poniedziałek, 31 sierpnia 2015

One Short( konkursowy ) autorstwa EwyNaxi ;*

Połączyło nas moje uzależnienie i twoja pomoc

,,Żyjemy po to ,aby być szczęśliwym.,,

ON- chłopak z uzależnieniem. Potrzebuje pomocy. Jego rodzice nie od odzywają się do niego od 5 miesięcy. Uważają go za niedorajdę , która nic w życiu nie osiągnie.
Kocha swoją siostrę bardzo mocno , jest jego księżniczką. Niespodziewanie jego matka nawiązuje z nim kontakt pomimo jego sprzeciwu. Traktuje dziewczyny jak rzecz ale ONA to zmieni .

ONA-młoda kobieta pracuje jako terapeutka. Chce pomagać ludziom , którzy mają problemy z uzależnieniami . Chce im pomóc wyjść na prostą ,chce żeby byli kimś.
Sama miała kiedyś problemy więc wie jak to jest. Najważniejsza jest dla niej przyjaźń i rodzina ale niestety i jedno i drugie zaniedbuje z powodu pracy.
Rzuciła się w wir pracy aby zapomnieć o przeszłości. Praca to jej życie ale ON to zmieni.
                        ***
Obudził mnie dzwonek do drzwi ,który dzwonił nieustannie .
-Nawet nie dadzą się człowiekowi wyspać -Powiedziałem otwierając drzwi.
Za drzwiami stała ... Moja mama?
-A ty czego tutaj chcesz?
-Chcę ci pomóc -Prychnąłem na jej słowa
-Po pierwsze nie masz w czym mi pomóc a po drugie co przypomniało ci się ,że masz jeszcze jednego syna?
-Przestań! Zawsze o tym pamiętałam
-To dlaczego wcześniej się nie odezwałaś? -Spuściła głowę na moje pytanie
-Czego chcesz ? Pytam po raz ostatni
-Chcę abyś pojechał ze mną w pewne miejsce
-A twój kochany synalek nie może ?
-Może ale chcę żebyś to ty ze mną pojechał
-Gdzie ?
-W pewne miejsce . Muszę tam coś załatwić
-Jak pojadę to odczepisz się w końcu ode mnie? -Zapytałem . Nie odpowiedziała
-Wchodź i poczekaj w salonie a ja idę się przebrać
Po 15 minutach zszedłem na dół gotowy do wyjścia.
-Idziemy?
-Tak. Byłeś wczoraj na imprezie?                   
-Nie powinno cię to w ogóle interesować
-Jesteś moim synem interesuje mnie wszystko co robisz
-Synem? Synem ,do którego nie odzywaliście się przez kilka miesięcy i teraz nagle co chcesz się zachowywać jak matka ? Nie sądzisz ,że już na to za późno?
-Nigdy nie jest na nic za późno
-Na to już tak bo nie mam 5 lat
-Maxi wiesz ,że to nie tak
-Jedziemy ?
-Maxi posłuchaj mnie
-Wychodzimy i jedziemy czy mam zostać w domu a ciebie stąd wyprosić?
-Ja poprowadzę bo ty nie wiesz dokąd jedziemy -Powiedziała kiedy staliśmy przy jej samochodzie
Jedziemy już 15 minut i nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem a na dodatek ja nie wiem gdzie jedziemy.
-Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy?
-Zobaczysz na miejscu
-Więcej mnie ne nachodź i nie dzwoń do mnie
-Maxi chcę żeby było pomiędzy nami dobrze ale ty mi na to nie pozwalasz
-Dobrze? Słyszysz co ty mówisz? To ty i twój mąż mieliście mnie i małą gdzieś obchodził was tylko wasz synuś .
-Maxi proszę to jest twój brat
-Już dawno nim nie jest -Wysyczałem przez zęby
-Nie mów tak
-Dobrze wiesz przez co nim już nie jest
Mama już chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem
-Daruj sobie
Po 20 minut stanęliśmy pod jakimś średnich rozmiarów budynkiem.
-Co to? -Zapytałem ze zdziwieniem
-Przekonasz się w środku.
-Nie rozumiem nic z tego wszystkiego
-Chodź -Powiedziała parkując samochód
W budynku jest bardzo ładnie i przytulnie. Panuje tutaj miły nastrój.
-Dzień dobry. My byliśmy umówieni , Ponte -Powiedziała moja matka do recepcjonistki
-Dzień dobry. Pokój ósmy ,drugie piętro ,pani Navarro.
-Dziękuję bardzo -Odpowiedziała moja matka .
Po czym skierowaliśmy się do windy.
Siedzieliśmy pod odpowiednim pokojem i czekaliśmy.
Na co czekam? Nie wiem.
-Możesz mi w końcu powiedzieć po co tutaj jesteśmy?
-Chwila
-To chociaż mi powiedz po co tutaj siedzimy
-Zaraz się przekonasz -Powiedziała
W tym samym momencie drzwi do pokoju się otwarły.
W drzwiach ujrzałem śliczną ,młodą kobietę w kruczoczarnych włosach.
-Dzień dobry. Pani Ponte? -Zapytała
Boże jaki ona ma cudny głos!
-Dzień dobry. Tak ale tutaj chodzi o mojego syna -Spojrzałem zdziwiony na moją mamę
-No więc zapraszam -Powiedziała i otwarła drzwi do
-A mogę wiedzieć o co chodzi i po co tutaj jestem ? -Zapytałem spoglądając na moją matkę
-Pan nie wie ? -Zapytała kobieta o cudnym głosie -Może usiądźmy -Wskazała na kanapę w rogu małego gabinetu
-A więc z czym  mamy problem? -Spojrzała na moją mamę
-Przepraszam a jaki problem?
-A więc może ja się przedstawię. Natalia Navarro jestem terapeutką i prowadzę terapie dla osób uzależnionych
-To jest nieporozumienie bo ja nie jestem od niczego uzależniony -Powiedziałem uniesionym głosem
-Mogłaby nas pani zostawić samych? -Moja mama skinęła głową i skierowała się do wyjścia.
-Nie wiem co pani na opowiadała moja mama ale to bzdura
-Pana mama mi nic nie mówiła i szczerze mówiąc wolałabym to usłyszeć od pana
-Ale co?
-Może najpierw to jak pan się nazywa
-Maxi Ponte
-Pana mama twierdzi ,że ma pan problem
-Moja matka nic nie wie
-Musi być jakiś powód skoro pan tutaj jest
-Nie ma żadnego powodu
-Pan nie rozumie ,że pana mama chce panu pomóc i ja też
-Nie potrzebuję nikogo pomocy
-Nie? A chciałby pan skończyć na ulicy jako bezdomny? Bez nikogo? Proszę bardzo.
-Co ty możesz wiedzieć? Bogata dziewczyna z dobrego domu i robi wszystko pod dyktando rodziców
-Nic o mnie nie wiesz więc się nie wypowiadaj
-Dobra weźmie się pani zajmie takimi ćpunami co na prawdę potrzebują pomocy -Powiedziałem zły wychodząc.
-Ciebie więcej nie chce widzieć -Powiedziałem kiedy moja mama otwierała usta żeby coś powiedzieć
Nie rozumiem tego! Nie było jej tyle czasu i nagle się pojawia ni stąd ni  zowąd.
Jeszcze zaprowadza mnie do jakieś terapeutki.
Wieczorem mają przyjść chłopacy więc muszę iść na zakupy.
Stoję w kolejce do kasy i nagle ujrzałem osoby ,których wolałbym w tej chwili nie widzieć.
Moja wspaniała rodzinka. No tak zapomniałem ,że raz w tygodniu wybierają się na rodzinne zakupy.
Jak najszybciej chciałem wyjść z tego sklepu. Po wyjściu ze sklepu skierowałem się do domu.
                                 
                                          ~*~
Siedzę na kanapie i myślę o tej terapii i o terapeutce. Co raz bardziej zastanawiam się nad tym czy na prawdę nie jestem uzależniony od narkotyków. Zacząłem brać kiedy zrozumiałem ,że nic nie znaczę dla rodziców i nie jestem i nigdy nie byłem dla nich tak ważny jak Dylan -mój starszy brat.
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Wstałem i skierowałem się do drzwi.
Za drzwiami stali chłopacy.
-Siema -Powiedziałem
-No siema -Weszli do domu i skierowali się do salonu. Ja zamknąłem drzwi i poszedłem do kuchni po piwo i przekąski. Usiadłem na kanapie obok Leona.
-Byliśmy rano u ciebie ale nikogo nie było -Spojrzał na mnie Andres
-Eh długa historia
-Do meczu jeszcze 15 minut więc mów -Powiedział Diego
Tacy kumple jak oni to skarb są dla mnie jak rodzina. Której nie mam.
-Była moja matka
-Serio?
-Podstępem zaciągłammnie do terapeutki ,która leczy uzależnienia
-Nic ci o tym nie powiedziała -Zadał pytanie Fede a ja pokręciłem głową
-Zrobiłem awanturę i mojej matce i ładnej brunetce ...
-Chwila, chwila -Przerwał Brodway -Czy ty powiedziałeś ładnej brunetce? -Skinęłam głową
-Ale ładna ,że na jedną noc czy ładna , ładna?
-Ładna ,ładna
-Spaprałeś sprawę ? -Zapytał Andres
-Oczywiście ,że spaprał sprawę -Odpowiedział Leon za mnie ale wiem ,że miał rację.
-Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to ,że ja zaczynam dostrzegać to ,że jestem uzależniony -Schowałem twarz w dłoniach
-Spokojnie stary -Poklepał mnie po ramieniu Fede
-Nie spokojnie tylko trzeba coś z tym zrobić. Maxi ma rację my jesteśmy uzależnieni od brania narkotyków. Ja nie wiem jak wy ale mam wspaniałą żonę od roku i nie chcę jej stracić przez własną głupotę. -Powiedział Leon i spojrzał na każdego po kolei
-Macie rację ale z tego już nie ma wyjścia -Odezwał się Diego popijając piwo
-Zawsze jest jakieś wyjście -Powiedział Fede a my zamilkliśmy
-Chłopaki? -Zapytałem a oni spojrzeli na mnie -Pójdziecie ze mną na tą terapię? Może to nam pomoże.
-Jasne ,że pójdziemy -Odpowiedzieli chórem
-Mieć takich przyjaciół jak wy to skarb

"Przyjaciel to ktoś, kto rozumie Twoją przeszłość, wierzy w Twoją przyszłość i akceptuje Ciebie takim, jakim jesteś."


                      ***
Minęły cztery dni kiedy ostatni raz tutaj bylem i nie skończyło się to za dobrze.
Razem z chłopakami postanowiliśmy poddać się leczeniu. Cieszę się ,że chcą z tym skończyć i jeszcze przekonali mnie do tego. Biorę ostatni głęboki wdech i wchodzę do szklanego budynku.
-Dzień dobry -Przywitałem się z blondynką w recepcji
-Dzień dobry -Odpowiedziała i posłała mi uroczy uśmiech
-Czy pani Natalia ma jakieś spotkanie ?
-Nie ale za 10 minut kończy pracę
-Dziękuję bardzo -Odpowiedziałem i skierowałem się do windy ,która zawiozła mnie na odpowiednie piętro. Kiedy stałem pod drzwiami do pokoju ósmego zastanawiałem się czy zapukać czy jednak się wycofać . A co mi tam raz kozie śmierć. Już miałem pukać do drzwi kiedy te same się otwarły.
W drzwiach ujrzałem śliczną brunetkę. Spojrzała na mnie i wyminęła. Ponte a czego mogłeś się spodziewać? Tego ,że zaprosi cię na herbatkę. Ty debilu.
Podbiegłem do niej , złapałem ja za rękę i odwróciłem w moją stronę.
-Czego chcesz? -Zapytała
-Porozmawiać ale gdzieś gdzie nie ma ludzi
-Skończyłam już pracę
-Proszę tylko 15 minut
-Chodźmy -Skierowała się w stronę swojego gabinetu
-Wystarczająco ustronne ? -Zapytała kiedy byliśmy już w jej gabinecie
-Tak
-Po co pan przyszedł ? -Usiadła na krześle za biurkiem i wskazała ręką na krzesło na przeciwko siebie
-Chciałem przeprosić za swoje zachowanie -Podałem jej kwiaty
-Nie trzeba było -Wstała aby wstawić kwiaty do wody
-Trzeba było -Usiadła na swoim miejscu
-To o czym chciał pan porozmawiać ?
-Potrzebuję pani pomocy
-Mojej? -Wskazała na siebie palcem a ja skinąłem głową -W takim razie w czym mogę pomóc?
-Ja chyba na prawdę mam problem
-Problem ? -Spojrzała na mnie nie zrozumiale
-Wie pani o czym mówię.
-Jeżeli mam panu pomóc to musi pan nazywać rzeczy po imieniu
-Na serio?
-Tak na serio
-No więc mam problem z narkotykami
-Tylko? Twoja mama wspominała też o hazardzie
-Moja mama nic o mnie nie wie -Uniosłem głos ale po chwili się uspokoiłem
-Dobrze. Więc jesteś uzależniony od narkotyków ? -Skinąłem głową
-Zadam jeszcze raz pytanie i oczekuję pełnej odpowiedzi. Jest pan uzależniony od narkotyków?
-Tak jestem uzależniony od narkotyków -Zapisała coś na kartce
-Przypuszczam ,że chciałby pan abym panu pomogła -Uśmiechnąłem się
-Tak. Oczywiście jeżeli pani się zgodzi
-Pierwszy krok terapii zaliczony
-Jaki pierwszy krok?
-Przyznał pan ,że jest uzależniony
-To dobrze?
-Bardzo. Chciałby pan osobiste terapie czy w grupie ?
-Chyba osobiste
-Musimy sobie coś ustalić -Spojrzałem na nią z nie zrozumieniem -U mnie na terapii nazywa się rzeczy po imieniu. Chyba ,że nie chce żebym to ja była pana terapeutką
-Chciałbym
-Od kiedy chciałby pan zacząć ?
-Dostosuję się do pani
-To może jutro? O 15?
-Dobrze
-Możemy spotykać się w poniedziałki , środy i piątki?
-Oczywiście
-To godziny ustalimy jutro , dobrze? -Pokiwałem głową na to ,że się zgadzam
-Jest jeszcze jedno
-Słucham ?
-Na pierwszym spotkaniu chciałabym porozmawiać o tym jak zacząłeś brać i o twojej rodzinie -Na dwa ostatnie wyrazy zesztywniałem. -Westchnąłem i pokiwałem głową na tak
-Jeżeli pan nie chce to możemy to przełożyć na później
-Nie chciałbym ominąć ten temat jak najszybciej
-To chyba to wszystko na dzisiaj
-Do widzenia -Powiedziałem wychodząc
-Do jutra -Odpowiedziała
 
