadzwoni do ciebie w najbliższym czasie. - Francesca uśmiechnęła się do przyjaciółki - Ach, prawie zapomniałam. Masz za trzy dni kolejny koncert. Nie zgadniesz gdzie!
- No nie wiem... W Mendozie?
- To dopiero za miesiąc. Za trzy dni dajesz koncert w... Madrycie!
- Naprawdę?!
- Oczywiście! Lepiej się pakuj, bo po południu wylatujemy!
- Jak ty to załatwiłaś?!
- No wiesz... W Madrycie obchodzą jakieś karnawały i potrzebują młodych, popularnych artystów. Zadzwoniłam, porozmawiałam... I jedziemy!
- Jesteś najlepszą menadżerką na świecie!
- Wiem o tym! - Fran przytuliła przyjaciółkę.
   Nagle dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi. Natalia dała gosposi wolne, więc postanowiła sama je otworzyć. W progu stała Camila.
- Słucham? - zapytała Navarro bez jakichkolwiek uczuć.
   Torres była kiedyś drugą wokalistką w zespole Naty. Jednak potem próbowała poderwać Maxiego, chłopaka Navarro. Dziewczyny bardzo się pokłóciły. Camila stała się arogancka i wredna. Wydawało jej się, że może wszystko. Była złośliwa wobec koleżanki z zespołu. W końcu tak zdenerwowała liderkę, że ta kazała jej się wynosić.
- Cześć Naty.
- Witam. Co cię tu sprowadza?
- Nie zaprosisz mnie do środka?
- Szczerze? Wolę nie. W środku jest nasza nowa menadżerka i jednocześnie moja najlepsza przyjaciółka. Boję się, że będziesz chciała mi ją odebrać.
- Oj przestań. Zmieniłam się.
- I ja mam w to uwierzyć? - zapytała z ironią Naty.
- Spotkajmy się za godzinę w RestóBandzie. Muszę z tobą porozmawiać.
- Chyba nie mamy o czym.
- No proszę! Musisz mnie wysłuchać!
- Niech ci będzie.
- Jesteś wielka. Do zobaczenia.
- Cześć.
   Natalia zamknęła drzwi. Dziwiła się, że Cami chce z nią rozmawiać. Przecież po tej akcji sprzed roku nie miały żadnego kontaktu. Dziewczyna była ciekawa, co wyniknie z ich spotkania...


*     *     *


   Cami wolnym krokiem szła do Restó Bandu. W głowie miała ułożony cały scenariusz dzisiejszej rozmowy z Naty. Navarro jest bardzo uczuciowa. Trzeba tylko umieć to wykorzystać. Niedługo poczuje, jak to jest być odrzuconą przez chłopaka i przyjaciółkę.
- Cześć Naty. - rudowłosa przywitała się i usiadła naprzeciwko towarzyszki.
- A więc o czym chciałaś rozmawiać?
- Tak naprawdę to o niczym konkretnym.
- Więc po co mnie tu ściągnęłaś?
- Bo... Ja... Przepraszam - powiedziała Cami z "pokorą", po czym spuściła głowę.
   Natalia nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Osoba, która rok temu wykrzyczała jej w twarz, że jest zwykłą szmatą i beztalenciem, teraz przeprasza... I to szczerze.
- Zachowałam się jak świnia. Chciałam ci odbić chłopaka, bo byłam zwyczajnie zazdrosna.
- To cię nie tłumaczy.
- Wiem. Ale ty jesteś taka ładna i zdolna. Na dodatek masz Maxiego.
- Dziękuję za komplementy. Ale to, że mam chłopaka nie jest powodem, żeby mnie dołować.
- Naprawdę cię przepraszam. Byłam głupia, ale każdy zasługuje na drugą szansę. Przecież byłyśmy przyjaciółkami od czasów Studio. O tym nie da się tak łatwo zapomnieć.
- Masz rację.
- Więc proszę, wybacz mi...
- No dobrze. Wybaczam - Natalia uśmiechnęła się.
- Jesteś wielka. - rudowłosa podeszła d koleżanki i mocno ją uścisnęła.
- Obiecujesz, że taka akcja już nigdy się nie powtórzy?
- Obiecuję.
- Porozmawiam z chłopakami. Może zgodzą się przyjąć cię do zespołu.
- Naprawdę?! Cudownie!
   Natalia posłała koleżance uśmiech. Nie lubiła się kłócić, więc była szczęśliwa, że pogodziła się z przyjaciółką. Może będzie jak dawniej? Kto to wie...?


