środa, 27 kwietnia 2016

Rozdział 24

'' Mężczyzna powinien być na tyle silny aby wziąść odpowiedzialność za dane życie '' 

~ Diego~
Tak ! Stchórzyłem ! Jestem dupkiem który uciekł przed odpowiedzialnością. Tak moi przyjaciele mnie, którzy teraz współczują Francesce a mnie szykanują. Łatwo im mówić. Wątpie czy wiedzieli by to że Fran specialnie zaszła w ciążę a teraz udaje pokrzywdzoną. Wiem, że powinienem zareagować inaczej ale to nie tylko moja wina. Może gdyby porozmawiała ze mną o tym a nie postawiła po fakcie to wszystko wyglądało by inaczej. Może bym sie zgodził. Wiem, że Maxi wziął na siebie w takiej sytuacji odpowiedzialność ale to on zapomniał sie zabezpieczyć a włoszka zrobiła mi to specialnie. Dlaczego nikt mnie nie rozumie ?
- Stary czekaj - dogonił mnie Maxi. Jeszcze go tu brakowało.
- Co chcesz ? - wrzeszcze zdenerwowany
- Czemu tak potraktowałes Fran ?
- I ty tego nie rozumiesz co ?
- No nie ? Bo jesteście razem..
- Poprawka byliśmy
- Co cie ugryzło ?
- Hmm pomyślmy Fran specialnie odstawiła hormony by być w ciąży za moimi plecami a ja mam jeszcze skakac z radości? Ta jasne...
- Zdarzają sie wpadki..
- Ta wiem ty wpadłes i patrz Na ci wybaczyła ale Fran nie wpadła tylko specialnie to obmyśliła
- W sumie masz racje ...
- Tak wiem. I co z tego skoro to ja jestem najgorszy a ona pokrzywdzona ?
- Nie mów tak. Ona Cię potrzebuje. Tak samo jak wasze dziecko.
- Muszę to przemyśleć. Niech da mi czas - westchnąłem źegnając sie z przyjacielem. Może w końcu zrozumie tak samo jak włoszka. Nie jestem gotowy mimo że ją kocham i to bardzo. A co jak Marco mi odbierze ukochaną ? Mają ten duet no i kiedyś byli parą... A co jeśli meksykańczyk ją pocieszy po mnie a ona go przez Natalie ?Strace ją na zawsze a do tego nie dopuszcze .... Po moim trupie !
Wróciłm do domu zmęczony i przygębiony. Nie miałem z nikim ochoty rozmawiać. Niestety okazało sie inaczej. Kolejny przyszedł mi dawać wykład na temat włoszki. Tym razem był to jej brat.
- Coś jeszcze ? - pytam zirytowany obecnością dwudziestolatka
- Zamknij sie Hermendez - syczy
- Daj mi spokój okej ? - prubuje go ominąć
- O nie. Musimy pogadać
- O czym ?
- Nie udawaj idioty. Głupkiem i tak jesteś
-Nie chce gadać o Francesce jasne ? - pytam bo chyba nikt tego jeszcze nie zrozumiał
- Pogadamy Diego - mówi zaborczo
- Dajcie mi spokój musze to przemyślec
- Ale co ? Czy chcesz być ojcem ? Będziesz nim
- Wiem. No i co z tego ?
- Moja siostra Cię potrzebuje
- Znajdzie lepszego. Który ze chce dziecko.
- Ty maz je chceć
- Nie jestem gotowy. Tak trudno to zrozumiec
- A to co czuje moja siostra ?
- Nie kocha mnie skoro potraktowała mnie jak maszyne do robienia dzieci. Rozumiem wpadke ale nie jej chory plan jak złapac mnie na dziecko i jeszcze myśleć że porzuce wszystko i stworze idealną rodzinkę. Tez mam swoje życie Feder więc sie odczep- kończe monolog mówiąc praktycznie drugi raz to samo po czym wchodze do domu i zamykam go by nie miec wiecej gośći. Na moje nieszczęście słyszeli to moi rodzice. No to mam przerąbane.Ale co tu robi moja była ?
- Kto ją wpuścił ?- sycze wskazując postać na kanapie. Całą zapłakaną.
- My - mówi mama tuląc szatynkę.
- po co ?
- Bo Synu jestes idiotą - podnosi głos ojciec
- O nie. Nie będę 3 raz tego tlumaczyc - oznajmiam
- Co ja ci zrobiłam ?
- Jeszcze sie pytasz? Wkopałas mnie w dziecko ! Bez mojej wiedzy
- Myślałam, że sie ucieszysz
- A wyglądam na szcześliwego ? - pytam z sarkazmem.
- No nie ale powinieneś
- Taaa jasne.
- O co ci chodzi ?
- Hmmm o to że zrobiłas to bez mojej wiedzy.
- Diego....
- Potraktowałas mnie jak maszyne dodzieci a nie chłopaka
-Nie myśle tak - wstała chwycąc moją dłoń.
- Daj mi na razie spokój. Zdecyduje.... - mówie idąc do sobie po czym zamykam się w swoim pokoju.