 "Nie bój się dużego kroku. Nie pokonasz przepaści dwoma małymi"
                                         
                                           ***
Rano wstałem w bardzo dobrym humorze. Może to dla tego ,że już dzisiaj zacznę leczenie?
Wykonałem poranne potrzeby i zjadłem śniadanie. Teraz pozostaje mi czekać do 14:20.
Chryste te czekanie mnie wykończy.
O 14:20 kierowałem się moim czarnym Porsche do celu.
O 14:55 byłem na miejscu. Przywitałem się z ładną blondynką w recepcji i skierowałem się w stronę windy , wybrałem odpowiedni numer piętra. Punktualnie o 15 zapukałem do drewnianej konstrukcji a kiedy usłyszałem ,proszę,wszedłem do środka.
-Dzień dobry -Powiedziałem z uśmiechem
-Dzień dobry. Gotowy ?
-Tak -Powiedziałem niepewnie -Chyba tak
-Chce pan coś do picia ?
-Nie dziękuję
-A ja chętnie sobie naleję wody -Nalała przeźroczystej cieczy do szklanki i usiadła na kanapie
-Zapraszam wskazała miejsce obok siebie
Tak na prawdę to nie chcę mówić ani o mojej rodzinie ani o relacjach z nimi ale skoro to ważne.
-Jest pan gotów? -Odłożyła szklankę na stolik i spojrzała na mnie
-Możemy przejść na ty?
-Jasne. Natalia -Wyciągła dłoń w moją stronę
-Maxi -Uścisnąłem jej delikatną dłoń
-Zaczynamy? -Zamknąłem oczy i skupiłem się na tym co mam powiedzieć
-Mój ojciec zawsze dużo pracował ale potrafił znaleźć czas dla swojego kochanego synka Dylana -mojego starszego brata. Ja i moja młodsza siostra -Alexis zawsze byliśmy odsuwani na boczny tor. To nas bardzo do siebie zbliżyło. Dylan miał rodziców a my mieliśmy siebie. Trzymaliśmy się razem pomimo sporej różnicy wieku. Nie raz pytała się mnie dlaczego rodzice jej nie kochają i jej nie chcą. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Bo co miałem zrobić powiedzieć ,że wolą starszego syna bo są z niego dumni i nigdy nie będą musieli się za niego wstydzić? Mówiłem jej ,że ją kochają tylko nie umieją jej tego okazać. Dylan był synkiem ze snów taty. Pół roku temu kiedy Dylan ukończył studia na wymarzony kierunek taty wydano z tej okazji uroczystość. Dylan zawsze był lepszy. Tata od małego mi powtarzał ,że chciałby żebym był chociaż w połowie tak ambitny jak on. Nie wytrzymałem i powiedziałem mu ,że mógł mnie oddać do adopcji bo tam by mi było pewnie lepiej. On odpowiedział ,że to chyba byłoby najlepszą decyzją w jego życiu. Zabolało mnie to. Usłyszeć od własnego ojca takie słowa to jak dostać biczem po plecach.-Po moim policzku spłynęła łza ,którą szybko starłem -Od tego czasu nie utrzymywałem z nimi kontaktu. Dopiero nie dawno mama się odezwała ale już przestała i się nie odzywa.
Spojrzałem na Naty a nasze spojrzenia się skrzyżowały w jej oczach zauważyłem łzy.
-Jjjja -Jąkała się -Boże Maxi ja nie wiem co mam powiedzieć -Przytuliła mnie do siebie a ja jeszcze mocniej się w nią wtuliłem i wciągałem przez nos jej wspaniały zapach.
-Po tym wszystkim załamałem się przestałem chodzić do firmy ,którą otwarłem kilka miesięcy wcześniej i zacząłem brać. Doszło do tego ,że uzależniłem się. -Powiedziałem nadal wtulony w ciało drobnej brunetki
Natalia się ode mnie odsunęła i zapisała coś na małej żółtej karteczce po czym podała mi ją.
-Jeżeli będziesz potrzebował pomocy lub jeżeli będziesz chciał po prostu po rozmawiać zadzwoń. Mam jeszcze jedną propozycję dla ciebie.
-Jaką?
-Ty mi opowiedziałeś o sobie więc ja ci mogę też opowiedzieć coś o sobie ale nie będzie to miłe.
Boże czy ona chce mi powierzyć jakiś sekret? Zaciekawiła mnie.
-Jeżeli byś chciał się spotkać to po prostu zadzwoń ,umówimy się.
-Dziękuję. Będę się już zbierał
-Pasuje piątek ,15?
-Tak ale wcześniej i tak się zdzwonimy -Puściłem do niej oczko i wyszedłem.

                        ~~
Dzisiaj postanowiliśmy iść na miasto i się trochę rozerwać. Jutro wieczorem mam się spotkać z Naty.
Chciałem aby opowiedziała mi coś o sobie na jednej z naszych terapii ale powiedziała ,że terapie są dla mnie a nie dla niej.
Wchodzimy do największego klubu w Buenos Aires i od razu kierujemy się do baru po coś do picia.
Zamawiamy po jednym piwie i do tego po kieliszku wódki po czym udajemy się w stronę wolnego stolika.
Kiedy wracałem do stolika aby trochę odetchnąć zaczepił mnie Mike -diler od którego kupowałem narkotyki.
-Siema stary dawno się nie odzywałeś
-Tak jakoś wyszło
-Chodź idziemy na lufkę
-Ja nie biorę -Zaśmiał się
-No chodź weźmiemy i będziemy hay life
-Nie ,dzięki
-Chodź a nie pożałujesz mam nowy towar i najlepszy chyba do tej pory.
Zacząłem się zastanawiać co mam zrobić. W sumie jeden raz mi nie zaszkodzi.
  
"Narkotyki to zakład z twoim umysłem."

Już miałem iść kiedy przypomniało mi się ,że nie mogę zawieść Naty ,moich kumpli i samego siebie.
-Nie na prawdę nie chcę.
-Dobra jak chcesz. w razie czego wiesz gdzie mnie szukać -Poklepał mnie po ramieniu i poszedł.
-Czy to był Mike? -Zapytał Leon stając za mną. Pokiwałem twierdząco głową -Chyba nic od niego nie wziąłeś
-Nie oczywiście ,że nie
-To dobrze. Chodźcie się napić -Powiedział Fede
-Ej kto idzie tym razem po piwo ? -Zadał pytanie Diego a wszyscy spojrzeli na mnie
-Następnym razem idzie ktoś inny -Wstałem i skierowałem się do baru
-6 piw -Powiedziałem do barmana
-Poproszę 6 Affinity -Usłyszałem głos ,który dobrze znałem
-Lepszy jest Drink Passion Killer -Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała
-A skąd wiesz?
-Często tutaj bywam
-Dobrze zaufam ci. 6 razy Drink Passion Killer -Kelner podał mi moje zamówienie
-Poczekam na ciebie
-Nie musisz -Odebrała swoje zamówienie i odwróciła się w moją stronę
-Chodź -Skierowaliśmy się do stolika gdzie siedzieli chłopacy a teraz siedziały tam też jakieś dziewczyny
-Naty? -Zapytał Leon
-Viola? -Zapytałem zaskoczony spoglądając na żonę mojego przyjaciela
-To wy się znacie ? -Spojrzała na mnie zaskoczona brunetka
-No to jest Viola żona mojego przyjaciela -Leona
-Viola ? Leon?
-Ty ich znasz?
-Z Leonem chodziłam razem do przedszkola i podstawówki. A Viole poznałam w liceum.
-Wy się wcześniej nie znaliście? -Zapytał Andres
-Nie
-A wesele Leona ,Fede ,Vilu i Lu?
-Mnie wtedy nie było -Powiedziała Naty i spuściła głowę
-Siadajmy
Przez cały wieczór dobrze się bawiliśmy. Na koniec umówiłem się z Naty jutro na spotkanie.
To było dobre zakończenie tego dnia.
                          
                                               ~*~
-Tato,tato -Zawołała moja 3 letnia córka kiedy wszedłem do domu
-Co się stało skarbie? -Zapytałem biorąc ją na ręce i musnąłem jej czoło
-Chodź się ze mną bawić -Powiedziała. No tak czego innego mogłem się spodziewać
-Dobrze. Zaraz się pobawimy. A gdzie mamusia?
-Tu-Pokazała palcem na drzwi od kuchni.
-Idź do pokoju a ja idę się przywitać z mamusią -Powiedziałem i postawiłem ją na podłodze
-Dobrze -Pobiegła do swojego pokoju
Skierowałem się do kuchni gdzie znajdowała się moja ukochana żona.
Mam nadzieję ,że się na mnie już nie gniewa. Teraz nie trudno u niej o kłótnię w końcu buzują jej hormony. Obraża się o wszystko o to że dałem Hope słodycze przed obiadem o to że laptop zostawiłem w jadalni a dzisiaj obraziła się o to że nie chcę jeszcze urządzać pokoiku dla dziecka ponieważ nie znamy jeszcze płci.
Wszedłem do kuchni i ujrzałem moją ukochaną ,która gotowała obiad.
-Hej -Powiedziałem i objąłem ją w tali po czym musnąłem jej policzek
Nie odpowiedziała co oznacza ,że jeszcze się gniewa.
Przekręciłem teatralnie oczami.
-Kochanie przepraszam -Szepnąłem. Nadal nic.
-No skarbie nie fochaj . Pojedziemy jutro na zakupy , kupimy farbę i mebelki i urządzimy pokoik dla naszego szkraba - Położyłem dłonie na jej brzuchu -I oczywiście po farbę dla naszej księżniczki
-Poczekamy
-Z czym ? -Zapytałem nie rozumiejąc
-Z urządzaniem pokoiku dla juniora i Hope
-Na pewno? - Pokiwała głową -I nie będziesz strzelała o to fochów ?
-Nie -Zaśmialiśmy się
-Kocham cię - Powiedziałem przytulając ją do siebie
-Ja ciebie też kocham ale teraz spadaj bo gotuję obiad. - Ehhh te jej hormony ale i tak ich kocham. Moją szczęśliwą trójeczkę
-A co dzisiaj na obiad?
-Spaghetti głodomorze
-I to mówi największy głodomór w mieście
-Tylko ,że ja jem za dwóch -Powiedziała zła więc postanowiłem się wycofać
-Kocham was ,głodomorku -Krzyknąłem znajdując się w salonie
-Ohh spadaj -Odkrzyknęła
Zaśmiałem się i poszedłem do Hope

