sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 23

" Ciąża - dla  jednych steapienie dla drugich marzenie"

~ FRAN~
Zawsze marzyłam by być matką  tak to prawda. Mam 17 lat i chce byc mamą jak Naty. Podziwiam ja niedlugo urodzi dziecko i to Maxiemu. Slyszalam bo maxi do mnie dzwoni że Natalia sie zgodziła  czyli mu wybaczyła i beda razem to cudowne że nasz plan sie powiódł.  Marzy mi sie podwójny ślub ja diego oraz naxi. Wyobrazam że  bedziemy mieszkac obok a nasze dzieci będą razem dojrzewać i może zostaną parą.  Ohh to byloby cudowne. Tylko czy Diego chcialby miec ze mną dziecko, które połączy nas na zawsze. Wlasnie czy Dieguito chce tego co ja?  Oby. Mam co do nas plany jak z bajki. To normalne jestem dziewczyną ale Diego nie mysli tak o przyszlosci jak ja. Coz jest to facet.Ale chciałabym by jednak myslal o naszej przyszlosci. Skad mam te myśli?  To oczywiste.. a jednak nie do końca.  Cóż podejrzewam że jestem w ciąży.  Boje sie upewnić by Diego nie byl zly. A wiadomo nie od dziś jest on..  ech po prostu szybko sie denerwuje nawet o byle co...  zeszłam z lozka po czym poszłam do łazienki  i sięgnęłam do szuflady po wcześnie zakupiony test ciążowy ktory po kilku minutach zrobilam po czym pozostawiłam go by sie upewnić. Przekrecilam zamek w drzeiach po czym z testem usiadłam na wannie. Test ukazał dwie kreski. Bylam w pozytywnym szoku. Wiem że moje rówieśniczki bylyby załamane ale ja tego chciałam. W sumie to w tajemnicy przed Diego przestałam brac tabletki a mój chlopak nie lubi zabezpieczeń. TO moja intryga wiem i mysle ze Diego mi wybaczy to i tak samo bedzie sie cieszył z tego jak ja. Uslyszalam że Diego wrócił.  Wstalam wychodzą c z łazienki z testem. Podbieglam do Diego wtulajac sie w niego nic nie mowiąc po czym pokazałam mu plastikowy " patyczek " Spojrzał na mnie zdziwiony.
- co to jest do cholery?- pyta wsciekky
- nie widzisz? Będziesz tatusiem jak Maxi... zalorzymy rodzinke nic nas teraz nie rozdzieli
- O czym ty mówisz do cholery? -pyta bardzo zly odsuwając mnie od siebie.
-jak to o czym Diego?
- Nie chce dziecka nie teraz!
- A co mam zrobic?
- usunąc - syczy
- Co ty powiedziałeś?
- pozbyc sie go.
- Nie zrobie tego sama je chcialam przestałam brac tabletki
- jak to?  Za moimi plecami!  Nie nie wierze
- przepraszam. Wiedziałam że tak zareagujesz. Patrz nie pomyliłam sie
- To koniec rozumiesz? Ja albo dziecko!
- Jesli stawiasz mi taki warunek. To nie jestes mnie wart.wole miec dziecko. Bede je kochac za ojca ktorego nigdy nie zobaczy- sycze przez łzy.
-I DOBRZE. Zegnam - mówi wściekły trzaskając drzwiami po czym wychodzi.
Gdy wyszedł upadłam na podłoge podpierając głowe o kolana. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobi. Miałam nadzieje że zrozumie i będzie mnie wspierał. Może jednak to da mi znak. Znak, że to nie Diego jest tym jedynym. A może chciałam by był ? Jestem zbyt zorganizowana jesli chodziło o mój związek z hiszpanem. Musze sie odkochac. Wychowam je sama a ono nigdy nie pozna ojca !
Usłyszałam otwieranie zamka w drzwiach. Miałam nadzieję, że to Diego wrócił i pogodzimy sie ale to był Fede z jakąś blondynką...
- Fran co sie stało ?- Fede kuca nade mną
- Kto to ?- pytam wskazując na blondynkę
- Moja dziewczyna. Siostra Camili- wyjaśnia Feder. A dziewczyna tylko sie uśmiecha i klęka nade mną
- Co sie stało? - pyta z troską chwycąc mój nadgarstek. Jest dobra. Dobra dla mojego brata.
- Fede.. prosze .. tylko nie bądz zły .. - szepnęłam kierując głowe w strone brata.
- o co chodzi?
- Jestem w ciązy..
- Co?- wstał uniesiony. Widac był wściekły. popatrzyłam ze strachem na Lu a ona wstała podchodząc do Fede chwyciła go za ramiona szepcząc coś do ucha co go rozluźniło.
- przepraszam - otarł i łzy
- Fran... nie płac ja ci pomoge -  obiecuje
- Naprawde?
- Tak A kogo to dzieckoo? Digo ? - pokiwałam głową
- Jak zareagował?- dopyuje blondynka
- On nie chce dziecka - wzdycham a obje mnie mocno przytulają. Gdy sie im wyżaliłam poczułam sie lepiej po czym ogarnełam się i zrobiłam im coś do picie. Rozmawialiśmy o mojej ciąży i ich związku. Fede postanowił pozostac tu dla Lu i mnie i pomagac nam.. Ciesze sie że mam takiego starszego brata jak Fede