'' Gdybym chodz mógł przekazać Ci cząstkę własnego szczęścia oczywiście gdybyś mi je dała abyś już zawsze była wolna od smutku i dała szanse mi za nim nie będzie za późno'' 

~ Marco ~ 
Miłość nie wybiera, nie pyta o zgode domaga sie akceptacji. Czuje swoje a nie co my chcemy. Nie pyta nas o zdanie. Nie ma w tym logiki czy prawa wyboru komu mamy oddać serce by nie cierpieć. Miłość raczej domaga od nas byśmy cierpieli. Mimo to pragniemy zaznać jej owocu. Niestety wtedy ona nie chce przyjść. Czesto ludzie pragną jej za szybko i szukają w nie odpowiednich ludziach zamiast czekać na tą jedyną osobe. Chcą przywołać szczęście szybciej niź ono chce wejść w ich życie. A jak jest ze mną ? Kochałem Fran. była moją pierwszą miłością. Potem wyjechała a ja nie przestałem jej nigdy kochać. Tylko ona wybrała Diego. Myślałem, że zapomne. Dzięki Naty. Ale ona też ma swojego ukochanego. Dlaczego? Sam się zastanawiam.
- Marco możemy pogadać/ - otwieram drzwi widząc w nich zapłakaną Fran. Była już noc a ona w zwiewnej sukience. Bez słowa przytuliłem ją
- Oczywiście. Co sie stało? - pytam chwycąc jej twarz w dłonie po czym prowadze ją do salonu. Włoszka siada na kanapie i popija wode którą jej dałem. Usiadłem na sole przed nią patrząc na nią.
- On zerwał.. zerwaliśmy..
- Dlaczego?
- Bo jestem z nim w ciąży
- Co? Co za dupek ! Jak on mógł zostawić cię wtakiej chwili
- Bo zrobilam to specialnie
- Co to znaczy ? - pytam zdziwiony całą sytuacją.
- Normalnie. Zapragnełam dziecka a on sie wściekł bo przestałam świadomie brać tabletki
- Nadal nic nie rozumiem...
- Chciałam być jak Naty to dziecko połączyło ich. Dzięki temu zawsze sobie wybaczali
- Czyli chcesz być mamą by byc z Diego
- Taaa.. Wiem jak to brzmi
- Nawet nic nie powiedziałem
- Co ja mam teraz zrobic ?
- On potrzebuje czasu.. Zrozum. Nie usuwaj dziecka. Urodzisz je i na pewno to będzie dobre wyjście
- A Diego?
- Jeśli Cię kocha to wróci
- Jesteś cudowny. Skoro tak to czemu nie masz dziewczyny?
- Wybrałaś Diego
- Myślałam, że teraz zakochałes sie w Naty
- Ne nadal w tobie. Jakbyś mi pozwoliłazająć sie wami. Niestety to nie możliwe przez.. - w tym momencie przerwała mi pocałunkiem. Namiętnym lecz słodkim z jej wargami. Nie protestowałem. Byłbym głupcem. Chociaż mam świadomość że to nieetyczne, zabronione. Ale mimo to nie mogłem sie powstrzymać aż do tego stopnia iź wylądowaliśmy w mojej sypialni.. Skończyliśmy nad ranem. Byłem mega zachwycony. Myślałem, że już wszystko będzie dobrze że odzyskam Fran. W tamtej chwili chyba nie miałem pojęcia co będzie dalej. Jestem w stanie wziąść za nich odpowiedzialność o ile oni tego zechcą.Nagle wstała moja księżniczka
- Witam Niusiu -szepnąłem jej do uszka patrząc na jej zaspane oczka. Zawsze tak do niej mówiłem
-Cześć Marco - szepcze z uśmiechem na twarzy. Wiem że ja go wywołałem
- Jak się czujecie ?
- Dobrze nam tu
- Więc może zostaniecie tu ?
- Z miłą chęcią - mruczy słodko chichocząc bardziej podciąga kołdre
- Wstydzisz sie?
- Nie. Zimno mi
- Przecież Cię ogrzeje
- Wiem to. Zaraz wracam - mówi wstając otulona w kołdre idzie do mojej łazienki zostawiając mnie samego nad rozmyśleniami o niej. Dałem jej czas. Znam ją i przewiduje że będzie tam z godzine. Nie przeszkadza mi to. Po godzinie wyszła w mojej koszuli i boxerkach. Wyglądała cudownie
-  Do twarzy Ci
- Tak myślisz ? – popatrzyła w dół na swoje uda. Pokiwałem głową.
-Jak zawsze – podszedłem do niej obejmując ją w talii od tyłu po czym posmakowałem jej pachnącej szyji. Już prawie zapomniałem jak to jest czuć jej smak. Znaczy zapach. No przecież to nasz pierwszy raz.
- Musze iść – szepcze co powoduje mój smutek
- Gdzie ?
- Załatwić pare spraw będę później – całuje moje usta słodko. Mniam błyszczyk truskawkowy. Odsuwa się po czym ubiera swoje ubrania. Wzdycham po czym ona wychodzi z mojego domu zostawiając mnie rozmarzonego o niej i tym co między nami doszło. Mogę powiedzieć że jest to najlepsze doświadczenie w moim życiu. Raczej było ale mam nadzieje że się powtórzy. Podszedłem do okna wodząc wzrokiem za Fran która z uśmiechem na twarzy kroczyła ścieżką. Aż stratą by było nie przyjrzeć się włosce aż do momentu gdy ujrzałem jak Diego wychodzi z krzaków co mnie zdziwiło. Popatrzył smutno na dziewczyne po czym obrał drogę w strone mojego domu. Miałem złe przeczucie, które niestety się powtórzyło. Nie długo po tym wtargnął do mojej sypialni wściekły gotowy nawet zabić gdy brudną bielizne Francesci
- Gadaj ! Piepszyłeś ją tak??!! – chwycił mnie za barki i przywarł do ściany. W jego oczach było widać wściekłość
- Diego to nie tak – próbowałem się bronić  zarazem uspokoić przyjaciela.
- A jak ? Posuwałeś mi kurcze dziewczyne i to z moim dzieckiem w brzuchu !
- Przyszła mówiąc że go nie chcesz ! – wyrwałem mu się jeszcze bardziej pogarszając sprawe.
- Ale to moje dziecko !
- Nieokarzujesz tego – Sycze
- O nie ! Wiem że byliście razem a ty chętnie skorzystasz z tego co zrobiłem Ale na pewno nie pozwole ci na szczęśliwą rodzinke – wydzieta się po czym upadam na podłoge czując jego ciężar i ból. Po tym nie czuje już  niczego. Za to widzę tylko ciemność. Na zawsze.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Czytelniczki ;*  Rozdział dedykuje Dominice ;* Kochanie masz diecesce *-* a raczej nie no ale ulubionych bohaterów...
Zapraszam was do rozdziału o Diecesce zamiast naxi wiem.. chociaż Maxi sie pojawił i Fede.... Miał być dłuższy ale postanowiłam tylko 2 perspektywy chociaz miała być i Fran no ale cóź... Ważne że jest prawda ? Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za uśmiercenie Marco co nie ?  To wina Diego.. jak on mógł to zrobic ? Zazdrość.. teraz widzicie że zalerzy mu na Fran i dziecku ale czy będą razem po tym co zrobil ? Nie wiadomo ... A tu jeszcze 2 rozdziały i epilog i potem nowa seria o falbie. Już planuje. szczerze to bardziej sie angazuje w tą nową. Nie wiem czemu..Wystąpią w niej bohaterzy z po za Violetty ae jakoś znane no i może niektóre powiązane z Falbą..  Mam pytanie ..
Czy zrobić zakładke z bohaterami o kolejnej serii ? 
Czekam na komentarze i przepraszam iż nie będę mogła skomentowac waszych blogów przez szlaban... Mam nadzieje że zrozumiecie i pozostawicie po sobie ślad ( Kasia ma zaległy rozdział)
Zapraszam na notke informacyjną na blogu z OneShortami 
Do napisania ( mam nadzieje że w miare szybko ...

sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 23

" Ciąża - dla  jednych steapienie dla drugich marzenie"

~ FRAN~
Zawsze marzyłam by być matką  tak to prawda. Mam 17 lat i chce byc mamą jak Naty. Podziwiam ja niedlugo urodzi dziecko i to Maxiemu. Slyszalam bo maxi do mnie dzwoni że Natalia sie zgodziła  czyli mu wybaczyła i beda razem to cudowne że nasz plan sie powiódł.  Marzy mi sie podwójny ślub ja diego oraz naxi. Wyobrazam że  bedziemy mieszkac obok a nasze dzieci będą razem dojrzewać i może zostaną parą.  Ohh to byloby cudowne. Tylko czy Diego chcialby miec ze mną dziecko, które połączy nas na zawsze. Wlasnie czy Dieguito chce tego co ja?  Oby. Mam co do nas plany jak z bajki. To normalne jestem dziewczyną ale Diego nie mysli tak o przyszlosci jak ja. Coz jest to facet.Ale chciałabym by jednak myslal o naszej przyszlosci. Skad mam te myśli?  To oczywiste.. a jednak nie do końca.  Cóż podejrzewam że jestem w ciąży.  Boje sie upewnić by Diego nie byl zly. A wiadomo nie od dziś jest on..  ech po prostu szybko sie denerwuje nawet o byle co...  zeszłam z lozka po czym poszłam do łazienki  i sięgnęłam do szuflady po wcześnie zakupiony test ciążowy ktory po kilku minutach zrobilam po czym pozostawiłam go by sie upewnić. Przekrecilam zamek w drzeiach po czym z testem usiadłam na wannie. Test ukazał dwie kreski. Bylam w pozytywnym szoku. Wiem że moje rówieśniczki bylyby załamane ale ja tego chciałam. W sumie to w tajemnicy przed Diego przestałam brac tabletki a mój chlopak nie lubi zabezpieczeń. TO moja intryga wiem i mysle ze Diego mi wybaczy to i tak samo bedzie sie cieszył z tego jak ja. Uslyszalam że Diego wrócił.  Wstalam wychodzą c z łazienki z testem. Podbieglam do Diego wtulajac sie w niego nic nie mowiąc po czym pokazałam mu plastikowy " patyczek " Spojrzał na mnie zdziwiony.
- co to jest do cholery?- pyta wsciekky
- nie widzisz? Będziesz tatusiem jak Maxi... zalorzymy rodzinke nic nas teraz nie rozdzieli
- O czym ty mówisz do cholery? -pyta bardzo zly odsuwając mnie od siebie.
-jak to o czym Diego?
- Nie chce dziecka nie teraz!
- A co mam zrobic?
- usunąc - syczy
- Co ty powiedziałeś?
- pozbyc sie go.
- Nie zrobie tego sama je chcialam przestałam brac tabletki
- jak to?  Za moimi plecami!  Nie nie wierze
- przepraszam. Wiedziałam że tak zareagujesz. Patrz nie pomyliłam sie
- To koniec rozumiesz? Ja albo dziecko!
- Jesli stawiasz mi taki warunek. To nie jestes mnie wart.wole miec dziecko. Bede je kochac za ojca ktorego nigdy nie zobaczy- sycze przez łzy.
-I DOBRZE. Zegnam - mówi wściekły trzaskając drzwiami po czym wychodzi.
Gdy wyszedł upadłam na podłoge podpierając głowe o kolana. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobi. Miałam nadzieje że zrozumie i będzie mnie wspierał. Może jednak to da mi znak. Znak, że to nie Diego jest tym jedynym. A może chciałam by był ? Jestem zbyt zorganizowana jesli chodziło o mój związek z hiszpanem. Musze sie odkochac. Wychowam je sama a ono nigdy nie pozna ojca !
Usłyszałam otwieranie zamka w drzwiach. Miałam nadzieję, że to Diego wrócił i pogodzimy sie ale to był Fede z jakąś blondynką...
- Fran co sie stało ?- Fede kuca nade mną
- Kto to ?- pytam wskazując na blondynkę
- Moja dziewczyna. Siostra Camili- wyjaśnia Feder. A dziewczyna tylko sie uśmiecha i klęka nade mną
- Co sie stało? - pyta z troską chwycąc mój nadgarstek. Jest dobra. Dobra dla mojego brata.
- Fede.. prosze .. tylko nie bądz zły .. - szepnęłam kierując głowe w strone brata.
- o co chodzi?
- Jestem w ciązy..
- Co?- wstał uniesiony. Widac był wściekły. popatrzyłam ze strachem na Lu a ona wstała podchodząc do Fede chwyciła go za ramiona szepcząc coś do ucha co go rozluźniło.
- przepraszam - otarł i łzy
- Fran... nie płac ja ci pomoge -  obiecuje
- Naprawde?
- Tak A kogo to dzieckoo? Digo ? - pokiwałam głową
- Jak zareagował?- dopyuje blondynka
- On nie chce dziecka - wzdycham a obje mnie mocno przytulają. Gdy sie im wyżaliłam poczułam sie lepiej po czym ogarnełam się i zrobiłam im coś do picie. Rozmawialiśmy o mojej ciąży i ich związku. Fede postanowił pozostac tu dla Lu i mnie i pomagac nam.. Ciesze sie że mam takiego starszego brata jak Fede