                     
                                                              ***
Właśnie stoję i zastanawiam się które ziemniaki wybrać. Są 3 rodzaje a dla mnie i tak są takie same.
Dzisiaj piątek a ja mam pustą lodówkę więc postanowiłem zrobić małe zakupy. Jezu kto wymyślił aż 3 rodzaje ziemniaków? Co to za różnica czy młode, myte czy nie myte? Ziemniaki to ziemniaki.
-Pomóc ci w czymś ? -Zapytałem a za sobą ujrzałem Naty
-Hej -Musnąłem jej policzek
-Co chcesz kupić?
-Ziemniaki ale są 3 rodzaje a ja nie wiem które lepsze. -Zaśmiała się
-Zależy jakie zawsze kupujesz
-Ostatnim razem jak kupowałem to były tylko nie myte. A teraz są 3 rodzaje. Kto to w ogóle wymyślił?
Ziemniak to ziemniak.
-Dobre są wszystkie
-A ty jakie lubisz?
-Ja? Przecież ja tego nie będę jadła
-Ufam ci i wiem ,że masz dobry gust
-A co ma gust do ziemniaków?
-Jakie lubisz?
-Wszystkie ale najbardziej młode i myte.
-Dziękuję za pomoc -Ukłoniłem się w jej stronę. Zaśmialiśmy się.
-A ty co tutaj robisz? -Zapytałem wkładając ziemniaki do koszyka
-Mam przerwę i wpadłam po coś do picia i jedzenia.
-Słodycze na lunch? Od słodyczy zęby się psują -Pogroziłem jej palcem
-Ohh przepraszam tatusiu ale to tylko ten jeden raz. Wybaczysz mi? -Wskazałem palcem na swój policzek -Muszę ?-Westchnęła
-Tak -Musnęła mój policzek swoimi delikatnymi ustami. Miejsce w którym spoczywały jej usta tak przyjemnie mrowiło.
-Wiesz ,że powinieneś mieć dzisiaj terapię?
-Wiem i przyjdę
-Nie
-Co? Dlaczego?
-Chodzi o to ,że przełożyłam kilka spotkań i skończę wcześniej dzięki czemu będziemy mogli się wcześniej spotkać
-No dobrze -Powiedziałem smutny
-Ej nie bądź smutny bo ja też będę
-Nie będę bo uwielbiam twój uśmiech -Zarumieniła się  spuściła głowę. -Twoje rumieńce też uwielbiam
-Przestań. Pasuje ci o 20?
-Tak. Dasz mi adres?
-Prześlę ci w esemesie
-Idziemy do kasy? -Pokiwała głową i skierowała się do kasy.
Po wyjściu ze sklepu pożegnaliśmy się i Naty poszła w swoją stronę a ja w swoją.
Po chwili dostałem esemesa od Naty:
,,Dzielnica Palermo 15. Chyba wiesz gdzie to? Naty :*,,
Uśmiechnąłem się i odpisałem:
,,Tak wiem gdzie. Na pewno będę :) Do 20 Maxi :*,,.
Kiedy byłem nie daleko domu ujrzałem Dominica -mojego kuzyna a za razem mojego zastępcę w firmie.
Podszedłem do niego i się z nim przywitałem
-Cześć . Coś cię do mnie sprowadza? -Zapytałem zdziwiony
-Cześć , musimy poważnie porozmawiać
-Wejdźmy -Wskazałem na drzwi mojego domu -Chcesz coś do picia?
-Kawa czarna z dwoma łyżeczkami cukru wystarczy -Pokiwałem głową i skierowałem się do kuchni.
Rozpakowałem zakupy i zrobiłem kawę dla Dominica i siebie po czym skierowałem się z powrotem do salonu gdzie na kanapie siedział Dominic. Postawiłem szklankę z gorącą cieczą na szklanym stoliku i zająłem miejsce obok niego.
-O co chodzi?
-Powiem prosto z mostu . Mamy duże problemy
-Jakie problemy?
-Od kiedy odeszłaś z firmy tracimy klientów. Firma bankrutuje.
-Jak to?
-Miesiąc po twoim odejściu dostaliśmy bardzo duże zlecenie ale niestety zawaliliśmy je. Wiesz ,że zawsze to ty miałeś rękę do interesów i projektowania budowli. To ty zawsze rzucałeś hasło my robiliśmy szkic a ty ewentualnie poprawiałeś.
-Jest aż tak źle?
-Jest bardzo źle firma jest praktycznie na bankructwie. Wiem ,że ta firma była twoim marzeniem i przynosiła tyle sukcesów. Maxi pomóż nam i wróci do firmy
-Masz dokumentację Ponte Company Architect,,?
-Mam wszystko -Wskazał na swoją torbę
-Czeka nas długa robota ale trudno
Wyjął wszystkie dokumenty związane z firmą . Czuję ,że spędzimy tutaj bardzo dużo czasu.

                    ~~
-Pójdę po coś do picia -Skierowałem się do kuchni. Po 3 godzinach siedzenia nad papierami nic nie wymyśleliśmy.Boję się ,że stracę to co było i nadal jest dla mnie ważne. Ta firma to było moje największe marzenie. Teraz moim marzeniem jest wyrwać się z uzależnienia.
Wróciłem do salonu z butelką wody i dwiema szklankami. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie . Była godzina 16 . Mam nadzieję ,że wyrobimy się do czasu mojego spotkania z Naty. Bardzo mi na nim zależy.
-Wracamy do pracy? -Zapytał Dominic
-Jeżeli chcesz to możesz iść
-No co ty jestem przecież współwłaścicielem
-Dzięki
-Nie ma za co
-Jest. Ja zostawiłem całą firmę na twojej głowie a ty teraz tutaj siedzisz razem ze mną. Naprawdę dzięki ,stary.
-Jest spoko. Teraz najważniejsza jest firma
-Masz rację
Wróciliśmy do rozwiązywania kłopotów związanych z firmą.
                                         ~*~
Nie no ja w to nie wierzę siedzimy już tutaj tyle czasu i nadal stoimy w miejscu.
Nawet zamówiłem pizze bo zgłodnieliśmy przez ten czas. Nadal nic.
-Posiedzimy tutaj jeszcze trochę. -Powiedział Dominic kładąc papiery na stoliku
-Poczekasz? Muszę wykonać ważny telefon
-Jasne. Nigdzie mi się nie śpieszy -Rozsiadł się wygodniej na kanapie
Wyszedłem do kuchni i wyjąłem telefon. Z listy kontaktów wybrałem numer Naty.
-Halo ? -Po 2 sygnałach usłyszałem jej melodyjny głos
-Hej
-Hej. Po co dzwonisz?
-Chyba będziemy musieli przełożyć nasze spotkanie na kiedy indziej.
-Szkoda
-Przepraszam ale firma ma kłopoty i staram się wymyślić coś z moim zastępcą coś zrobić żeby firma nie zbankrutowała. Przepraszam ,że dzwonię pół godziny przed spotkaniem ale myślałem ,że zdążymy.
-Nic się nie stało.
-Stało bo mieliśmy się spotkać a teraz dzwonię pół godziny przed spotkaniem kiedy mogłaś gdzieś wyjść ze znajomymi.
-Maxi ja też mam dużo pracy więc i tak bym nigdzie nie wyszła z nikim.
-Chyba ,że -Wpadłem na pewien pomysł
-Chyba ,że co?
-Mogę do ciebie przyjechać później jak skończę o ile nie będziesz zbyt zmęczona
-Będę czekała -Wyczułem jak się uśmiecha
-A jeżeli skończymy późno
-To i tak będę czekała
-Dobrze tylko później nie bądź na mnie zła
-Nie będę
-Mam nadzieję Odpowiedziałem z uśmiechem
-Maxi?
-Tak?
-Czy nie powinieneś wrócić do pracy? Do firmy?
-Nie wiem. Nie wiem Naty
-Zastanów się nad tym
-Zobaczę
-Proszę
-Dobrze zastanowię się nad tym
-Ja muszę kończyć. To do zobaczenia?
-Do zobaczenia -Usłyszałem charakterystyczne pikanie ,które oznaczało zakończenie połączenia
Wróciłem do salonu i zająłem swoje poprzednie miejsce.
-Dziewczyna?
-Prawie
-Prawie?
-Kiedyś nią będzie
-Czyli coś się szykuje?
-Oczywiście ,że tak. Wracamy do pracy? -Pokiwał twierdząco głową.
Kolejne 2 godziny minęła. Nagle wpadłem na pomysł jak możemy uratować firmę.
-Mam coś -Powiedziałem
-Związane z firmą?
-Tak
Objaśniłem mu cały plan.
-To się może udać -Powiedział Dominic
-Mam nadzieję ,że się uda -Wstałem i skierowałem się do barka z alkoholem i wyjąłem whisky po czym rozlałem do 2 szklanek. Podałem jedną Dominicowi  a drugą wziąłem sobie.
-To co? Mamy to -Zamoczyłem usta w alkoholu
-Maxi?
-Tak?
-Wrócisz do firmy?
-Nie wiem
-Firma tak jak i my potrzebujemy ciebie
-Przemyśle to okej ?
-Mam nadzieję ,że wrócisz do nas
-Chciałbyś pracować z uzależnionym człowiekiem ?
-Zacznij się leczyć
-Zacząłem terapię ale nie wiem czy ona poskutkuje
-Dasz radę. Wszyscy w ciebie wierzymy.
-Dzięki
-Nie ma za co. Przepraszam ale muszę już iść
-Dobrze -Odprowadziłem go do drzwi
-Na razie
-Część
Wszedłem do salonu i,wziąłem swoją kurtkę i kluczyki od samochodu.
Zajechałem jeszcze do monopolowego i kupiłem czerwone wino.
Po 10 minutach stałem przed drzwiami domu Naty.
Zapukałem w drewnianą konstrukcje. Kiedy nikt ich nie otworzył zapukałem jeszcze raz. Nadal nic. Zapukałem jeszcze raz ale tym razem głośniej. Wystraszyłem się ,że coś mogło się jej stać . Nagle drzwi się otwarły a za nimi stała zaspana Natalia. Jak ona słodko wygląda.
-Nie chciałem cię obudzić. Może ja pójdę ?
-Zasnęłam przy dokumentacji moich pacjentów. Zostań.
-Na pewno nie chcesz żebym sobie poszedł?
-Nie . Chyba ,że ty chcesz iść.
-Nie ale jeżeli chcesz ... -Nie dokończyłem bo za rękę w ciągła mnie do swojego domu i zaprowadziła do salonu.
-Chcesz coś do picia?
-Możesz przynieść kieliszki -Wskazałem na wino.
Po chwili wróciła z dwoma kieliszkami i postawiła je na szklanym stoliku.
Podała m korkociąg a ja otwarłem butelkę z winem i rozlałem do kieliszków.
-Nie będzie ci przeszkadzało jak zostawię u ciebie samochód na noc? -Zapytałem
-Nie. A dlaczego ?
-Bo jak wypijemy całą tą butelkę to nie będę mógł prowadzić
-Możesz zostać na noc i spać w gościnnym
-Nie będę się narzucał
-Będę się czuła bezpieczniej
-Ewentualnie
-Wrócisz do firmy?
-Jeszcze nie wiem
-To było twoje marzenie?
-Największe do tej pory . Teraz jest to wyrwanie się z uzależnienia.
-Na pewno ci się to uda
-Dzięki tobie
-Uda ci się bo tego chcesz
-Dobra koniec tego tematu. Zaprosiłaś mnie tutaj po coś innego
-Wiem. Chcesz wiedzieć? -Spojrzała mi w oczy
-Jeżeli nie chcesz to ... -Przerwała mi
-To było 4 lata temu ,miałam wtedy 18 a on 20. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Z początku wszystko było cudownie , był taki romantyczny i kochany . W weekend poszliśmy ze znajomymi do klubu. Powiedział ,że idzie do łazienki. Kiedy długo nie wracał zaczęłam się o niego martwić ,że coś mu się mogło stać. Przyłapałam go jak palił blanta razem z kolegami. Wytłumaczył mi ,że czasami lubi sobie zapalić ale rzadko. Chciał żebym ja też spróbowała ale ja odmówiłam. Pewnego dnia pokłóciłam się z rodzicami. Zdarzało się to często ale tym razem pokłóciliśmy się tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Poszłam do niego ,nic mu wcześniej nie mówiąc.
Kiedy weszłam do jego domu ,był w kuchni i palił trawkę. Byłam tak wkurzona że powiedziałam ,żeby mi dał spróbować. Od tamtej pory było tylko gorzej.
Felipe zaczął brać dopalacze. Traktował mnie jak szmatę . Nie raz mnie uderzył. Zmuszał mnie do stosunku i do brania narkotyków. Mówił ,że jeżeli nie będę robiła tego co mi karze to powie moim rodziców ,ze zaczęłam brać.
Któregoś dnia kiedy nie było moich rodziców w domu przyszedł po tym jak zażywał dopalacze. Wtedy postanowiłam to zakończyć. Chciałam z nim zerwać. Kiedy mu to powiedziałam to mnie wyśmiał i powiedział ,ze od niego się nie  uwolnię. Uderzył mnie a później .....-Po jej policzku spływały łzy.
-Hej ,możemy przestać -Powiedziałem ścierając jej łzy
-Nie. Chcę to skończyć. Później zgwałcił mnie a kiedy mu się wyrywałam dostawałam po twarzy. Na koniec pobił mnie do nieprzytomności. Znalazł mnie tata. W szpitalu opowiedziałam mu wszystko. Uwierzył mi. Tata zgłosił sprawę na policję a ten dupek dostał 3 lata więzienia . Od tego czasu moje stosunki z rodzicami poprawiły się. -Skończyła opowiadać a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jak można być tak okrutnym wobec tak wspaniałej kobiety?
Przytuliłem ją do siebie i zacząłem ją głaskać po głowie.
-Ciiii -Próbowałem ją uspokoić
-Przepraszam -Odsunęła się ode mnie i starła swoje łzy
-Nie masz za co
-Dziękuję
-Za co za to ,że mnie wysłuchałeś
-Naty?
-Czy nasze spotkania mogły by odbywać się częściej?
-Jak częściej?
-Nie wiem
-A co masz mnie dość? -Zapytała smutnym głosem
-Nie. Oczywiście że nie. Chciałbym jak najszybciej skończyć terapię i wrócić do pracy.
-Do której byś pracował w firmie?
-Od 8 do 18
-Sądzę ,że o 19 w każdy dzień oprócz soboty i niedzieli. Wtedy szybciej byś ukończył terapię bo codziennie byśmy robili postępy.
-Nie będziesz miała mnie dość?
-Nie to będzie dla mnie przyjemność
-To poniedziałek o 19 -Pokiwała głową
Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
                                       ~*~
Minęły 2 godziny a my byliśmy już nieźle wstawieni. Cały czas się z czegoś śmialiśmy. Nagle znaleźliśmy się blisko siebie. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów a my z każdą sekundą zmniejszaliśmy odległość pomiędzy naszymi ustami. W końcu nasze wargi złączyły się w delikatnym a zarazem namiętnym pocałunku. Nie przestając jej całować wziąłem ja na ręce i zaniosłem do jej sypialni. Tam wiadomo co się stało.
                                               ***

Idę właśnie na kolejne spotkanie z Naty. Od dwóch miesięcy nie biorę a to wszystko dzięki Naty.
Dzięki uroczej hiszpance moje kontakty z mamą  się poprawiły.
Naty postanowiła zapomnieć o naszej wspólnej nocy. Właśnie Naty. Ja nie mogę zapomnieć , zbyt bardzo mi na niej zależy. Przez ten czas lepiej  się poznaliśmy a ja się w niej zakochałem. Tak Maxi Ponte się zakochał. No bo jak tutaj nie kochać tak wspaniałej kobiety? Jest miła ,pomocna ,przyjacielska ,śliczna ,słodka ,kochana ,seksowna ,czuła i delikatna. Mógłbym tak godzinami wymieniać. Zagościła w moim sercu już na zawsze. Dzięki niej spostrzegłam świat z lepszej perspektywy. Każdego dnia zasypiam z myślą o niej i budzę się z myślą o niej. Kiedy pomyślę o niej na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
Postanowiłem ,że dzisiaj jej powiem jak bardzo mi na niej zależy. Kocham ją!
  