* * *


   Świetnie. Po raz kolejny udało się wrobić tą idiotkę. Teraz wystarczy tylko zniszczyć jej życie. Nic trudnego. Dziewczyna wzorowo przygotowała się do tego zadania. Francescę łatwo będzie przekabacić na swoją stronę. Wystarczy kilka plotek o romansie Naty i Diego. Ale Maxi... Z nim może być problem. Co prawda Cami miała już pomysł, ale nie była w stu procentach pewna, że on się uda. A z resztą, poczekamy - zobaczymy.
- O czym tak myślisz? - Naty zwróciła się do "nowej" przyjaciółki.
- O zespole. Mam nadzieję, że chłopcy mnie przyjmą.
- Na pewno. Dziś mamy próbę. Dokładniej... Za godzinę. Pójdziemy razem i pogadamy z chłopakami.
- Jesteś taka kochana. Tyle dla mnie robisz. A ja chciałam odbić ci ch...
- Zapomnijmy o przyszłości! Liczy się to co teraz. - Natalia przerwała Camili.
   Dziewczyna tylko uśmiechnęła się do koleżanki. Potem razem poszły na zakupy. Naty opowiedziała Cami o najbliższym koncercie, który odbędzie się za trzy dni w Madrycie. 
- Będziesz musiała się nauczyć wszystkich, nowych piosenek. I oczywiście trzeba będzie podzielić tekst.
- Już znam słowa. Od dawna chciałam do ciebie przyjść, ale nie miałam odwagi...
- Dobrze, że w końcu się zjawiłaś. Ostatnio źle się czuję i nie wiem czy będę w stanie stać na scenie kilka godzin. Najwyżej zaśpiewasz solo.
   Dziewczyny rozmawiały przez całą godzinę. Potem Natalia zaprosiła Camilę do swojej willi, w której odbywały się próby zespołu.
- Cześć chłopaki! - krzyknęła Navarro witając się z członkami zespołu.
- Siema. - odpowiedzieli jednocześnie.
- Przyprowadziłam kogoś...
- Dostawcę pizzy? - zapytał z nadzieją w głosie Diego, gitarzysta zespołu.
- Bardzo śmieszne. Dzisiaj Broadway funduje jedzenie. - dziewczyna zaśmiała się. 
   Nagle do pomieszczenia weszła Camila. Chłopcy wytrzeszczyli na nią oczy. 
- C... Co ona tu robi? - tym razem słowa wypłynęły z ust Andresa, perkusisty.
- Długo rozmawiałyśmy i stwierdziłam, że jej wybaczę. 
- I chcesz z powrotem przyjąć ją do zespołu?
- Tak. O ile wy się zgodzicie.
- No dobra... W końcu ty jesteś liderką. - powiedział w końcu Leon podpinając keyboard do wzmacniacza.
- Czyli mogę zostać? - zapytała z nadzieją w głosie Cami.
- Tak. - odrzekła uradowana brunetka, po czym przytuliła koleżankę.
- Zaczniemy wreszcie? - zapytał Broadway spoglądając na zegarek.
- Tak! To może... "Habla si puedes" ?
- Okej.
   Naty podała Camili tekst i podkreśliła linijki, które miała śpiewać jej koleżanka. Potem zaczęła się próba...