''Nie chciałbym innego życia. Właśnie ono dało mi ciebie ''

~Maxi ~
Gdy skończyłem gadać z Fede okazało sie że jest już w samolocie do BA! I to ma nową dziewczynę. Kto by pomyślał że po śmierxi Cami i to tak szybko no i że będzie to jej młodsza siostra. Ale twn świat mały. Ciesze się ich szczęściem mimo, że to troche dziwne byc z laską która jest siostrą jego zmarłej dziewczyny. Ale w sumie jakby Naty była Ludmiłą a ja fede to wcale nie postąpiłbym inaczej. Na szczęśxie Naty .. własnie moja narzeczona. W końcu moge ją mieć dla siebie i naszego synka. Jestem taki dumny z niego. Do końca życia będę im dziękować za to że po prostu są. Nigdy bym nie chciał innego życia bo ono dało mi Natalie i MJa. Wykorzystam ten dar od Boga i nigdy ich nie zawiode. Są dla mnie najwaźniejsi. Nagle słysze dzwięk mojej komórki. Ocieram twarz recznikiem gdyż skończyłem ćwiczenia takie dla siebie. Upiłem łyk wody po czym odebrałe. Btła to policja.
- Czy to Maximiliano Ponte?
- Tak a o co chodzi ? - pytam zdziwiony
- Jest pan narzeczonym Natalii Vidal i synem Valerii Ponte?
- Tak i tak - potwierdzam
- Znalezlismy ciało panny Vidal z bitym nożem w brzuch - to co powiedział sprawiło iź zastygłem.
- Kto jak ? Dlaczego >? Kiedy? - wydarłem sie nie mogąc powstrzymac emocjii.
- Świadkowie widzieli pańską matke na miejscu przestępstwa - w te słowa nie trudno mi było uwierzyć. Znam rodziców i ich nastawienie do Natalii. Ale żeby własnego wnuka? MJ tego nie przeżyje. Sam ją zabije
- Gdzie jest Natalia? 0- pytam od razu
- W szpitalu
- Jade tam - mówie rozłańnczahjącsie. A było tak dobrze. Mawiają po burzy zawsze wychodzi deszcz a tu co ? Kolejna burza. To nie może tak byc. Wziąłem torbe i gdy już miałem wyjść w drzwiach staneła moja matka.
- Czego chcesz ? - warknąłem
- Maxi ja..
- Odsuń sie nie chce cie znać - wrzeszcze
- Dlaczego? - ociera łze. Ja nie dam sie nabrac
- Jeszcze sie pytasz?? Chcesz zabic mojego syna swojego wnuka i moją narzeczoną !
- Maxi to nie tak..Co? Narzeczoną?!
- Tak planujemy sie pobrac a ty nie masz nic do gadania !
- Chcialam innego życia dla ciebie. Byś był z Matyldą !
- Wiesz co ? śmieszna jestes. Nawet nie zblizaj sie do mnie Naty czy dziecka
- Wydziedzicze cie !
-I co z tego !? Możesz mi fundowac co ze chcesz ale ja nie chce innego życia kasy czy was. Chce to życie bo dało mi Natalie ! - wrzeszcze w końcu przepychając sie obok niej po czym wychodze ze studia

Nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć. W ciągu godziny naprawiłem wszystko. A wystarczyło 5 minut by to zniszczyć. I to przez moją własną matkę ! Nie rozumiem jak mogła mi to zrobic. Jak mogła tknąć Natalie i MJa ! Nigdy jej tego nie wybacze ! Wsadze jką za kratki bez względu na to kim dla mnie jest. A raczej była. To nie jest już moja matka. To potwór. Ona jest chora psychicznie ! Jak można w ten sposób postąpić tylko dl;atego, że nie przepada za Natalią, która nbic jej nie zrobiła. Nadal cały kipiałem ze złości. Nie uwazając na nikogo wpadłem na Matylde. Jeszcze tego mi brakowało..
- Maxi ja przepraszam..
- Nie szkodzi – bruknąłem
- Nie za to – westchnęła
- To znaczy za co ? – pytam uważnie patrząc na przyjaciółkę
- Ja.. pomagałam twojej mamie – zaczymna skruszona
- W czym ? – dopytuje nie rozumiejąc.
- Twoja matka obiecała mi waszą Fortune i ciebie jeśli cie uwiosde na próbach..
- że Co ? – wrzeszcze zdenerwowany nie panując nad gniewem
-Maxi ja Cię kocham – wyznaje.
- Ale ja kocham Natalie zrozum to – wzdycham
- Wiem.. przepraszam..
- Matylda daj mi spokój przemyśle to czy ci wybaczyć. Teraz mam na głowie zdrowie i życie Naty i dziecka. Cześć – mówie odchodząc. Nadal nie mogłem uwierzyć w to co zrobiła moja matka i to co chciała. A do tego miała jeszcze czelność wplątać w to Matylde !  Rozumiem jestem jej jedynym synem ale ma jeszcze Gery i Lare. Moje siostry powinny mieć wiecej jej uwagi niź mi. Jestem już dorosły. Sam będę ojcem i nie potrzebuje nadopiekuńczej matki. Chociaż dzięki jej nadopiekuńczości odziedziczyłem tą cechę.  Szybkim tęp[Em biegłem do szpitala. Teraz moja pasja mi się przydała. To właśnie dzięki niej jestem tak wysportowany i dobiegłem do szpitala. Wszedłem szybko do budynku szukając recepcji po czym wypytywałem o hiszpanke z nożem wbitym w brzuch.


'' To niesprawiedliwe. Jeśli jedno z nas powinno ocaleć, jeśli jedno z nas powinno otrzymać szanse na dalsze życie. To właśnie ON ''