,,Miłość jest jak narkotyk,,

Kiedy wszedłem do budynku na parterze w kółko chodziła zdenerwowana Francesca. Kiedy mnie zauważyła natychmiast do mnie podbiegła.
-Potrzebuję twojej pomocy -Powiedziała na wstępie
-Hej Fran też się cieszę ,że cię widzę. Co u ciebie?
-Nie teraz -Pociągła mnie za rękę w stronę łazienki.
Spojrzałem na nią niezrozumiale patrząc na drzwi do damskiej łazienki.
-Druga kabina -Powiedziała
-Co ?
-Naty siedzi już tam godzinę i nie chce wyjść. Martwię się o nią.
-Co się stało?
-Nie wiem gdybym wiedziała to nie prosiłabym ciebie o pomoc -Powiedziała zła
-Dobra już dobra -Uniosłem ręce w geście obronnym -Idę
Zapukałem do wskazanej przez Fran kabiny.
-Zajęte -Usłyszałem zapłakany głos Naty.
Co się stało?
-A długo będzie tam pani jeszcze siedzieć?
-Maxi -Wyszeptała
-To ja
-Co ty tutaj robisz?
-Przyszedłem na terapię do najlepszej i najładniejszej terapeutki na świecie ale ona zamknęła się w łazience -Nie usłyszałem odpowiedzi. Przestraszyłem się ,że coś mogło się jej stać.
-Naty? Żyjesz? -Zapytałem lekko przestraszonym głosem .
-Tak. Możesz stąd iść?
-Dlaczego? Nie mogę sobie tutaj postać?
-Dlatego ,że to damska toaleta a z tego co wiem to jesteś mężczyznę chyba ,że zmieniłeś płeć -Zaśmiałem się
-Co się stało?
-Nic się nie stało?
-Nic się nie stało i dlatego tutaj siedzisz?
-A co nie można?
-Powiedz. Proszę -Chciałem wiedzieć co się stało. Martwiłem się o nią. Zależy mi na niej.
-Proszę idź stąd
-Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz co się stało
-Maxi proszę
-Wyjdź stąd i porozmawiajmy
-Wyjdź
-Myślałem ,ze się przyjaźnimy
-My się nie możemy przyjaźnić -Wiedziałem ,że przy wypowiedzeniu tego zdania płakała. Znałem ją na tyle aby to wiedzieć.
-Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłem
-To nie o ciebie chodzi
-To o co?
-Chcesz wiedzieć?
-Tak chcę wiedzieć dlaczego nie możemy się przyjaźnić
-Jestem w ciąży -Zaczęła jeszcze głośniej płakać. Stałem zszokowany i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jest w ciąży z jakimś mężczyzną a ja ją kocham. -Z tobą -Dopowiedziała ściszonym głosem -Na te słowa na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech
-Wyjdź i porozmawiajmy
-Ja wiem ,że ty nie chcesz tego dziecka dlatego nie możemy się przyjaźnić. Wychowam je sama.
-Proszę wyjdź to nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę. Nie będziemy o tym rozmawiali tutaj , w damskiej łazience- Zaśmialiśmy się. Po chwili usłyszałem jak zamek w drzwiach się przekręca a z kabiny wychodzi Naty z rozmazanym makijażem. Dla mnie i tak wyglądała ślicznie.
-Hej -Powiedziała cichym głosem
-Cześć -Podszedłem do niej i musnąłem jej rozgrzany i mokry od łez policzek.
-Boże jak ja wyglądam -Spojrzała na swoje odbicie w lustrze
-Ślicznie jak zawsze -Objąłem ją w talii
Kiedy Naty doprowadziła się do porządku wyszliśmy z łazienki.
Na korytarzu stała zdenerwowana Fran.
Kiedy Fran zobaczyła Naty natychmiast do niej podeszła i ją przytuliła.
-Więcej mnie tak nie strasz bo zejdę na zawał z tego świata. Rozumiesz? -Naty pokiwała głową i odwróciła się w moją stronę.
-Idziemy ? -Zadała pytanie a ja skinąłem głową i skierowaliśmy się w stronę jej gabinetu. Weszliśmy do gabinetu a Naty zakluczyła drzwi żeby nikt nam nie przeszkadzał. Wskazała ręką  na krzesło przy jej biurku. Milczeliśmy przez pewien czas. W końcu postanowiłem przerwać ciszę.
-Powiedziałabyś mi? -Pokręciła przecząco głową -Dlaczego?
-Nie chciałabym ci zawracać głowy
-Czyli gdybym nie przyszedł do łazienki i nie prosił to byś mi nie powiedziała? -Skinęła głową -Ale powiedziałaś i bardzo się cieszę -Chwyciłem jej dłonie
-Nie chcę ci zawracać głowy. Poradzę sobie.
-Pomogę ci. Kocham cię. Chcę być z tobą. Zajmować się naszym dzieckiem i patrzeć jak dorasta.
-Maxi...
-Wiem ,że ty też coś do mnie czujesz tylko nie rozumiem dlaczego przed tym uciekasz. -Spuściła głowę a ja zauważyłem jak po jej policzku płynie samotna łza. Podszedłem do niej , ukucnąłem na przeciw niej i podniosłem jej podbródek. Starłem słoną łzę i spojrzałem jej w oczy.
-Boję się -Szepnęła
-Czego?
-Tego ,że po pewnym czasie znudzi ci się rola tatusia i zostawisz mnie samą z dzieckiem.
-Nie zostawię. Kocham cię i zależy mi na tobie. Obiecuję ,że będę się o was troszczył i was nie zostawię.
-Ty też jesteś dla mnie ważny i kocham cię


Pocałowałem jej miękkie usta które same prosiły się o to by pieścić je jak najdłużej.Starałem
się w tym pocałunku wyrazić wszystkie swoje uczucia względem niej.Zaczęliśmy pogłębiać pocałunek ,który był namiętny ale przelewaliśmy w nim wszystkie swoje uczucia. Musnąłem delikatnie szyję Naty a ona jęknęła i odchyliła głowę dając mi większy dostęp. Po dość długim pieszczeniu szyi i pozostawieniu kilku czerwonych śladów. Spojrzałem w śliczne  brązowe oczy czekając na pozwolenie do wykonywania dalszych ruchów. Skinęła głową w geście pozwolenia.
-Na pewno? Nie chcę żebyś miała mi to później za złe
-Chcę tego . Nawet nie wiesz jak bardzo .
-Uwierz mi ,że wiem
Złapałem za końce jej bluzki i podciągnąłem ją do góry. Po chwili bluzka leżała za nami.Uśmiechnąłem się na widok jędrnych piersi okrytych jedynie w czarny koronkowy stanik. Zacząłem całować najpierw jej dekolt . Po kilku minutach nie wytrzymałem i zerwałem stanik , który był jedyną przeszkodą do pieszczenie kolejnej części tego wspaniałego ciała.  Stanik znalazł się w tym samym miejscu gdzie bluzka . Oczy mi się zaświeciły na widok okazałych i jędrnych piersi ze sterczącymi sutkami. Objąłem obie piersi dłońmi i zacząłem je ściskać.Naty westchnęła.
-Połóż się -Szepnąłem na jej ucho przygryzając je przy tym lekko. Położyła się w miarę wygodnie na
biurku.
-Później się przeniesiemy -Dodałem ochrypłym głosem z podniecenia. Naty skinęła głową i się uśmiechnęła. Przejechałem językiem po twardym sutku. Wziąłem prawy sutek do buzi i zacząłem go ssać drugą pierś masowałem ręką. Słyszałem coraz głośniejsze jęki. Pieściłem na zmianę jedną  pierś i drugą. Przegryzałem skamieniałe sutki i jeździłem językiem po piersiach. Zszedłem
pocałunkami na jej brzuch. Obsypywałem go pocałunkami . Wciąż kierując się w dół. Zdjąłem Natalii spodnie i  rzuciłem je na podłogę. Wsadziłem rękę pod jej majtki i wyczułem ,że jest mokra. Zacząłem ją masować.Słyszałem nie Równy i ciężki oddech uroczej hiszpanki.Zdjąłem ostatni element jej seksownej bielizny , która teraz nie była nam do niczego potrzebna. Przede mną leżała naga i seksowna kobieta. Pocałowałem jej gorące usta . Po długim pocałunku wróciłem do dolnej części ciała.Ręką masowałem jej kobiecość na co z jej ust wydobył się głośny jęk.  Zjechałem palcami niżej i zatapiam w niej jednego.Uniosła biodra do góry przez co mocniej napiera na moją dłoń. Jęknąłem w tym samym czasie co ona. Zaczynam poruszać palcami co daje nam obojgu rozkosz. Obkręciłem palcem dotykając jej punktu G . Kiedy wyjmuje z niej palce jęczy niezadowolona z czego zaczynam się cicho śmiać. Składam pocałunki na jej kobiecości a później powoli zatapiam swój język w jej wnętrzu. Jęknęła przeciągle i wbiła swoje paznokcie w moje plecy. W końcu osiągnąłem swój cel i doprowadzam ją do orgazmu. Ostatni raz składam pocałunek na jej kobiecości i wracam do niej. Uśmiecha się do mnie szeroko i całuje namiętnie w usta. Nie przestając całować moich warg zdjęła moją koszulę ,które miałem na sobie dzisiaj na spotkaniu w pracy. Zaczęła składać pocałunki na moim torsie przygryzając lekko sutki. Powróciła do moich ust i zaczęła je pieścić. Jej ręka powędrowała na rozporek w moich spodniach. Pomogłem  zsunąć moje spodnie.  Rzuciła je w kąt. Po chwili zaczęła sunąć ręką w stronę moich bokserek. Pieściła ręką przez materiał moją męskość. Z moich ust można buło usłyszeć jęki rozkoszy. Złapała za gumkę moich bokserek i zsunęła je przy tym przejeżdżając swoim palcem po mojej skórze co spodobało mi się. Gdy bokserki znalazły się na podłodze Naty zaczęła krążyć palcem wokół mojej męskości. Odchyliłem głowę do tyłu z rozkoszy.Złożyła pocałunek  na  moim członku. Ujęła  go w  dłoń i zaczęła wykonywać powolne ruchy w górę i w dół,coraz szybciej. Byłem już u kresu co można było łatwo dostrzec  po wyrazie twarzy i głośnych jękach. Nagle przestała , złożyła pocałunek na czubku mojej męskości. Cicho dyszałem i nie mogłem uspokoić swojego oddechu. Całowała mnie aż dotarła do moich ust. Złożyła namiętny pocałunek
 na moich ustach. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem z nią na kanapę . Przywarłem ją do kanapy
 i zacząłem ocierać się o jej kobiecość . Jęknęła mi prosto w usta dając do zrozumienia że chce żebym w nią wszedł. Moja ręka powędrowała na jej łechtaczkę i delikatnie ją drażniłem ,Naty wygięła się w łuk. Zacząłem drażnić
główką wejście do raju. Zacząłem w nią delikatnie wchodzić.
 Z jej ust wydobył się jęk i wbiła mi paznokcie w plecy. Wykonałem ruch biodrami a ona wydała z siebie głośny jęk wyginając przy tum swoje ciało w łuk.
Zacząłem poruszać się w niej najpierw powoli a późnej coraz szybciej. Jej oddech stawał się coraz szybszy. Mierzwiła moje włosy. Spojrzała mi w oczy i dając znak że jest już u kresu. Czując jak jej ciało powoli sztywnieje. Przyśpieszyłem ruchy. Po chwili wydobywa z siebie głośny jęk niemal krzyk i sztywnieje. Po kilku szybszych ruchach też dostaje spełnienia. Zawisłem nad nią i  musnąłem jej wargi. Wyszedłem z niej i położyłem się obok. Położyła głowę na moim torsie. Jej dłoń zsunęła się na moją męskość i zaczęła ją masować. Przemknąłem powieki jęknąłem cicho. Zaczęła składać pocałunki na mojej szyi. Podniosła się i usiadła na mnie okrakiem, nabijając się na mojego członka. Oboje jęknęliśmy z rozkoszy . Po chwili po raz kolejny zaczęliśmy sprawiać sobie przyjemność. Kochaliśmy się jak szaleni nic nas ni obchodziło. Nawet to ,że w każdej chwili ktoś tu może wejść. Czasami zwalnialiśmy aby nie zrobić krzywdy maluszkowi.