*   Trzy dni później/ Madryt   *


- Ależ to miasto jest piękne! - powiedziała Cami rozglądając się.
- Oj tak... - Fran przyznała nowej kumpeli rację. - To jest nasz hotel!
   Dziewczyna wskazała na bardzo ładny, zadbany, wysoki budynek. Widniał na nim napis: "Hotelt Słoneczko".
- Musze przyznać, że się postarałaś. - Naty poklepała menadżerkę po ramieniu.
- Cała ja! Zawsze przykładam się do mojej roboty. Nie to co niektórzy... - zerknęła na Diego, który niósł poobijaną walizkę bez rączki.
- Nie moja wina, że wypadła z bagażnika taksówki...
- No dobrze, nie twoja. - powiedziała dziewczyna podchodząc do chłopaka i całując go w policzek.
- Gdzie Maxi? - zapytała Camila. - Chciałabym go przeprosić...
- Mówił, że będzie czekał na nas w hotelu. Już kilka dni temu pojechał do Madrytu. Mieszkają tu jego rodzice.
   Kilka minut później przyjaciele znaleźli się już przed swoimi pokojami. Naty, Camila i Fran mieszkały pod numerem 21, Diego, Maxi i Leon pod 23, a Andres i Brodaway zajęli pokój 24.
- Maxi zaraz wpadnie. - powiedziała Natalia kładąc swoją walizkę na łóżko.
   W tej samej chwili drzwi od pokoju otworzyły się. Stanął w nich wysoki, przystojny brunet o czekoladowych oczach. Maxi Ponte...
- Cześć. - wypalił, po czym podszedł do ukochanej i pocałował ją czule w usta.
- Fuu... Nie publicznie! - krzyknęła Francesca śmiejąc się z przyjaciół.
- Ale ja się stęskniłem za twoim marudzeniem. - chłopak zwrócił się do Włoszki.
   Gdy tylko zobaczył Camile, jego mina od razu się zmieniła. Na twarzy chłopaka nie było widać żadnych pozytywnych emocji. Można było odczuć jedynie wstręt i zdziwienie.
- Camila?! Co ty tutaj robisz?!
- Maxi. Ja ją zaprosiłam.
- Co?! Jak to? - chłopak kompletnie nic nie rozumiał.
- Chodzi o to, że wszystko już sobie wyjaśniłyśmy. Znów jest tak jak dawniej. - Natalia uśmiechnęła się.
   Maxi spojrzał na Camilę krzywo, ale potem na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- No dobrze. Skoro moja księżniczka c wybaczyła, to ja też się nie gniewam.
   Rudowłosa uśmiechnęła się. Jak na razie jej plan przebiegał pomyślnie.
- Idę się przejść. Wrócę za około godzinę. - powiedziała Cami, gdy do towarzystwa dołączyli Leon i Andres.
- Tylko się nie zgub! - krzyknęła Naty za wychodzącą dziewczyną.


* * *


   Camila zeszła po schodach i udała się do toalety. Potem wyciągnęła z kieszeni telefon Natalii. Udało jej się wyjąć go dziewczynie z torebki, gdy ta całowała się z Maxim. Okropny widok...
   Teraz wystarczy tylko wysłać jej to zdjęcie... Rudowłosa wyjęła swoją komórkę i włączyła bluetooth. Potem przesłała na smartphone'a Naty zdjęcie, na którym była Francesca i Marco. Całowali się... Gdy już fotka znalazła się na karcie pamięci Natalii, Cami wysłała ją do Diego z dopiskiem "Patrz jaką masz wierną dziewczynę... Zawsze wiedziałam, że to suka!". Po chwili dostała odpowiedź:
"Skąd masz to zdjęcie?!".
   Ruda uśmiechnęła się do siebie i odpisała:
"Zrobiłam je wczoraj. Fran powiedziała, że ma pilne załatwienie... Śledziłam ją. Spotkała się z Marco".
   Hernandez już nie odpowiedział. Doskonale wiedział, że Fran kiedyś czuła coś do Marco. Jednak potem opamiętała się i odrzuciła jego zaloty. Chłopak na pewno jest zły na Francescę. I to Camila wytłumaczy jej dlaczego...