~ Naty  ~
Pamiętam tą scenę; matke Maxiego nóż mój brzuch i wiele krwi i ten ból, śmiech jego matki i te słowa '' NIE POZWOLE BYŚ BYŁA Z MAXIM '' Boje sie nie o siebie tylko o MJa tak bardzo mi na nim zalerzy bardziej niź na swoim życiu. To ja mam umrzeć nie ono ! Myśle ściskając dłoń Maxiego podczas porodu. Tak urodze go w 7 miesiącu. Jest to bardzo ryzykowne a lekarz juź dawno podejrzewał że przez moją chorobe nasze potomatwo bedzie miało jakiś '' defekt' Nie to nie jest ważne. Pragnę tylko by żyło. Ja moge oddać życie za niego a Maxi sie nim zaopiekuje. Błagam niech on zyje. Zasługuje na to ja nie. I tak w życiu nic dobrego po za Maxim mnie nie spotkało. A jak umre on będzie z Matldą z czego ona i jego matka sie ucieszy.Poród był straszny  godzin katorgi by dać światu nowe stworzenie. Warto było. Niestety MJ jak przewidywali jest chory. Nie dość że serduszko mojej kruszynki jest słabe to inie będzie chodził. Ztcie jest niesprawiedliwe i nie tylko dla mnie. Przecież ono nie jest niczemu winne.  Mówią że to przez to że urodził sie za wcześce. Może to i prawda ale nie moge w to uwierzyć. Świadomość tego jest zbyt ciężka.
- Kochanie - szepcze mój chłopak trzymając mnie za rękę. Zabrali MJa na badania.
- To ja powinnam umrzeć - mówie odwracając głowe od niego.
-Nawet tak nie mów. Natalia prosze - mówi odwracając mnie do niego.
- MJ powinien być zdrowy ja powinnam umrzeć
- Nawet tak nie mów. Kocham Cię. Twoje miejsce jest przy nas
- Nie jesteś zły ?
- Jestem ale na moją matke to przez nią.
- Nie sposób sie nie zgodzić - burcze pod nosem.
- Wiem ale spokojnie. Nic sie nie stanie już wam dopilnuje tego - obiecał.
-  To niesprawiedliwe
- Wiem kochanie ale nie poddamy sie - ucałował moje czoło. Jest taki odpowiedzialny.
- Masz racje dopóki jesteśmy razem - chwyce jego dłoń patrząc na niego.
- MJ będzie naszym oczkiem w głowie
- Wiadomo Natuś
- Chodzi mi o to, że nie chce kolejnego dziecka - wzdycham
- Jesteśmy za młodzi ale może kiedyś..
- Nie Maxi ja nie chce
- Dlaczego? - pyta zdziwiony i zarazem smutny.
 -Chce całkowicie poświęcić się małemu
- Em no dobrze - mowi bez przekonania po czym mnie przytula
- Bądź już zawsze
- Będę - zarzeka. Jest cudowny i  tylko mój. Wiem, że zostanie przy nas mimo wszystko już na zawsze. Nie pragnę już niczego innego. Oprócz zdrowego MJa ale i tak kocham naszą kruszynke tak jak i Maxi. Gdy okazywaliśmysobie uczucia i w ogóle do sali weszli nasi przyjaciele ; Fran, Diego ale odzielnie co mnie zdziwiło. Tak samo zobaczyć Federico z ... To Ludmiła ? Zdziwiłam sie na widok pary co można wywnioskować po trzymaniu sie za ręce. Podeszli do mnie.
-Hej Naty jak sie czujesz - pyta słodko Ludmiła. Nie poznaje jej takiej.
- Bywało lepiej - odpowiadam.
- To wy sie znacie ? - wtrąca sie włoch na co kiwamy głowami.
-  Przyjaźniłyśmy sie - odpowiada blondynka. Co zdziwiło także Maxiego.
- Czemu mi nie mówiłaś ? - pyta Argentyńczyk.
- Zapomniałam - zaczynamy sie wszyscy śmiać. Oprócz Fran i Diego. Oboje sie unikają. Czyźby sie pokłócili ? Włoszka podeszła do mnie z uśmiechem lekkim widać że była smutna i zdenerwowana
- Co jest ? - pytam z troską patrzącna przyjaciółkę. Wszyscy spoglądają na nią.
-Nic - kłamie czuje to. Za dibrze ją znam.
- Diego co przeskrobałes? - pyta Maxi
- Ona jest w ciąży - wzdyha Diego
- Tak z tobą idioto - syczy Francesca
- Że co ? - Ja i Maxi nie potradimy ukryć zdziwienia. Fede z Lu wiedzą o tym widać to po nich.
- Nie jestem gotowy - burczy hiszpan
- I dobrze wychowam je sama - mówi bez silnie moja przyjaciółka. Diego wściekły wychodzi trzaskając drzwiami. Maxi pomegl za nim a ja tule przyjaciółkę. Mam szczescie że Maxi jest inny. Prubowaliśy ją pocieszyć ale nie udawało nam sie.
-  On mnie nie kocha
- Nie mów tak to nie prawda on tylko boi sie odpowiedzialności - szepcze
- Tylko go dorwe - syczy wściekły Fede.
- Kotek daj mu czas - prosi Ludmiła
- To czemu nas zostwił? - dopytuje
- Bo to palant - wtrąca nabuzowany Fede
- Kochanie wszystko sie ułorzy - obiecuje włosce chociaż nie jestem tego pewna. Myślam że mój kuzyn jet inny. To nie jest on. Diego nie zrobiłby tego Francesce. Jestem tego pewna. Chociaż go rozumiem ale nie chcialam jej tego mówić. Sama nie byłam zachwycona ciążą a teraz uważam MJa za najwiekszy skarb i mimo że jest chory i mam dopiero 18 lat. Dziecko Fran i Diego ma prawo żyć i być szcześliwe z obojgiem rodziców. Oby tylko Diego to zrozumiał.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Hello ;* Prezentuje kolejny rozdział i to długi chociaż nawet dużo dialogów prawda? Jak widzimy rozwaliłam Diecesce. Za to moje Naxi jest szczęśliwe. Nie wiem czemu lubie wątek chorb. To zagadnka hehe.  Ale MJ żyje. i Będzie. Matka Maxiego i Matylda nie powrócą ale nie wsadze ich do wiezienia. Maxi bedzie wyrozumiały.  Chcecie bym zadawała wam pytania do rozdziału ?Albo dyskusje ;D. No to z tego rozdziału by było '' Jak myślicie ? czy Diecesca powróci ? '' Przypominam że jeszcze dwa rozdziały i epilog ;D  Pewnie do końca miesiąca dam kolejny lub w majówke. Zalerzy po wywiadowce... To zapraszam do dyskusji w komentarzu na temat Diecesci.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdzial 22

oświadczyny czy to kolejny krok czy naprawa poprzedniego ?