                    ***

Właśnie wracam z pracy do domu. Za 5 minut będę w domu z moją ukochaną .
Natalia za 2 tygodnie ma termin porodu. Trochę się stresuję. Kiedy zatrzymałem się na światłach zadzwonił mój telefon spojrzałem na ekran telefonu i zdziwiłem się. Dzwoniła mama. Odebrałem i włączyłem na głośnomówiący.
-Maxi?
-Coś się stało?
-Nie , tak , to znaczy nie wiem -Jąkała się ze zdenerwowania
-Co się dzieje? -Zapytałem ruszając z miejsca
-Natalia jest w szpitalu -Na te słowa zesztywniałem. Przecież termin ma dopiero za 2 tygodnie.
-Co? Przecież to za wcześnie -Powiedziałem spanikowany
-Maxi spokojnie
-Moja dziewczyna rodzi z dwu tygodniowym wyprzedzeniem a ty mi mówisz ,że mam być spokojny?
-Spokojnie. Gdzie Naty ma jakieś ubrania?
-Jaki szpital? -Ze strachu o moje dwie kobiety nie odpowiedziałem na wypowiedziane przez moją mamę pytanie.
-Ten na Avenida Juan Domingo Perón al 1500. A-Rozłączyłem się i skierowałem do szpitala gdzie znajduje się Naty.
Zaparkowałem przed szpitalem i wbiegłem do szpitala. Podszedłem do recepcji
-Gdzie leży Natalia Navarro?
-Kto? -Spojrzała na mnie spod okularów
-Navarro
-Piętro 3 sala 7 -Pobiegłem jak oparzony w stronę windy. Przyciskałem przyciski ze złością ,że jeszcze nie przyjechała. W końcu jest! Wsiadłem i z pośpiechem nadusiłem odpowiedni numer piętra.
Jak się o nie boje. Jeżeli im się coś stanie to nie przeżyję.
Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze a ja szybko skierowałem się pod odpowiednią salę. Z oddali zauważyłem ojca i brata Naty.
-Dzień dobry. Co z nimi? -Zapytałem
-Cześć. Naty zaczyna rodzić ale na razie jest na pod trzymaniu.
-Boże. Jak to się stało?
-Nie wiemy. Twoja mama zadzwoniła do nas z Natalii telefonu.
Z drzwi do sali mojej ukochanej wyszedł lekarz i pielęgniarka.
-Przepraszam. Co z moją dziewczyną , Natalią?
-Pani Natalia była na pod trzymaniu ponieważ myśleliśmy ,że jednak nie dojdzie do porodu. Niestety tak się nie stało. Pana narzeczona jest strasznie uparta i twierdzi ,że bez pana nie zamierza rodzić.
-Panie doktorze czego możemy się spodziewać? -Zapytał tata Naty
-Jedyne czego możemy się spodziewać to cesarka ale zrobimy wszystko aby nie była konieczna.
-Dziękuję -Powiedziałem z wdzięcznością
Wszedłem do sali a tam na szpitalnym łóżku leżała zapłakana Natalia. Przy jej łóżku siedziała mama Naty i trzymała swoją córkę za rękę.
-Mamo -Powiedziała rozpaczliwie
Podszedłem bliżej jej łóżka tak aby mogła mnie zobaczyć.
-Ja was zostawię -Mama Naty wyszła z sali zostawiając nas samych. Usiadłem na krześle i ścisnąłem jej kruchą rękę.
-Kochanie ,tak bardzo cię przepraszam -Powiedziała rozpaczliwie
-Ciii. Nic nie mów
-Boję się -Szepnęła
-Wszystko będzie dobrze. Jesteś silna. -Pokręciła przecząco głową -Obie jesteście.
-Ona może tak ale ja nie
-Jest silna po mamusi -Na jej twarzy ujrzałem lekki uśmiech
Do sali weszły 2 pielęgniarki razem z lekarzem z którym rozmawiałem na korytarzu.
-Zbadam panią -Po zbadaniu lekarz spojrzał na moją narzeczoną -Jedziemy rodzić
-Mogę być przy porodzie? -Zapytałem
-Niestety nie
-Proszę
-Przepraszam ale nie -Spojrzałem zrezygnowany na Naty
-Będę czekał na was -Pocałowałem ją w czubek głowy
Szedłem z nimi a przed porodówką się zatrzymałem.
Mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze. Są dla mnie najważniejsze.

                       ~*~
Poród trwa już prawie 12 godzin  a ja z każdą minutą zaczynam się martwić coraz bardziej.
Nagle wyszedł lekarz. Wstałem ze swojego miejsca ,tak samo jak rodzice mojej ukochanej.
-Mogę państwa prosić do mojego gabinetu? -Zapytał a ja obawiałem się najgorszego.
W gabinecie wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach.
-Mógłby pan powiedzieć o co chodzi? -Ciszę przerwała mama Naty za co jej dziękowałem.
-Gratuluję zdrowej córki -Spojrzał na mnie -I wnuczki -Dodał spoglądając na rodziców Natalii - Mała ma 9 punktów w skali Apgara. Z panią Natalią wszystko dobrze. Zostaną przewiezione na salę położniczą.
-Kiedy będziemy mogli je zobaczyć?
-Sądzę ,że za godzinkę będzie idealnie
-Dziękuję -Uścisnąłem dłoń lekarza i razem z rodzicami Natalii udałem się do poczekalni.

,,Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym. ,,

                                     ~*~
Po godzinie poszliśmy w kierunku sali mojej dziewczyny.
-To państwo niech wejdą pierwsi
-Na pewno? -Zadał pytanie dla pewności tata Natali. Pokiwałem głową twierdząco.
Czekałem przed salą 30 minut i co raz bardziej nie mogłem się doczekać aż zobaczę moją córeczkę.
-Maxi -Usłyszałem krzyk mojej siostry. Skąd ona tutaj się wzięła?
Ukucnąłem i wystawiłem w jej stronę ręce. Podbiegła i wtuliła się we mnie.
-Jak się czują? -Zapytała mama
-Dobrze
-Widziałeś ją?
-Nie zaraz zobaczę.
-Gratuluje synku -Mama mnie do siebie przytuliła. Nagle na korytarzu zauważyłem mojego ojca. Odsunąłem się od mojej mama a po jej policzku płynęły łzy. Po moim policzku także spłynęła łza szczęścia.
-Co on tutaj robi?
-Maxi ...-Przerwało jej otwieranie drzwi do sali Naty. Z sali wyszła zapłakana mama Natali i jej tata ,który także miał czerwone oczy.
-Coś się stało? -Zapytałem wystraszony
-To ze wzruszenia -Mama Natalii wybuchła płaczem i wtuliła się w swojego męża
-Teraz kolej na ciebie ,synku -Mama poklepała mnie po ramieniu a ja wszedłem do sali.
Na łóżku leżała zmęczona Natalia ale nie ma co jej się dziwić. Ja bym wyglądał o wiele gorzej.
Podszedłem cicho do łóżka ponieważ w sali stało łóżeczka z naszą córeczką.
-Cześć -Pocałowałem jej policzek
-Hej -Odszepnęła zmęczona
-Jak się czujesz?
-Chyba dobrze
-Boli cię coś?
-Już nie tak bardzo
-Byłaś dzielna -Pogłaskałem ją po głowie
-Nie prawda -Zaczęła płakać
-Kochanie , nie płacz proszę. Byłeś bardzo dzielna urodziłaś naszą córeczkę.
-Gdybym się pilnowała to urodziłabym w terminie -Przytuliłem ją do siebie
-Tak miało być i to nie jest twoja wina rozumiesz? -Nie usłyszałem odpowiedzi -Rozumiesz? -Pokiwała twierdząco głową. -Mała jest zdrowa i z tego co mi wiadomo to ty też. Są plusy tego ,że urodziłaś wcześniej. -Spojrzała na mnie
-Jakie?
-Możemy się już teraz cieszyć naszą Hope. Jesteś zmęczona ,prawda?
-Tak ale chcę żebyś został
-Zostanę. Mogę zobaczyć małą?
-Tak w końcu to twoja córka
-Nasza , skarbie. Nasza.
-Tak ,nasza -Wstałem i podszedłem do małego łóżeczka. Leżała tam mała istotka ubrana na biało i owinięta w różowy kocyk. To moja córka. Moja mała córeczka. Moja i Naty córka. Nasz dowód miłości. Nasza mała Hope. Jest taka malutka. Ma takie ładne oczka , mały nosek i takie małe rączki.
Uśmiechnęła się lekko do mnie. Po moim policzku płynęły łzy wzruszenia i szczęścia.

,,Radości życia rodzinnego
są najpiękniejsze na świecie,
a radość, jakiej rodzice doświadczają
na widok swych dzieci, jest najświętsza.,,

-Śpi? -Usłyszałem cichutki głosik Naty
-Nie. Uśmiechnęła się do mnie -Powiedziałem podekscytowany
-Weź ją na ręce i usiądź tutaj -Poklepała miejsce na łóżku obok siebie
-Nnnnie -Jąkałem się
-Weź ją
-Boję się ,że jej coś zrobię jest taka malutka.
-Weź ją ,proszę. -Powiedziała błagalnie -Ja nie mam siły. -Spojrzałem na Natalię ,która na prawdę wyglądała na słabą a później na naszą córkę,która się na mnie patrzyła.
Boże Ponte i tak kiedyś to będziesz musiał zrobić. Lepiej teraz. Trzymałem już na rękach Alexis więc nic nie może się stać. Różnica jest tylko taka ,że Alexis zawsze podawała mi mama.
Dobra Maxi teraz masz córkę więc skup się. Jest! Udało mi się !
Zająłem miejsce obok Naty.
-Wiedziałam ,że dasz radę -Szepnęła całując mnie w policzek a po chwili na chyliła się nad główką Hope i pocałowała ją w czółko. Przytuliłem do siebie moją ukochaną i musnąłem jej czubek głowy.
Po godzinie zauważyłem ,że moje dwie damy usnęły . Odłożyłem Hope do łóżeczka i ucałowałem ją.
Natalie nakryłem kołdrą i musnąłem jej policzek.
Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle.
-I co? -Zapytała Alexis podchodząc do mnie
-Jaka jest ? -Zapytała mama podchodząc a za nią stał ojciec.
-Jest taka mała ,taka słodka i tak bardzo podobna do mnie.
-Przywieźliśmy rzeczy dla Naty -Alexis podała mi torbę
-Dzięki -Poszedłem do sali zanieść rzeczy Natalii.
W środku znajdywała się chyba położna i budziła Naty.
-Pani Natalio -Natalia otwarła oczy i spojrzała na nią -Zabieram malutką na karmienie -Natalia pokiwała głową i spojrzała na mnie.
-Mama przywiozła twoje rzeczy -Wskazałem na torbę a ona pokiwała głową.
Wsadziłem torbę pod łóżko a najpotrzebniejsze rzeczy wsadziłem do małej szafki stojącej obok łóżka.
Nachyliłem się nad nią i czule musnąłem jej usta.
-Śpij ,kochanie
-Jedź do domu -Szepnęła
-Zostanę na noc
-Jedź. Jutro rano musisz iść do pracy.
-Nie pójdę do pracy.
-To chociaż jedź do domu i opij zdrowie Hope z chłopakami -Spojrzałem na nią
-Nie mam ochoty
-Proszę. Maxi to nie ma sensu jeżeli z Hope jest wszystko dobrze. Jutro przyjedziesz.
-No dobrze -Pocałowałem ją w policzek i udałem się do drzwi.
-Tylko domu nie rozwalcie -Zaśmiałem się i wyszedłem na korytarz.
Oczywiście posłuchałem się Naty i wraz z chłopakami trochę zabalowaliśmy.
 