- Już jestem! - krzyknęła dziewczyna wchodząc do pokoju.
   Na jej szczęście nie było tam nikogo oprócz Włoszki, która sprawdzała coś na komputerze. Nagle dziewczyna dostała sms-a. Gdy go odczytała, wybuchła głośnym płaczem.
- Fran! Co się stało? - Camila od razu do niej podbiegła.
- On... Zostawił mnie... Bez powodu...
- Wiedziałam, że to się stanie! Wiedziałam!
- Jak to? Skąd?
- Jak wiesz, byłam na godzinnym spacerze.
- Tak! Ale co to ma do rzeczy?
- Tak się składa, że sporo. Spotkałam Naty i Maxiego. Przywitaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Gdy przeszłam kilka metrów znalazłam telefon Natalii. Leżał na trawie... Musiała go upuścić.
- I co z tego? - odburknęła dziewczyna.
- Zobaczyłam, że dostała wiadomość od twojego chłopaka. Brzmiała: "Dzięki, że mi o wszystkim powiedziałaś. Sam na pewno bym się nie zorientował. Za chwilę z nią zerwę...". Chciałam dowiedzieć się o co chodzi, więc przeczytałam poprzednie sms-y. Okazało się, że Natalia wysłała twojemu chłopakowi zdjęcie, jak całujesz się z Marco...
- Że co?! Nie wierzę!
- To zobacz.
   Camila podała koleżance komórkę Natalii. Gdy Fran zobaczyła zdjęcie, natychmiast upuściła telefon.
- Nienawidzę jej! Nienawidzę! - krzyczała. - Przecież to zdjęcie było zrobione dawno! Ona o tym wiedziała!
- Może po prostu nie jest taka, jak myślałaś.
   Zdenerwowana Włoszka podeszła do koleżanki i przytuliła ją. Cami odwzajemniła uścisk. W końcu była tu po to, żeby pomóc...


*   Tego samego dnia/ Wieczór   *


   Za kilka minut mięli pojawić się na scenie. Wszystkie instrumenty były już podpięte do wzmacniacza. Czekali tylko na zapowiedź... Jedno słowo od prowadzącego i mogą ruszać.
- Bardzo się denerwuję. - Natalia zwróciła się do Fran.
   Ta jednak nie odpowiedziała. Wpatrywała się w lampę, która za chwilę miała rozbłysnąć. Navarro chciała zapytać przyjaciółkę o powód jej zdenerwowania, ale nie zdążyła. Zaproszono ich na scenę...

   Dwie godziny później koncert się skończył. Wszyscy byli szczęśliwi... Wszyscy, oprócz Naty. Dziewczyna bardzo źle się czuła. Wydawało jej się, że zaraz zwymiotuje.
- Musimy oblać ten koncert! Był naprawdę udany! - powiedział Verdas z zadowoloną miną.
- Idźcie beze mnie. Jestem strasznie słaba...
- Zostanę z tobą w domu. - powiedział Maxi obejmując dziewczynę ramieniem.
- Nie ma mowy. Idź, wybaw się i wpadnij do mnie rano. 
- Na pewno?
- Tak. Tylko nie rób nic głupiego. - Naty uśmiechnęła się.
   Potem wsiadła do swojego samochodu i ruszyła w stronę domu. Musiała coś sprawdzić i to koniecznie. Kilka minut później była już na miejscu. Weszła do domu. Potem udała się do kuchni i wyjęła z szafki, w której trzymała lekarstwa test ciążowy. Kupiła go niedawno, ponieważ podejrzewała, że nosi pod sercem dziecko. Jednak zawsze gdy chciała go zrobić, bała się. Po prostu bała się opinii Maxiego. Chłopak zawsze mówił, że póki co nie chce zostać ojcem, bo jest jeszcze za młody. 
   Gdy po kilku minutach zobaczyła wynik, była wstrząśnięta... Za kilka miesięcy urodzi dziecko!

- Świetna zabawa, prawda? - Cami zwróciła się do Maxiego.
- Tak. Ale trochę tu pusto bez Naty.
- Masz rację. Szkoda, że nie mogła tu przyjść. Idę zamówić sobie drinka. Ty też chcesz?
- Tak, poproszę.
   Camila odeszła od chłopaka i udała się w stronę baru. Bardzo cieszyła się, że Naty nie ma z nimi. To bardzo ułatwiło jej plan i dało nowe możliwości. 
- Poproszę dwa drinki. - powiedziała.
   Kilka minut później barman podał jej zamówienie. Dziewczyna zapłaciła i odeszła z napojami na bok. Potem wsypała małą torebeczkę jakiegoś proszku do drinka chłopaka. Kilka minut później proch rozpuścił się. Dziewczyna z uśmiechem wróciła do stolika i podała Maxiemu doprawiony napój.
- Smacznego. - powiedziała.
   Chłopak uśmiechnął się i wypił do dna. Cami nie musiała długo czekać na efekty. 
- Gdzie jesteśmy? Co ja tu robię? Źle się czuję...
- Może chodźmy do łazienki... - zaproponowała dziewczyna.
- Okeej. - odpowiedział tak, jakby wcale go to nie obchodziło.
   Cami chwyciła go za rękę i ruszyła w stronę męskiej toalety. Wcześniej zostawiła tam swoją torebkę. Gdy już byli na miejscu, wyjęła z niej perukę. Po chwili miała na głowie burzę ciemnych loków.
- Naty? - zapytał chłopak przyglądając się jej uważnie.
- Tak kochanie. - odrzekła.
   Potem podeszła do niego i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. On oczywiście to odwzajemnił. Potem Cami wepchnęła chłopaka do kabiny i weszła tam razem z nim. Zamknęli się na klucz. Dalszy bieg zdarzeń obserwowała i rejestrowała mała kamerka ukryta właśnie w tej kabinie...