~ Maxi~
Jetem genialny ale glupi jednocześnie. A co bedzie jak sie nie zgodzi lub gorzej nie wybaczy mi.. Lub zgodzi a nie wybaczy. Czekaj to jest dziwne i to bardzo. Ona musi sie zgodzic ja sie nie poddaje ! I na pewno nie pozwole by Marco zabral mi ich! Po moim trupie ale musze go przeprosić. Tak powiedziała Fran. Jakbym sam nie wiedział. Musze mieć jakiś " dowód" swojej zmiany i zajawkę poprawy. Włoszka obiecała mi pomoc z meksykaninem. Widać że chce bym był z moją ukochaną. O dwunastej mialem sie spotkać z Marco po czym pójść do jubilera i ubłagać Natalie o wybaczenie mojej glupoty. Bylem nastawiony do tego pozytywnie nie myśląc że moze pojsc źle. Jestem tego pewien !
mialem spotkać się z nim w parku.
- po co Fran dzwoniła ?- pyta brunet.
- em. Część... Chciałem cie przeprosić - mówie lekko zdenerwowany.
- za tą scenę zazdrości? - pyta krzyżując ręce na piersi.
- No tak. Przepraszam Marco zrozum jestem zazdrosny jak każdy facet przez co moge ich stracic. Nawet nie wiesz jak mi na niej zalerzy - mówie szczerze.
- Mi też zalerż na Nataliii dziecku ! A ty posądziłeś ją o zdrade.. - zauważa. Ma racje przegiołem na całej linii.
- Tak wiem ale to w złości. Nie myślałem tak tylko wymksneło mi sie z emocji - próbuje sie tłumaczyć bez skutku
. On widzi mój błąd.
- Tak jasne. Ty jesteś ytaki głupi czy udajesz ? Naty jest wpatrzon W CIEBIE JAK W JAKIEGOŚ BOGA ! Urodzi to dziecko by ono was łączyło na zawsze. Przelewa w nie miłość do ciebie a ty robisz swoje i ją jeszcze okłamujesz. Przecież ta blondynka na ciebie leci Naty sie boi ciebie stracić. A ty jej nie powiedziałeś, że ją znasz... To chore... Jako para nie możecie mieć przed sobą sekretów. Jeśli kochasz ją i MJa
- Tak kocham ich. Rozumiem i dzięki. Mam plan ale chce się z tobą pogodzic - wysuwam dłoń do ugody.
- Ze mnąż ? Dobra niech ci będxie ale jak wywiniesz Naty taki numer jeszcze to ci nogi z tyłka powyrywam !- grozi po czym podaje mi dłoń. To mądry gość. Pomógł mi zrozumiec jej uczucia a oto chodzi.. Jestem taki głupi a ona mnie kocha a ja ją. Mam nadzieje że mi wybaczy i zechce mnie. W tym celu sie jej oświadcze mam nadzieje, że nie odmówi mi i zostanie moją żoną mimo młodego wieku. Ma dopiero 17 lat ale zareczyny nie oznaczają ślubu prawda ? Na to mamy kilka lat. Oby tylko nie pomyślała że robie to tylko by mi wybaczyła ale naprawde chcę tego by była moją żoną. Mam dopiero 18 lat a wiem, że to miłość mna całe życie i jeśli tylko pozwoli stworze im szczęśliwą rodzinę. Jeśli tylko się zgodzi.... Myśląc o tym wszystkim wp[adłem na Matylde.
- przepraszam Matylda zamyśliłem się - tłumacze nadal bujając w chmurach.
-Nic się nie stało - uśmiechnęła się - A o czym myślisz? - pyta blondynka.
- Chcę odzyskać Naty i dziecko dlatego obmyślam coś
-A  co takiego ?- dopytuje
- Hm.. dobra ALE CICHO.. CHCE JEJ SIĘ OŚWIADCZYĆ
- Że co ? - pyta zdziwiona.
- Oświadczyćby pokazać jak bardzo mi na nich zależy...
- Hm.. dobrze życze powodzenia - uśmiecha się i odchodzi zdenerwowana. Nie rozumiem jej. W ogóle nie rozumiem kobiet. Raczej gdybym rozumiał nie straciłbym Natalii. To moja wina powinienem jej wieczej czasu poświęcać by nie szlajała się z Marco. Tyle blędów popełniłem. Ale czy mój pomysł na odzyskanie jej zadziała? Teraz powinienem do niej zadzwonić. Troche się stresuje bo jak nie odbierze ? jak się nie zgodzi spotkać?  Raz kozi śmierć mawiają. W pośpiechu wybieram jej numer z szybkiego wybierania i dzwonie. Odbiera po  sygnałach
- Tak ?
- A może milej kochanie?
-Nie chce cie widzieć ani słyszeć !
- Natalia proszę cię ...
- Co?!
- Zgódz się spotkać ze mną w parku przy zachodzie słońca - proszę
- Nie rozumiesz słowa Nie?!
- Nie..
- Ughhhh
- Tak ładnie proszę..
- A ja ładnie odmawiam !
- Dobra, jeśli naprawdę ci zależy na mnie to przyjdziesz wiem to. Do zobaczenia - rozłańczam się zawiedziony. Przecież ona nie przyjdzie. Tak bardzo chce by przyszła...  Zrobie wszystko by ją odzyskać !

'' Zabawne masz pewność że 
  będziesz potwornie cierpieć
  a mimo to brniesz w to dalej 
  bo wiesz że da ci to odrobinę
  szczęścia, które wbrew pozorom 
  jest warta późniejszego bólu .. ''