                                               ~*~
Kiedy posprzątałem w domu i wykonałem poranne czynności pojechałem do szpitala.
Przed salą czekali rodzice i moja siostra.
-Dzień dobry -Przywitałem się
-Cześć -Powiedziała mama i musnęła mój policzek. Było coś co nadal nie dawało mi spokoju. Postanowiłem zadać nurtujące mnie pytanie mamie.
-Mogę ci zadać pytanie? -Skierowałem się do mamy
-Jasne
-Skąd wiedziałaś w którym szpitalu jest Naty i ,że zaczęła rodzić?-Spojrzałem zdziwiony na moja mamę a ona spojrzała na mojego ojca
-Maxi..
-Skąd? -Przerwałem jej
-Bo Naty u nas była i wtedy zaczęła rodzić
-Jak to była u was?
-Normalnie przyszła do Alexis a później rozmawiała ze mną i tatą noi w pewnym momencie złapał ją skurcz ,później kolejny ,później jeszcze jedne i kolejny. Przywieźliśmy ją tutaj.
-Boże! Dlaczego ona nigdy mnie nie słucha?
-Dobrze ,że przyszła -Odezwał się ojciec
-Bo?
-Ja was zostawię a wy pogadajcie -Powiedziała mama odchodząc
-Bardzo dużo mi powiedziała i uświadomiła
-Co?
-Powiedziała mi ,że chodzisz na terapię ,że już nie bierzesz. Uświadomiła mi to ,że powinienem ci pozwolić być sobą a nie tworzyć cię na swój wzór tak jak Dylana.
-Szybko to zauważyłeś
-Lepiej teraz niż wcale. Przepraszam za wszystko. Za wszystko co ci zrobiłem.
-Nawet nie wiesz jak mnie bolało twoje zachowanie. Kiedy ty z mamą cały czas zwracaliście uwagę na Dylana a ja i Alexis szliśmy w kąt.
-Chciałem was stworzyć na swój wzór , byłem tak dumny z Dylana ,ze nie zauważałem was moich wspaniałych dzieci na swój sposób.
-Dlaczego mi to mówisz?
-Chcę cię prosić o wybaczenie
Ciałem już odpowiedzieć ale przerwał nam dźwięk mojego telefonu sygnalizujący ,że mam nową wiadomość. Nacisnąłem odpowiednią ikonę i przeczytałem wiadomość której nadawcą była Naty
,,Jesteś już w domu?,,
Wybrałem numer mojej dziewczyny i czekałem aż odbierze.
-Halo -Usłyszałem jej cichy głos
-Jestem jeszcze w szpitalu a co?
-Ohh ratujesz mi życie
-Słucham?
-Kupisz mi coś do picia i przyniesiesz? -Zaśmiałem się
-Sok?
-Tak ,sok
-Zaraz będę a jak się czujesz?
-Dobrze. Siedzę z twoja mamą ,Alexis i Hope.
-A co one tam robią?
-Zaprosiłam je
-Na kawę i ciasteczka?
-Nie na sok ,który mam nadzieję ,że przyniesiesz mi jak najszybciej
-Powinnaś odpoczywać
-Sama bym się nudziła
-Dobrze. Zaraz będę z sokiem. Jakieś preferencje?
-Żadnych tylko coś do picia. Kochamy cię
-Ja was też -Rozłączyłem się i spojrzałem na mojego ojca
-Muszę iść po sok dla Naty
-Mogę iść z tobą? -Pokiwałem kłową i ruszyliśmy do sklepu -Na prawdę cię przepraszam. Zraniłem dwójkę dzieci których kocham. Przez własną głupotę straciłem was. Żałuję wszystkiego. Jestem z ciebie dumny ,synu. -Przystanąłem na ostatnie słowa i spojrzałem na niego. Powiedział ,że jest ze mnie dumny. Nigdy mi tego nie mówił. Byłem tak zszokowany że usiadłem na pobliskim krześle.
-Czy ja się przesłyszałem? -Zapytałem zszokowany
-Jestem z ciebie dumny. Nawet nie wiesz jak bardzo. Walczyłeś o swoje. Spełniłeś marzenie ,którą była twoja własna firma. -Wstałem i poszedłem kupić sok dla Naty.
Do sali Natalii wracaliśmy w milczeniu.
-Dziękuję ,tato -Powiedziałem z zawahaniem. Tata spojrzał na mnie a w jego oczach dostrzegłem łzy.
-Proszę cię o wybaczenie synu
-Daj mi trochę czasu. Nie mogę zapomnieć od tak o wszystkim -Zatrzymaliśmy się pod salą mojej dziewczyny -Chciałbyś zobaczyć swoją wnuczkę?
-Jeszcze się pytasz? Oczywiście ,że tak. -Weszliśmy do sali gdzie znajdowała się Naty.
Na nasz widok Natalia i mama uśmiechnęły się.
-Proszę ,twój sok -Postawiłem karton na małej szafce i nachyliłem się nad ustami Naty po czym złożyłem na nich delikatny pocałunek.
-Dziękuję -Musnęła moje wargi
Spojrzałem na jej ręce gdzie spała nasza córeczka. Pogłaskałem ją po malutkiej główce i przeniosłem swój wzrok na tatę. Naty zrobiła mi trochę miejsca na łóżku. Usiadłem i objąłem ją ramieniem. Spojrzała na mojego tatę a później na mnie.
Posiedzieliśmy trochę i stwierdziliśmy ,że będziemy się zbierać żeby dać odpocząć Naty i Hope.
Kiedy miałem wsiadać do samochodu zatrzymał mnie głos taty.
-Zależy mi na tym żebyś mi wybaczył
-Potrzebuję trochę czasu
-Wiem ,synu. Dostaniesz go tyle ile będziesz potrzebował
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Przez całą drogę zastanawiałem się czy warto mu wybaczyć. Czy potrafię to zrobić?

,,Kiedy się kogoś kocha, czasami trzeba mu wybaczyć.,,

                                                                      ***
Wszedłem do ogrodu gdzie Naty bawiła się z naszą 6 miesięczną córką. Naty odwróciła się w moją stronę i posłała mi uśmiech. Podszedłem do rozłożonego koca i usiadłem na przeciwko Hope którą trzymała Naty na kolanach. Musnąłem delikatnie wargi Natali i pocałowałem w czółko Hope.
-Co dzisiaj robiłyście? -Zapytałem podając małej zabawkę
-Byłyśmy na spacerze i na zakupach. A ty co robiłeś?
-Miałem  trzy spotkania i wideokonferencje z Japończykami
-Jesteś głodny?
-Bardzo
-Obiad będzie za 5 minut bo byłam dzisiaj w pracy  i się spóźniłam z obiadem
-Poczekamy te 5 minut. Po co byłaś w pracy? -Zapytałem bawiąc się rączką Hope
-Musiałam wpaść po dokumenty moich pacjentów. Spotkałam twoich rodziców z Alexis i zaprosiłam ich na kolację.
-Po co ? -Spojrzałem na nią
-Nie widzieli swojej wnuczki od 5 miesięcy
-Myślałem ,że spędzimy czas we trójkę
-Proszę Maxi
-Przecież i tak już podjęłaś decyzję -Wstałem , wziąłem mała na ręce i poszedłem z nią do domu.
Siedziałem na kanapie z Hope i bawiłem się z nią. W salonie stanęła Naty z kocem i zabawkami małej. Usiadła koło mnie i się we mnie wtuliła.
-Nie gniewaj się na mnie
-Nie gniewam tylko jest mi smutno ,że nie skontaktowałaś się ze mną w tej sprawie
-Przepraszam. Więcej już tak nie zrobię. Obiecuję. -Pocałowałem ją w usta
-O której przyjdą?
-O 19. Chodź na obiad
-Dobrze
O 18 pomagałem Naty w kuchni a mała oglądała bajki w salonie.
-Maxi?
-Tak?
-Może pogodziłbyś się z tatą?
-Nie wiem czy jestem na to już gotowy
-Dobrze ,rozumiem -Podeszła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję a ja objęłam ją w talii -Kocham cię -Powiedziała i pogłaskała mnie po policzku
-Ja ciebie też kocham -Wbiłem się w jej usta
-Maxi ,jest coś jeszcze -Powiedziała kiedy oderwaliśmy się od siebie
-Co?
-Przyjdzie też twój brat -Zesztywniałem na te słowa. On pod moim dachem ? Nigdy w życiu.
-Nie zgadzam się na to
-Maxi ...
-Nie! Rozumiesz ? Nie chcę go tutaj widzieć -Wyszedłem z kuchni i poszedłem do salonu.
-Skoro postanowiłeś spróbować wybaczyć ojcu to bratu też byś mógł -Prychnęłam i usiadłem na kanapie
-Ty nic nie rozumiesz
-To mi to wytłumacz -Zajęła miejsce obok mnie
-To już nie chodzi o to ,że po części odebrał mi i Alexis ojca.
-A o co?
-Chcesz wiedzieć?
-Jasne ,że tak
-Miałem wspaniałą dziewczynę ,pomimo młodego wieku chciałem jej się oświadczyć. Wróciłem wcześniej ze szkoły i co ujrzałem ? Posuwał ją w salonie. Załamałem się. Już nie chodziło o nią ale o niego. Mój własny brat posuwał w naszym domu moją dziewczynę. Tutaj już nie chodzi tylko o to ,że był lepszy i za każdym razem to udowadniał ,że całą uwagę rodziców zwracał na siebie.
Tylko o to jaką świnią był. -Spojrzałem na nią a później na Hope -Boję się -Szepnąłem
-Czego?
-Że was też mi zabierze a tego bym nie zniósł
-Nie zabierze. Nasze miejsce jest tutaj z tobą. Kochamy cię. -Przytuliłem ją do siebie
-Ja was też kocham. Jesteście całym moim światem -Odsunęła się ode nie
-Jeżeli chcesz to mogę odwołać kolację
-Nie. Pokażę jaką mam wspaniałą rodzinę ,którą kocham -Musnąłem jej czoło
-Przyjdzie z dziewczyną -Zdziwiłem się
-Noi i tak żadna ne dorówna tobie -Pstryknąłem ją palcem w nos
-Idę się przebrać -Skierowała się do naszej sypialni
-Wyglądasz ślicznie -Krzyknąłem za nią
                                       ~*~
Równo o 19 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć bo Naty ubierała Hope.
Kiedy otworzyłem drzwi zamarłem. To była ona. Matylda. Dziewczyna ,którą kiedyś kochałem a teraz nienawidziłem. Nic się nie zmieniła. W końcu się ocknąłem i otworzyłem szerzej drzwi w zapraszającym geście.
-Maxi? -Podeszła do mnie Alexis -A gdzie Hope ? -Zaśmiałem się
-Nawet się ze mną nie przywitasz? -Zapytałem rozkładając ręce. Przytuliła się do mnie ale kiedy zauważyła Naty wychodzącą z Hope z jej pokoiku wyrwała się z moich objęć i pobiegła w ich kierunku. Mama jak i tata uśmiechnęli się na widok swojej wnuczki. Naty stanęła obok mnie z małą na rekach i Alexis u boku.
-Dobry wieczór -Przywitała się i spojrzała w stronę Dylana i Matyldy -My się chyba jeszcze nie znamy
-Jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać -Powiedział Dylan z tym swoim głupim uśmieszkiem
-Natalia -Wyciągnęła rękę w jego kierunku -Dziewczyna Maxiego -Dylan spojrzał na mnie zaskoczony -A ty to? -Zadała pytanie w kierunku Matyldy
-Matylda dziewczyna Dylana oraz była dziewczyna Maxiego -Powiedziała z szerokim uśmiechem
-Zapraszamy -Wskazałem ręką na jadalnię -Daj kochanie ja wezmę małą -Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem Hope w główkę
-Dobrze ,dziękuję
-To ja może ci pomogę -Mama wstała i udała się do kuchni nie czekając na odpowiedź żadnego z nas. Tata spojrzał na mnie i posłał mi blady uśmiech.
-Widzę ,że jednak ułożyłeś sobie życie. Co prawda nie tak dobrze jak ja ale ułożyłeś
-Ułożyłem i to z wspaniałą kobietą
-Nie sądziłem ,że jakakolwiek cię zechce
-A ja nie sądziłem ,że byłbyś zdolny do pójścia do łóżka z moją dziewczyną
-Mógłbym pójść z każdą . Nawet z Natalią. -Wkurzyłem się na te słowa
-Nie interesują ją tacy buracy jak ty
-Zainteresowała się tobą więc dla mnie to tylko 10 minut i już jest moja
-Chciałbyś
-Czy ja wiem? Kura domowa do tego po porodzie to nie najlepszy materiał na kochankę do łóżka -Obiłbym mu tą mordę gdyby nie to ,że na moich kolanach siedziała Hope
-Przestań -Skierował się tata uniesionym głosem do Dylana -Zazdrościsz Maxiemu rodziny? Że on ją sobie założyła ty nie? Zachowuj się. -Zdziwiła mnie reakcja taty
-Co powiesz ,mała? -Zapytał Hope a ta się słodko zaśmiała
-Nigdy bym się nie spodziewał ,że będziesz miał dziecko -Zaczął po raz kolejny Dylan
-Dlaczego?
-Po prostu wydaje mi się ,że nie jesteś takim mężczyzną co bawi się w pieluchy i opiekę nad dzieckiem
-To cię zaskoczę. Mała jest dla mnie najważniejsza. Lubię się bawić w pieluch i opiekę nad dzieckiem. Zwłaszcza gdy te dziecko począłem z tak wspaniałą kobietą jak Natalia. Pójdę zobaczyć czy w niczym nie trzeba im pomóc. -Wstałem ze swojego miejsca i chciałem udać się do kuchni ale zatrzymał mnie głos taty
-Możemy porozmawiać?
-Moglibyśmy później? Po kolacji
-Dobrze
Przez drzwi od kuchni usłyszałem urywek rozmowy mamy i Natalii
-Natalia ja cię na prawdę przepraszam
-Nic się nie stało -Wszedłem do pomieszczenia a one się na mnie spojrzały
-Za co przepraszasz Naty? -Skierowałem pytanie do mamy
-Maxi .... -Zaczęła Naty ale mama jej przerwała
-Spokojnie. Maxi ja wiem jak ty się nie lubisz z Dylanem a pomimo tego jest tutaj ale sam się wprosił wraz z tą całą Matyldą
-Dobrze. Nic się nie stało. Pomóc wam w czymś?
-Możesz wsiąść sałatkę i sok
                                                                ~*~

Po skończonej kolacji siedzieliśmy wszyscy w salonie i popijaliśmy wino.
Nagle zauważyłem jak Hope pociera zmęczone oczka. Nie ma co się dziwić  w końcu już dawno by spała gdyby nie wizyta babci i dziadka.
-To ja może pójdę wykąpać Hope i ją uspać -Powiedziała Naty i wstała wraz z małą na rękach
-Mogę pójść też? -Zapytała Alexis
-No jasne. Chodź.
-To ja też pójdę. Musimy jeszcze dokończyć naszą rozmowę -Powiedziała mama a ja spojrzałem na nią zaskoczony. Kiedy cała czwórka wyszła z salonu tata spojrzał na mnie.
-Możemy porozmawiać?
-Dobrze. Może chodźmy do ogrodu? -Tata skinął głową i udał się w stronę ogrodu.
Przez kilka minut staliśmy w ciszy. Żadne z nas nie chciało się odezwać. W końcu postanowiłem przerwać tę męczącą ciszę.
-To o czym chciałeś porozmawiać?
-Od czasu rozmowy w szpitalu nie rozmawialiśmy na ten temat.
-Jaki?
-Chciałbym się z tobą pogodzić i żyć w relacjach ojciec i syn. Przepraszam cię za wszystkie krzywdy jakie ci wyrządziłem ale żałuję i to bardzo. Kocham cię i chcę żebyśmy się pogodzili.
Jesteś moim synem a nie sąsiadem ,którego można nie lubić. -Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie - Proszę cię o wybaczenie
-Dużo myślałem na ten temat i postanowiłem dać ci drugą szansę po mimo tego ,że rany jeszcze się nie zagoiły i pozostaną blizny.
-Na prawdę ?
-Tak
-Dziękuję. -Tata mnie przytulił ale nie przeszkadzało mi to. Nie robił tego od kilku lat -Kocham cię ,synu i jestem z ciebie dumny.
-Ja ciebie też kocham ,tato
-Masz wspaniałą dziewczynę i córkę. Nie zniszcz swojej rodziny tak jak ja to zrobiłem.
-Nie zniszczę
-Tak się cieszę ,że mi wybaczyłeś
-Ja też się cieszę
-Będziemy teraz częściej wpadali
-Żeby nie za często -Odpowiedziałem
-Sądzę ,że 2 razy w tygodniu -Zaśmiał się
-Nie. Nie zniosę tego
-Tego mi brakowało
-Mnie także