''Nie chciałbym innego życia. Właśnie ono dało mi ciebie ''

~Maxi ~
Gdy skończyłem gadać z Fede okazało sie że jest już w samolocie do BA! I to ma nową dziewczynę. Kto by pomyślał że po śmierxi Cami i to tak szybko no i że będzie to jej młodsza siostra. Ale twn świat mały. Ciesze się ich szczęściem mimo, że to troche dziwne byc z laską która jest siostrą jego zmarłej dziewczyny. Ale w sumie jakby Naty była Ludmiłą a ja fede to wcale nie postąpiłbym inaczej. Na szczęśxie Naty .. własnie moja narzeczona. W końcu moge ją mieć dla siebie i naszego synka. Jestem taki dumny z niego. Do końca życia będę im dziękować za to że po prostu są. Nigdy bym nie chciał innego życia bo ono dało mi Natalie i MJa. Wykorzystam ten dar od Boga i nigdy ich nie zawiode. Są dla mnie najwaźniejsi. Nagle słysze dzwięk mojej komórki. Ocieram twarz recznikiem gdyż skończyłem ćwiczenia takie dla siebie. Upiłem łyk wody po czym odebrałe. Btła to policja.
- Czy to Maximiliano Ponte?
- Tak a o co chodzi ? - pytam zdziwiony
- Jest pan narzeczonym Natalii Vidal i synem Valerii Ponte?
- Tak i tak - potwierdzam
- Znalezlismy ciało panny Vidal z bitym nożem w brzuch - to co powiedział sprawiło iź zastygłem.
- Kto jak ? Dlaczego >? Kiedy? - wydarłem sie nie mogąc powstrzymac emocjii.
- Świadkowie widzieli pańską matke na miejscu przestępstwa - w te słowa nie trudno mi było uwierzyć. Znam rodziców i ich nastawienie do Natalii. Ale żeby własnego wnuka? MJ tego nie przeżyje. Sam ją zabije
- Gdzie jest Natalia? 0- pytam od razu
- W szpitalu
- Jade tam - mówie rozłańnczahjącsie. A było tak dobrze. Mawiają po burzy zawsze wychodzi deszcz a tu co ? Kolejna burza. To nie może tak byc. Wziąłem torbe i gdy już miałem wyjść w drzwiach staneła moja matka.
- Czego chcesz ? - warknąłem
- Maxi ja..
- Odsuń sie nie chce cie znać - wrzeszcze
- Dlaczego? - ociera łze. Ja nie dam sie nabrac
- Jeszcze sie pytasz?? Chcesz zabic mojego syna swojego wnuka i moją narzeczoną !
- Maxi to nie tak..Co? Narzeczoną?!
- Tak planujemy sie pobrac a ty nie masz nic do gadania !
- Chcialam innego życia dla ciebie. Byś był z Matyldą !
- Wiesz co ? śmieszna jestes. Nawet nie zblizaj sie do mnie Naty czy dziecka
- Wydziedzicze cie !
-I co z tego !? Możesz mi fundowac co ze chcesz ale ja nie chce innego życia kasy czy was. Chce to życie bo dało mi Natalie ! - wrzeszcze w końcu przepychając sie obok niej po czym wychodze ze studia

Nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć. W ciągu godziny naprawiłem wszystko. A wystarczyło 5 minut by to zniszczyć. I to przez moją własną matkę ! Nie rozumiem jak mogła mi to zrobic. Jak mogła tknąć Natalie i MJa ! Nigdy jej tego nie wybacze ! Wsadze jką za kratki bez względu na to kim dla mnie jest. A raczej była. To nie jest już moja matka. To potwór. Ona jest chora psychicznie ! Jak można w ten sposób postąpić tylko dl;atego, że nie przepada za Natalią, która nbic jej nie zrobiła. Nadal cały kipiałem ze złości. Nie uwazając na nikogo wpadłem na Matylde. Jeszcze tego mi brakowało..
- Maxi ja przepraszam..
- Nie szkodzi – bruknąłem
- Nie za to – westchnęła
- To znaczy za co ? – pytam uważnie patrząc na przyjaciółkę
- Ja.. pomagałam twojej mamie – zaczymna skruszona
- W czym ? – dopytuje nie rozumiejąc.
- Twoja matka obiecała mi waszą Fortune i ciebie jeśli cie uwiosde na próbach..
- że Co ? – wrzeszcze zdenerwowany nie panując nad gniewem
-Maxi ja Cię kocham – wyznaje.
- Ale ja kocham Natalie zrozum to – wzdycham
- Wiem.. przepraszam..
- Matylda daj mi spokój przemyśle to czy ci wybaczyć. Teraz mam na głowie zdrowie i życie Naty i dziecka. Cześć – mówie odchodząc. Nadal nie mogłem uwierzyć w to co zrobiła moja matka i to co chciała. A do tego miała jeszcze czelność wplątać w to Matylde !  Rozumiem jestem jej jedynym synem ale ma jeszcze Gery i Lare. Moje siostry powinny mieć wiecej jej uwagi niź mi. Jestem już dorosły. Sam będę ojcem i nie potrzebuje nadopiekuńczej matki. Chociaż dzięki jej nadopiekuńczości odziedziczyłem tą cechę.  Szybkim tęp[Em biegłem do szpitala. Teraz moja pasja mi się przydała. To właśnie dzięki niej jestem tak wysportowany i dobiegłem do szpitala. Wszedłem szybko do budynku szukając recepcji po czym wypytywałem o hiszpanke z nożem wbitym w brzuch.


'' To niesprawiedliwe. Jeśli jedno z nas powinno ocaleć, jeśli jedno z nas powinno otrzymać szanse na dalsze życie. To właśnie ON ''