*   Następnego dnia   *


   Naty obudziła się koło godziny dziesiątej. Francesci nie było już w pokoju. Cami natomiast siedziała na swoim łóżku i wpatrywała się w nią.
- Cześć. - powiedziała zaspanym głosem Navarro.
- Witaj. - Camioa odpowiedziała złośliwie.
- Coś się stało?
- Tak. I to całkiem sporo. Francesca cię nienawidzi, a ja... A z resztą sama zobacz... - dziewczyna podała koleżance laptopa i włączyła jej filmik.
   Naty momentalnie straciła panowanie nad sobą. Rzuciła komputer na ziemię i zaczęła krzyczeć.
- Co to do cholery jest?! Kolejny twój fotomontaż?!
- Tak się składa, że nie. To nagranie z naszej wczorajszej nocy...
- Jak mogłaś?! Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Tak się składa, że od dawna to planowałam. 
- CO?!
- To! Gdyby nie ty, Maxi byłby mój! I zespół też! Byłabym jedyną wokalistką!
- Zrobiłaś to z zazdrości?!
- Nie. Kierowała mną żądza zemsty!
- Jakiej zemsty?!
- Po tym jak wywaliłaś mnie z zespołu, stoczyłam się! Nie byłam już sławna, zaczęłam ćpać! Nikt nie chciał się ze mną zadawać po tym jak zraniłam sławną wokalistkę! Postanowiłam nakłamać Fran, że ty skłóciłaś ją z Diego i zdobyć Maxiego. To nie było trudne...
   Po policzkach Naty spłynęły łzy. Dziewczyna wyjęła spod łóżka swoją walizkę i zaczęła się pakować.
- Co robisz? - zapytała Camila.
- Wynoszę się! Weź sobie Maxiego, Fran i innych... Nienawidzę cię!
   Chwilę później do pokoju wpadła Francesca. Okazało się, że stała pod drzwiami dłuższą chwilę!
- Czyli to ty wszystko ukartowałaś?!
- Bystre idiotko. - rzuciła rudowłosa.
   Naty podniosła spakowaną walizkę i opuściła pokój. Francesca pobiegła za nią, ale dziewczyna nie chciała jej słuchać.
- To koniec. - powiedziała, po czym opuściła hotel.


*   Dwa lata później   *


   Natalia jest szczęśliwa. Co prawda sama wychowuje rocznego synka, Facunda, ale daje radę. Tym bardziej, że chłopaki z zespołu i przyjaciółka jej pomagają. Dziewczyna pogodziła się z Francescą. Wszystko sobie wyjaśniły i nadal są przyjaciółkami. Chłopaki także jej nie zostawili. Nadal śpiewa w zespole. Oczywiście bardziej poświęca się synkowi, ale muzyki też nie odkłada na bok. W końcu to jej największa pasja. Maxi często do niej dzwoni, ale ona nie odbiera. Diego, który nadal utrzymuje z nim kontakt mówi, że chłopak bardzo żałuje, że w ogóle poszedł na tą imprezę i zaufał Camili. Prawdopodobnie dziewczyna także urodziła mu dziecko, ale to tylko plotki. Naty nadal czuje coś do Maxiego, ale póki co nie może mu przebaczyć. Ale może za kilka miesięcy ich drogi znowu się zejdą...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;D
A oto miejsce 3 napisane przez Victorie Evans!!! Szczerze to za to że rozdzieliła naxi xd i ten pomysł najmniej mi sie podobał bez obrazy
By: Marlene