,,Umiejętność życia w 90% polega na zdolności życia w zgodzie z ludźmi, których nie możemy znieść.,,

                                              ***

Jak ten czas szybko leci Hope ma już 14 miesięcy i nie długo pójdzie do przedszkola bo Naty chce wrócić do pracy. Z rodzicami utrzymuję stały kontakt z czego się cieszę. Mam dla mojej ukochanej niespodziankę. Stałem w progu naszej sypialni i patrzyłem jak Natalia sprząta.
-Pomóc ci w czymś? -Zapytałem podchodząc do niej
-Mała jeszcze śp?
-Tak. Gorączka już jej spadła
-To dobrze. Jak chcesz to możesz mi pomóc zmienić pościel
-Okej -Stanąłem po drugiej stronie naszego łóżka i zacząłem zdejmować poszewkę z poduszki.
-Maxi... -Spojrzałem na Naty a ona pokazała mi czerwone pudełeczko i poszewkę na której było napisane ,,Wyjdziesz za mnie?,,. To jest właśnie ta niespodzianka. Kocham ją i jestem pewien ,że chcę z nią spędzić resztę życia.
-Ty tak na prawdę -Szepnęła. Podszedłem do niej i stanąłem na przeciw niej. Patrzyłem w jej zaszklone oczy szukając odpowiedzi ale nic nie mogłem z nich wyczytać.
-Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? -Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. W dalszym ciągu czekałem na odpowiedź z niepewnością.
-Tak -Powiedziała cichym głosem -Tak chcę zostać twoją żoną -Powiedziała już głośniej. Nałożyłem jej pierścionek na serdeczny palec i wbiłem się w jej wargi.
-Kocham cię -Powiedziałem po oderwaniu się od siebie.
-Ja ciebie też kocham. Jest śliczny -Spojrzała na palec na którym widniał pierścionek zaręczynowy -Nigdy nie zapomnę tych oświadczyn
-Chciałem żeby były niespodziewane
-I udało ci się
-Chyba nie jesteś zła za pościel -Zaśmiała się i pokręciła przecząco głową.
-Jestem taka szczęśliwa
-Ja też jestem szczęśliwy bo mam was -Musnąłem czule jej wargi

,,Oto jest miłość.Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem,a okazuje się ,że czekali na siebie całe życie ,,

                                               ***
Boże jakie te łóżko jest nie wygodne. Wolę te w naszej sypialni niestety od paru dni już tam nie śpię. Ostatnio często się z Naty kłócę. Kiedy się pogodzimy za 2 godziny znowu się kłócimy.
Kocham ją ale mam tego dość. Boję się ,że nasze małżeństwo może się przez to rozpaść.
Wykonałem poranne czynności i zszedłem do kuchni aby zjeść śniadanie. Zastałem tam moją żonę przygotowująca śniadanie. Wyjąłem z szafki kubek i wsypałem do niego kawę.
-Maxi...-Nie odpowiedziałem -Przepraszam -Prychnąłem
-Przepraszasz? Jak wrócę z pracy to znowu zrobisz awanturę o byle co. Mam dość tego. Rozumiesz?
-Czyli co ? Już mnie nie kochasz? -W jej oczach dostrzegłem łzy
-Kocham ale Naty jesteśmy małżeństwem 2 lata a mamy tyle kłótni za sobą ...-Przerwała mi
-Czyli co chcesz mnie zostawić?
-Może powinniśmy zrobić sobie przerwę -Powiedziałem niepewnie
-Świetnie. Zróbmy sobie przerwę a później weźmy rozwód
-Nikt nie mówi tutaj o rozwodzie
-Ty mówisz
-Nie mówię
-Jasne
-Widzisz? Znowu się kłócimy
-Chcesz sobie zrobić przerwę żeby podrywać dziewczyny?
-Nie
-Ja wiem swoje
-Ah tak. Zapomniałem ,że ty wiesz wszystko ,zawsze najlepiej.
-Stwierdzam tylko fakty
-Lepiej będzie jak pójdę już do pracy
-Ja wiem dlaczego się tak zachowuje
-Tak wiem to okres, ale ja już mam dosyć twoich humorków -Wyszedłem z kuchni i wziąłem teczkę z dokumentami ze stołu ale wszystko się z niej wysypało. Zacząłem zbierać dokumenty kiedy w moje ręce wpadło pewne zdjęcie. Było to zdjęcie USG. Jaka Hope była wtedy mała. Tutaj prawie nic nie widać. Nagle coś przykuło moją uwagę. Była to data. USG zostało wykonane 2 tygodnie temu. Czy to znaczy,że... Nie to niemożliwe. Muszę to wyjaśnić z Naty. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Natalię opartą o blat kiedy mnie zobaczyła odwróciła głowę w drugą stronę.
-Możemy porozmawiać? -Podszedłem do niej
-Przecież już podjąłeś decyzję
-Nie o tym
-A o czym?
-O tym -Pokazałem jej zdjęcie.Spojrzała na mnie.
-Skąd to masz?
-Leżało w teczce z moimi dokumentami- Westchnęła i spojrzała na swoje dłonie -Czy to prawda? -Skinęła głową
-Jestem w ciąży w drugim miesiącu -Znieruchomiałem. Jak dziecko? Drugie?
-Jak to możliwe?
-Nie wiesz?
-Nie zabezpieczałaś się?
-A może to ty byś zaczął używać prezerwatyw? -Syknęła
-Ale ,że drugie dziecko?
-Hope ma już prawie 4 latka
-Myślałem ,że będziemy mieli tylko jedno dziecko
-Nie planowałam tego ale się stało
-Chodź tu -Rozłożyłem swoje ramiona.Wtuliła się we mnie a ja ją mocniej do siebie przytuliłem.
-Nie jesteś już zły? -Spojrzała na mnie
-To stąd te humorki? -Pokiwała głową
-Chciałam ci powiedzieć to dzisiaj ale powiedziałeś ,że lepiej jak już pójdziesz do pracy. Nie zostawisz nas?
-Oczywiście ,że nie. Kocham was
-My ciebie też
-Jak myślisz? Hope się ucieszy?
-Nie wiem. Miejmy nadzieję ,że tak.
-Cieszę się ,że was mam
-Do końca swoich dni będę dziękowała Bogu ,że to ty się pojawiłeś tamtego dnia na tej terapii
-Połączyło nas moje uzależnienie i twoja pomoc -Pocałowałem jej usta

,,Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?,, 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka ;*
Dziś nie ma rozdziału na który czekacie a szczególnie Ola ;* za to daje wam OneShorta który pisała Ewa specialnie na konkurs który nie wypalił... Dobrze, że go napisała bo jest zajebisty i długi ;* Moge go potraktować jak tylko dla mnie co i tak ona robi dużo takich rzeczy i  niektóre dla mnie ;* Przejde do recenzji .. Praca opowiada o menżczyżnie który uzaleznił sie od narkotyków przez rodzine która sie go wyrzekła. Można stwierdzić, że to była jedyna ucieczka od problemów od ojca który chciał zrobić z niego pierwowzór brata czy załamanie po stracie dziewczyny.. O dziwo po kilkumiesięczym nie odzywaniu sie matka pragnie to naprawić wysyłając go do terapuetki, która okazuje sie być Aniołem, który pomaga mu wyrwać się z nałogu lecz to miłość  Naxi definitywnie pokonuje nałóg. Dzięki Natali  zmienia sie jego życie ; statkuje sie wraca do pracy godzi z ojcem .. a co najwazniejsze ma Naty i ich córkę   co potenm sie okazuje ze kolejną... Fantastycznie opisana TA scena, którą kocham czytać. Zakończenie szczęśliwe z czego się ciesze  no i długość bardzo dobra .Pomysł rewelacyjny jak wszystko co wymyślisz !!!! W tej histori chodzi o to, że dzieki miłości człowiek może sie zmieniać a miłość pokona wszystkie przeszkody aby być szczęśliwym. A wy co o tym myślicie ? Czy blogerka zmusiła was do głębszego wczucia się w tą historie tak jak zrobiłam to ja..

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 5

Zra­niona miłość może wy­wołać ta­kie sa­me skut­ki co nienawiść.  Monteskiusz

~MAXI~
Następnego dnia przebudziłem się .. w łóżku Naty !!!! Przetarłem oczy i co ujrzałem ? Nagą Naty !! Boże co ja narobiłem ???!!! Mam przechlapane. Boziu ja ją skrzywdziłem.
Ponte ogarnij Downa ! Ubrałem się gdy miałem już wyjść wstała hiszpanka
- Naty przepraszam - prawie łkałem a ona naciągneła kołdre.
- Maxi to koniec - usłyszalem te dwa słowa których tak bardzo się bałem.
-  Prosze nie !!!!! - ukląkłem przed nią - daj mi .. nam szanse - błagałem bezsilnie.
- Maxi ty siebie słyszysz ?- spytała patrząc na mnie jak na idjote z którym zresztą byłem. Jak mogłem tak postąpić ???
- Naty ja cie kocham na prawde mi przykro to jak cie potraktowałem.. byłem naćpany pijany .. - zacząłem tłumaczyć bez skutku.
- Ta jasne ? ta blondyna mhhh a do tego mnie zgwałciłes !! nigdy nie uprawiałam sexu .. nie tak sb wyobrazałam swój pierwszy raz ! - krzyknęła aż zbudziła Fran i Diego
- Naty co to za krzyki - spytała łagodnie zaspana Francesca. Jej chłopak był zły gdy zobaczył nas nagich a raczej Naty zakrywającą się i mnie w bokserkach.
- Co tu sie dzieje do cholery ??? Spaaliście ze sobą ?? Czemu ona płacze Ponte ?? - skierował swój zły ostry wzrok na mnie. Zaniemówiłem z przerazenia podczas gdy Fran
uspokajała hiszpankę.
- Onn.. mnie ... wykorzystał - załkała Naty do kuzyna po czym schowała twarz w rece włoszki.
- Zabije cię ! - nie panował nad sobą i sie na mnie rzucił. Dostałem pięścią w oko i w nos, Wkońcu Fran nas rozdzieliła a Diego wywalił z domu. Odarłem oko i nos z krwi
i poszłem do Alwxa po nową działke by zaćpać się na śmierć. Bez niej to wszystko nie ma sensu. Boże jaki ja głupi zdradziłem ją na jej oczach potem upiłem i zgwałciłem.
I czego możesz sie Ponte idjoto spodziewać ? że ci wybabaczy ? i Wskoczy w ramiona ? To nie melodramat idjoto ! Spiepszyłeś wszystko w ciągu jednego wieczoru. A do tego
wie że ćpam.. kurze no normalnie ideał chłopaka ze mnie jak nic. Po co ja piłem ? Po co ja ćpałem. Po co wogóle tam poszłem ? Gdyby nie to ona nadal by była moją
dziewczyną moją Natusią .. jedynym sensem życia.. Teraz nie mam po co ..żyć ? Tak bez niej .. Nie potrafiłbym.. kocham ją i to bardzo mimo że znamy sie krótko a ja nie dawno przecież leciałem na Fran... Teraz wiem kogo kocham .. doceniłem Naty jak odeszła .. idjota .. Zauważyłem Alexa  i postanowiłem uzupełnić zapasy.
- O Maximiliano ! -  przywitał się z uśmiechem na twarzy wiedząc że chce działke.
- Hej. Okej bez ceregieli daj mi dawke - śpieszyłem się by mniie nikt nie zauwazył. Na szczęście Alex to profesjonalista i szybko nam poszła transakcja. Obejrzałeem się uważnie i schowałem dragi idąc prosto do mojej kryjowki. Nie wytrzymałem i już po drodze odpaliłem pierwszą działkę. Niestety niezauważyłem mojej byłej.. Nie wiem jak jo nazywać.. przecież ją kocham !!!!!!
- Maxi !! - starałem się od niej uciec. Nie chciałem by mnie zobaczyła a szczególnie z dragami
- Em nie moge - próbowałem ją ominąć niestety nie umiałem za bardzo mi zależy na niej. Nie wybaczyłbym sobie jakbym ją olał. To nie w moim stylu chociaż to ona po tym wszystkim powinna mnie olać. W jej obecności nie mogłem kontrolować tego, że nie chce być blisko jej bo to nieprawda.  Moje ciało sparaliżowane nie mogło nic zrobić. Nie mogłem sie ruszyć co było spowodowame jej obecnością. Zatrzymałem sie spoglądając na moje buty by tylko nie dostrzec jej oczu.
- Spójrz  na mnie - poprosiła smutnym tonem. Gdy podniosłem głowe zauważyłem jej oczach ból smutek. Boże co ja narobiłem to moja wina i o tym dobrze wiemy.
- Tak Naty ? - spytalem zdziwiony że chce ze mną gadać.
- Po pierwsze nie ukrywaj dragow bo wiem że bierzeszz - przyznala.
- Wiesz ? Jak ? - spytalem zdxiwiony.
- Diego wypaplał- zabije go kiedys.
- Nie kumam co tu robisz po tym co ci zrobilem - westchnąłem.
- Teraz wiem że może kiedyś bedziemy razem - dała mi nadzieje.
- Naprawde ? - spytalem niedowierzając jej lecz mając nadzieje na to.
Pokiwala glową.Tak bardzo chcialem ją pocalowac lecz ona utrzymywala dystans. Nie dziwilem jej sie.
- zKocham cie - szepnąlem. Usmiechneła sie nie smiało. W tym momencie zatraceni w sobie nie zauwazylismy rozpedzonego auta pedzacego wprost na Natalie !! Boze potracil ją ! Dziewczyna lezala juz nie przytomna na jezdni. Jakis gosciu około czterdziestki wyszedl szybko z samochodu caly roztrzesiony a ja prubowalem jej pomoc.. Wezwalem karetke. Hiszpanka stracila swiadomosc a z jej nogi tej chorej było widać że najbardziej ucierpiała oprocz tego miała rozcietą głowe. Po 15 minutach karetka przyjechała i ją zabrala a ja pojechalem z nią.