~ Naty  ~
Pamiętam tą scenę; matke Maxiego nóż mój brzuch i wiele krwi i ten ból, śmiech jego matki i te słowa '' NIE POZWOLE BYŚ BYŁA Z MAXIM '' Boje sie nie o siebie tylko o MJa tak bardzo mi na nim zalerzy bardziej niź na swoim życiu. To ja mam umrzeć nie ono ! Myśle ściskając dłoń Maxiego podczas porodu. Tak urodze go w 7 miesiącu. Jest to bardzo ryzykowne a lekarz juź dawno podejrzewał że przez moją chorobe nasze potomatwo bedzie miało jakiś '' defekt' Nie to nie jest ważne. Pragnę tylko by żyło. Ja moge oddać życie za niego a Maxi sie nim zaopiekuje. Błagam niech on zyje. Zasługuje na to ja nie. I tak w życiu nic dobrego po za Maxim mnie nie spotkało. A jak umre on będzie z Matldą z czego ona i jego matka sie ucieszy.Poród był straszny  godzin katorgi by dać światu nowe stworzenie. Warto było. Niestety MJ jak przewidywali jest chory. Nie dość że serduszko mojej kruszynki jest słabe to inie będzie chodził. Ztcie jest niesprawiedliwe i nie tylko dla mnie. Przecież ono nie jest niczemu winne.  Mówią że to przez to że urodził sie za wcześce. Może to i prawda ale nie moge w to uwierzyć. Świadomość tego jest zbyt ciężka.
- Kochanie - szepcze mój chłopak trzymając mnie za rękę. Zabrali MJa na badania.
- To ja powinnam umrzeć - mówie odwracając głowe od niego.
-Nawet tak nie mów. Natalia prosze - mówi odwracając mnie do niego.
- MJ powinien być zdrowy ja powinnam umrzeć
- Nawet tak nie mów. Kocham Cię. Twoje miejsce jest przy nas
- Nie jesteś zły ?
- Jestem ale na moją matke to przez nią.
- Nie sposób sie nie zgodzić - burcze pod nosem.
- Wiem ale spokojnie. Nic sie nie stanie już wam dopilnuje tego - obiecał.
-  To niesprawiedliwe
- Wiem kochanie ale nie poddamy sie - ucałował moje czoło. Jest taki odpowiedzialny.
- Masz racje dopóki jesteśmy razem - chwyce jego dłoń patrząc na niego.
- MJ będzie naszym oczkiem w głowie
- Wiadomo Natuś
- Chodzi mi o to, że nie chce kolejnego dziecka - wzdycham
- Jesteśmy za młodzi ale może kiedyś..
- Nie Maxi ja nie chce
- Dlaczego? - pyta zdziwiony i zarazem smutny.
 -Chce całkowicie poświęcić się małemu
- Em no dobrze - mowi bez przekonania po czym mnie przytula
- Bądź już zawsze
- Będę - zarzeka. Jest cudowny i  tylko mój. Wiem, że zostanie przy nas mimo wszystko już na zawsze. Nie pragnę już niczego innego. Oprócz zdrowego MJa ale i tak kocham naszą kruszynke tak jak i Maxi. Gdy okazywaliśmysobie uczucia i w ogóle do sali weszli nasi przyjaciele ; Fran, Diego ale odzielnie co mnie zdziwiło. Tak samo zobaczyć Federico z ... To Ludmiła ? Zdziwiłam sie na widok pary co można wywnioskować po trzymaniu sie za ręce. Podeszli do mnie.
-Hej Naty jak sie czujesz - pyta słodko Ludmiła. Nie poznaje jej takiej.
- Bywało lepiej - odpowiadam.
- To wy sie znacie ? - wtrąca sie włoch na co kiwamy głowami.
-  Przyjaźniłyśmy sie - odpowiada blondynka. Co zdziwiło także Maxiego.
- Czemu mi nie mówiłaś ? - pyta Argentyńczyk.
- Zapomniałam - zaczynamy sie wszyscy śmiać. Oprócz Fran i Diego. Oboje sie unikają. Czyźby sie pokłócili ? Włoszka podeszła do mnie z uśmiechem lekkim widać że była smutna i zdenerwowana
- Co jest ? - pytam z troską patrzącna przyjaciółkę. Wszyscy spoglądają na nią.
-Nic - kłamie czuje to. Za dibrze ją znam.
- Diego co przeskrobałes? - pyta Maxi
- Ona jest w ciąży - wzdyha Diego
- Tak z tobą idioto - syczy Francesca
- Że co ? - Ja i Maxi nie potradimy ukryć zdziwienia. Fede z Lu wiedzą o tym widać to po nich.