 '' Nie oce­niaj in­nych na pod­sta­wie cudzych opi­nii.Poz­naj daną osobę oso­biście,może wte­dy zro­zumiesz co nią kieru­je.Nie kry­tykuj,jeśli nie znasz po­wodów czy­jegoś postępowania. ''

~`Diego ~
Miałem tak wielką ochotę zabić go że nie wiem. Nie rozumiałem jak mógł ją zgwałcić !!! ??? Ponoć ją kocha a ją wykorzystał. Na czym do cholery polega u niego to ??
Nie myślałem, że taki jest.. najpierw taki kochany potem woli inne a potem wraca i ją gwałci. Paranoja ! Wiem, że to był jej pierwszy raz i nie sądzilem, że to
bedzie gwałt ! Gdy rano wszedłen do jej pokoju i zobaczyłem to.. mało by brakowała abym go zabił i nie żałował mimo, że to mój kumpel wpienia mnie ostatnio na maksa.
Dobrze, że z nim zerwała i że on wrócił do domu. Jestem bezpieczniejszy o Tusię. Tak bardzo się o nią martwie. Boje się, że znowu jej psychika na tym ucierpi.
Ona jest taka delikatna i miła nie zasłużyła sobie na tyle cierpień.  Musze ją chronić przed nim i innymi. Przed całym światem. Za dużo bólu nie chce by cierpiała.
Najchętniej jakbym mógł zamknąłbym ją w wierzy jakieś. Po tych przemyśleniach postanowilem z nią porozmawiać. Francesca poszła szukać Maxiego więc miałem czas wolny.
Gdy naciskałem klamke do jej pokoju w tej chacie zadzwonił mi telefon. Pewnie Fran pomyślałem. Gdy zobaczyłem na wyświetlaczu imie argentyńczyka aż się we mnie
zagotowało. Miałem chęc nie odbierać bo po co ? Lecz odebrałem złośliwie ;
- Czego ? - syknąłem wściekły
- Naty jest w szpitalu - łkał. On wył ? Czekaj co ? Naty w szpitalu ?
- Co jej zrobiłeś ? - spytałem wiedząc, że to jego wina
- Ja nic ! Przyjedz lepiej - poprosił. Co sie stało ? Nie mogłem uwierzyć, że to nie jego wina. Nie czekając długo wyszłem z domu szukając swojej dziewczyny.
- Fran !!!!!!! - wołałem rozglądając sie po terenie wokół domu. Odnalazałem ją za domem ;
- Co sie stało ? - spytała.
- Naty jest w szpitalu jedzmy - kierowaliśmy się w strone samochodu. Nie pozwoliła mi prowadzić ponieważ stwierdziła, że jestem zbyt zdenerwowany i moge spowodować
wypadek. Ona miała racje więc nie protestowałem i zasiadłem na miejscu pasarzera z przodu i zapiołem pasy potem oddałem jej kluczyki. Wzięła je i okrążyła samochód
wsiadąc na miejsce kierowcy po czym zamkneła dzwi i zapieła pasy. Włorzyła kluczyki do stacyjki. Jak wolno jej to szło.
- Skarbie pośpiesz sie - prosiłem zdenerwowwany a ona na mnie też się wkurzyła. Mimo, że nic takiego nie zrobiłem.
- Nie poganniaj mnie - sykneła. Nacisneeła pedał jadąc 100 na godzine. Nie wiedziałem, że taka ostra jest. Dojechaliśmy pi 10 minutach. Wysiedliśmy szybko z auta
i pobiegliśmy do szpitala. W szpitalu panował gwar. W miare szybko przemkneliśmy przez nich.
- Dzień Dobry co z Natalią Vidal ? - spytałem w pośpiechu. Kobieta spojrzała z nad okularów. Przejrzała dokumenty
- piętro 3 sara 69- wskazała kobieta po czym razem z Fran skierowaliśmy się tam po schodach. Po 5 minutach byliśmy na odpowiednim piętrze. Zdenerwowany szukałem tej
sali i Maxiego. Fran mnie wyprzedziła i pokazała dzwi z tym numerem. Szybko wparowaliśmy do środka. Ujrzałem nie przytomną kuzynkę i argentyńczyka siedzącego przy
łóżku  trzymającego dłoń dziewczyny. Był załamany smutny i czuł poczucie winy.
- Co siestało ? - zapytałem już opanowany.
- Uciekła by ze mną porozmawiać , zaczeliśmy sie godzić ale wpadła pod samochód - ciągnął łkając. Może niesprawiedliwie go osądziłem. Może to nie jego wina ?
 Wten wszedł lekarz. Ja tak samo jak Fran i Maxi byliśmy bardzo przerażeni tym co jej sie stało .
- Co z nią ? - spytała moja dziewczyna.
Lekarz tylko popatrzył na naszą  trójke a potem skierował wzrok na Natalie. Obawiałem się najgorszego.
- Panna Vidal będzie żyć, niestety nie wiadomo czy będzie chodzić tak odrazu, ponieważ złamała noge a biorąc pod uwage jej chorobę będzie ciężko - westchnął.
Co jak to ? Naty nie bedzie mogła chodzić .. nie wierze.. na pewno nie ! Przecież jak sie urodziła miała małe szanse na przeżycie i traktowano ją jak roślinę
ale była silna i przezwyciężyła to. Teraz na pewno, też jej się to uda ! Wierzę, że będzie chodzić i tańczyć ! Gdy lekarz wyszedł widać, że Ponte się załamał.
Nie dziwię mu się .. tak bardzo. Przecież on ją zgwałcił a przed tym zdradził.. Po za tym leciał na Fran..  Nie wiem czy tak szybko zapomina się o uczuciach..
On nie jest taki .. wiem to. Jednak pokazał nam to ..  Muszę to wyjaśnić. Poprosiłem Fran by poszła po kawę.
- Musimy pogadać stary - zacząłem a on spojrzał na mnie ;
- O czym ? - spytał. Był blady i zmęczony.
- Co ty kurwa wyprawiasz ? - walnąłem prosto z mostu.
- Diego wiem jestem dupkiem zachowałem się jak kretyn ale naprawde mi na niej zalerzy kocham ją i zrobie wszystko by mi wybaczyła, będę przy niej i nie ważne
 czy bedzie chodzić czy nie bo ja jej nie zostawię ! - wow. Postawa argentyńczyka mnie zadziwiła. Widać, że mu zalerzy na mojej kuzynce.
- A co z gwałtem i tą blondi ? - spytałem.
- To ona mnie pocałowała ja nie chciałem ! A gwałt .. byłem pijany - jęknął tłumacząc lecz wiem, że wtedy ćpał. Nie wiem czy pod tym względę to dobry chlopak
dla Tusi. No ale go kocha.. Boje się, że znowu ją skrzywdzi. W sumie to niewiadomo czy mu wybaczy ale wiem, że długo i tak nie wytrzyma za bardzo go kocha.
Zastanawia mnie czy robi to by zapomnieć o Fran...

'' Kłam­stwo za­bija przy­jaźń, praw­da za­bija miłość.  ''

~Fran~~
Natalia leży w szpitalu nie przytomna a Maxi nad nią czuwa. To jest słodkie, że siedzi tam cały dzień podczas gdy ja i Diego wróciliśmy do domku sie spakować.
Oczywiście znowu kierowałam bo Diego coś męczyło. Wyglądał na nieobecnego i intensywnie nad czymś dumał.
- Myślisz że mu wybaczy ? - przerwałam cisze pytając.
- O ile ją znam .. ona łatwo wybacza przez co jest naiwna. - stwierdził.
- Nie poznaje go! Jak on mógł jej to zrobić - spytałam retorycznie. No bo przecież on mi na to nie odpowie tylko Maxi.
- Fran ? Czułaś coś do Maxiego ? - spytał. Zwaliło mnie z nóg. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc musiałam skłamać
- Nie ! No co ty ! To tylko mój przyjaciel - odpowiedziałam tym co by chciał usłyszeć. Czu miałam poczucie winy ? Nie za bardzo bo tylko tym, że sie całowałam
z Ponte. Mój chłopak za nic w życiu nie mógł się o tym dowiedzieć.
- Bo wydaje mi się czy on leciał na ciebie ? - zadał kolejne pytanie. Boże ! Zaraz zacznie się domyślać. Nie chce by sie dowiedział bo to by zniszczyło nasz
związek. Tak bardzo kocham hiszpana i nie chce go stracić ! Już i tak o mało do tego nie doszło. Kiedyś nie byłam taka ladna za to nosiłam okulary i aparat na
zęby. Wyglądałam bardzo brzydko i wyśmiewali mnie. Chodziłam do klasy z Diego w którym się podkochiwałam. Jako jedyny nie zwracał uwagi na mój wygląd i gadał
ze mną mimo wszystko.. przyjażniliśmy się razem z Maxim. Do nnaszej klasy uczęszczały również dwie divy ; Violetta i Camila. Były ładne popularne utalentowane
a co najgorsze leciały na Diego i Maxiego. Panna Castillo podrywała młodego hiszpana co mu schlebiało lecz był za młody by uganiać się za laskami, dzięki czemu
się przyjażniliśmy. Hermendez nigdy nie zwracał na mnie uwagi jako dziewczyny podczas gdy Maxi był we mnie zabujany mimo, że szukał miłości w każdej napotkanej
lasce, nie za bardzo mnie to obchodziło. Tak czy siak gdy nadszedł bal kończący ósmą klase Diego mnie zaprosił. Byłam taka szczęśliwa. Załorzyłam sukienkę buty
na obcasach. Zdjełam okurary i aparat. Wyyglądałam oszołamiająco według mojego brata. Diego postanowił mnie zabrać z pod domu i pójść na bal. Spacerowaliśmy
sam na sam. Trzymaliśmy się za ręce, patrzyłam cały czas na niego lecz on był wzrokiem gdzie indziej. Myślałam, że podoba mu sie Violka. Lecz to nie było to.
Gdy weszliśmy na sale gimnastyczną panował tłok, gwar i głośna muzyka. Lecz Castillo wywęszyła go wzrokiem spoślód tylu ludzi za to Camila tańczyła z Maxim.
Poczułam się głupio podpierając ściane i patrząc jak Diego tańzy z brunetką. Zżerała mnie zazdrość, kyórą potrafiłam zamaskować. Wtedy podeszło do mnie kilku
kumpli z rocznika i zaczeli mnie podrywać. Miałam świadomość, że tylko dlatego zwrócili na mnie widok ponieważ byłam '' dziewczęca i piękna '' chcieli mnie
zaciągnąć do kibla. Opierałam im się co zauważył hiszpan i mnie uwolnił. Po tym potańczyliśmy troche i na koniec poprosił mnie o chodzenie. Niezapomnę tego
dnia. Był on najszczęśliwszy w moim życiu
- Nie nie wiem Diego nie obchodzi mnie on bo kocham ciebie - przyznałam. Pocałował mnie.
- Ale z Naty sie niedogadujesz - zauważył. Miał racje. Cholerną racje. Nie to, że jej nie lubiłam po prostu tak jakoś. Nie umiem tego wytłumaczyć. Może czuje
 się zazdrosna, że Maxi poświęca jej więcej uwagi.. Egoistka ze mnie .. chciałabym obu ? To nie możliwe ..  Już dawno wybiłam go sobie z głowy i chce być z Diego
Nie chce zranić ani Natalii ani Diego. Dlatego najlepszym sposobem będzie się jakoś do niej przekonać i zaprzyjażnić. To mój nowy cel. Czy uda się ?

-----------------------------------------------------------------
Hej miski ;* Mam nowy rozdział ;D jak zwykle .. dobra nie powiem tego bo w sumie średnio mi sie podoba mimo, że nawet długi mi wyszedł. Jak czytacie to to wiecie NAXI zrobiło caput. Ale powróci w następnym ( 12 wrzesnia ) Wiem mnóstwo błędów ale nie mam czasu ich poprawiać bo ktoś chce już kompaa..
Naty bedzie żyć t wam gwarantuje ;D Hehe mam coraz wiecej pomysłów.  A jak wasze emocji po przyjezdzie obsady do nas ? bo ja nie wytrzymuje ! Taka euforia połączona ze smutkiem bop nie jade tam. Oh najbardziuej cieszy mnie Falba bo ma dużo zdjęć razem ;* Kochani są co nie ?















By: Marlene