- Nie jestem gotowy - burczy hiszpan
- I dobrze wychowam je sama - mówi bez silnie moja przyjaciółka. Diego wściekły wychodzi trzaskając drzwiami. Maxi pomegl za nim a ja tule przyjaciółkę. Mam szczescie że Maxi jest inny. Prubowaliśy ją pocieszyć ale nie udawało nam sie.
-  On mnie nie kocha
- Nie mów tak to nie prawda on tylko boi sie odpowiedzialności - szepcze
- Tylko go dorwe - syczy wściekły Fede.
- Kotek daj mu czas - prosi Ludmiła
- To czemu nas zostwił? - dopytuje
- Bo to palant - wtrąca nabuzowany Fede
- Kochanie wszystko sie ułorzy - obiecuje włosce chociaż nie jestem tego pewna. Myślam że mój kuzyn jet inny. To nie jest on. Diego nie zrobiłby tego Francesce. Jestem tego pewna. Chociaż go rozumiem ale nie chcialam jej tego mówić. Sama nie byłam zachwycona ciążą a teraz uważam MJa za najwiekszy skarb i mimo że jest chory i mam dopiero 18 lat. Dziecko Fran i Diego ma prawo żyć i być szcześliwe z obojgiem rodziców. Oby tylko Diego to zrozumiał.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Hello ;* Prezentuje kolejny rozdział i to długi chociaż nawet dużo dialogów prawda? Jak widzimy rozwaliłam Diecesce. Za to moje Naxi jest szczęśliwe. Nie wiem czemu lubie wątek chorb. To zagadnka hehe.  Ale MJ żyje. i Będzie. Matka Maxiego i Matylda nie powrócą ale nie wsadze ich do wiezienia. Maxi bedzie wyrozumiały.  Chcecie bym zadawała wam pytania do rozdziału ?Albo dyskusje ;D. No to z tego rozdziału by było '' Jak myślicie ? czy Diecesca powróci ? '' Przypominam że jeszcze dwa rozdziały i epilog ;D  Pewnie do końca miesiąca dam kolejny lub w majówke. Zalerzy po wywiadowce... To zapraszam do dyskusji w komentarzu na temat Diecesci.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. W końcu jestem pierwsza! Hahaha! ;**
      Kobieto! Co ty robisz z moim mózgiem?!
      Oddawaj mi ten talent noo! Ja też tak chce!
      Matka Maxiego to potwór (tak jak u mn Veronicia) xdd
      A Matyldy nienawidzę! Małpa jedna...
      Jejku tak się cieszę, że MJ żyje...
      Ty.. Tylko nie kombinuj mi tu, że po jakimś czasie umrze!
      Nie przeżyła bym tego... ;((
      Ale z Diega dupek. Nie wierzę, że tak zareagował...
      W sumie.. Fran nie powinna tego tak rozgrywać.
      Jest w tym dużo jej winy, ale to nie usprawiedliwia Diegusia...
      Kocham cię skarbie i czekam na next ;**
      Nuśka x.x

      Usuń
  2. Wrócę kotek ;* + jeszcze nie zaczęłam pisać os'a i nwm czy się wyrobie ;-; dam Ci jeszcze znać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jestem ^^ ( wybacz ze dopiero po taki czasie kotek )
      Dziękuję się dzieje *-*
      Masz szczęście ze Naty nic nie jest ;*
      I dziecko naxi przyszło na świat!.
      Szkoda tylko że nie do końca zdrowe ... ;-;
      I oto kolejny powód dla którego nienawidzę Matyldy -.-
      Nie spodziewalam się tego po Diego :o
      Dupek...
      Ale znając ciebie niedługo się pogodzą xd
      Czekam na next ;*

      Usuń
  3. Jestem! Przepraszam, że dopiero teraz
    Zepsułaś diecesce :(((
    Durny Diego, jak on mógł!
    Biedna Fran :(((( Została sama
    Naty urodziła *-*
    Czekam na next kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejaaa :)
    Wspaniały rozdział jak zwykle :*
    Biedna Fran ;(
    Diego ty idioto kiedyś ci dupe stopie!
    Moja Naxi ma dzidziusia :*** jupi!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

By: Marlene