~ Naty ~

Zgodziłam się spotkać z moim byłym. Cóż jest ojceem mojego dziecka. No nie tylko bo go bardzo kocham mimo że mnie zranił. Już nie chodzi o zazdrość czy to iź nie powiedział mi o Matyldzie tylko o to że myślał że nie jest ojcem mojego a raczej naszego dziecka. Jak on mógł pomyśleć, że mogłam go zdradzić. Nie ufa mi pokazał to. Uczucie takiego typu jest ważne to jedna z podstaw związku. Ach tak związek mój pierwszy.. który miał być na wieki. Wiem jestem romantyczką. I to głupią sądząc że '' bycie ze sobą '' to bajka. Owszem jest cudnie .. czasem. Każdy medal ma dwa końce tak ? Trzeba przejść wiele prób. Czy jestem do tego psychicznie zdolna ? Raczej nie ale dla Maxiego warto. To jedyna osoba dla której żyje oprócz MJa. Naszej kruszynki. Wiem, że jego rodzice mnie nie akceptują ale oni nie mają nic do gadania przecież. To Maxi nas wybrał. Jeśli mi dziś na tym spotkaniu pokaże że mu na nas zależy to mu wybacze.Ten telefon zrobił na mnie wrażenie lecz nie chciałam mu tego pokazać więc zakryłam sie obojętnością. Wstałam podchodząc do okna. Miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Przeraziło mnie lekko to ale nie powstrzymało by spotkać się z Maxim. Ubrałam przydużą sukienke. Coż to 6 miesiąc widać mi bardzo brzuszek a do tego baleriny bo na obcasach nie mogłam już chodzić. Rozpuściłam moje loki. Tak bardzo lubie je a szczególnie gdy opadają mi na nosek marszcząc go przy moim ukochanym. Spojrzałam za zasłony przez okno nadal wiedząc że ktoś mnie obserwuje. Wyszłam z domu idąc w strone parku gdzie miałam go spotkać. Przez całą drogę się odwracałam patrząc czy nikt mnie nie śledzi. Nic nie widziałam ale moje myśli krążyły w okół tego dopóki nie ujrzałam Maxiego na ławce z kwiatami ! Ubeanego w rurki i koszule w krate a jego włosy przykrywał kapelusz za miast fullcapa. Chłopak nie nawidził chodzić bez nakrycia głowy. Mimo że miał cudowne loczki. Podeszłam do niego nie pewnie. Uśmiechnął się.
- Naty. Cieszę się że przyszłaś - mówi zadowolony pełen nadzieji. Wiem jakich
- Ja też - mówie całując jego policzek lecz wolałabym usta
- Jaki ja głupi -  wyciągnął bukiet kwiatów zza pleców po czym klęknął na kolana i mi je wręczył. Zasłoniłam bukietem twarz. Pachniały przepięknie. Gdy je odłorzyłam na ławke ujrzałam jak Maxi klęczy na prawym kolanie z czerwonym pudełeczkiem. Boże to nie dzieje sie na prawde?! Czy on zwariował?! Nie domyśliłabym sie że chodzi mu o takie przebaczenie. Zaimponowal mi..
- Natalio Albo Vidal klękam tu przed tobą prosząc byś spełniła moje marzenie. Wiesz o co chodzi. Wiem, że w twoich oczach jestem debilem idiotą za to że tak się zachowalem ale jestem tylko człowiekiem. Popełniam błędy ale umiem sie do nich przyznać. Wiem, że nie potrzebnie byłem zazdrosny bo jesteście tylko przyjaciółmi i nie wiem w emocjach wymksneło mi sie to o dziecku które kocham i jest owocem naszej miłości. Nikogo nie pragne jak was. Nie mówiłem ci o Matyldzie abyś nie była zazdrosna a sam byłem. Chce to naprawić i dać ci szczęście wychować nasze dziecko zestarzeć sie z tobą. Tylko potrzebuje jednej szansy by to udowodnić. Naty zgodzisz sie wyjść za mnie ? - kończy mowe otwierając pusełeczko po czym kiwam głową nie mogąc powiedzieć. Załorzył mi pierścionek i wziął na ręce obracając w okół osi.
- Boże ! Dziękuje dziękuje dziękuje udowodnie ci że nie pomylisz sie i że zasługuje- zaczyna mnie zachłannie całować. Tego mi brakowało najbardziej na świecie. Oświadczyny to nie były koneczne bo i tak mu wybaczylam. Tylko chciałam go podtrzymać w niepewności ale to bardzo słodkie. Teraz widze, że bardzo mu na nas zalerzy.Gdy mnie postawił spojrzał mi w oczy
- Dziękuje. Już się bałem stracić to co w moim życiu najcenniejsze - szepcze ze skruchą nadal mając wyrzuty sumienia.
- Dobrze Maxi spokojnie - chwyce jego policzki w obie dłonie. Spojrzałam mu głęboko w oczy
- Chcę być z tobą już na zawsze. Kocham Cię - zapewniam na co kiwa głową chwycąc moją dłoń po czym idziemy za rękę na długi i romantyczny spacer do wieczora. Mieliśmy planu na wieczór niestety jego telefon nam je zepsół i nie mógł nas odprowadzić
- Ech dobra lce cześć.. - mówi wściekły po czym sie rozłańcza
- O co chodzi ? - dopytuje zmartwiona
- Słońce chciałem cie odprowadzić ale Fede dzwonił i musze sie spotkać z Fran. A ty lepij odpocznij bo późno - prosi troskliwie całując mnie. I jak mu nie ulec ? Żegna  mnie całusem po czym znika w ciemnościach. Cóź jest wieczór. Robi sie zimniej wiec nakładam kaptur i zasówam kurtke. Przez małego jest mi troche ciasno ale nie obchodzi mnie to i zmierzam do domu. Na szczęście jest cicho i czuje sie bezpieczniej. Musze dbać o sibie i MJa to dziecko Maxiego dla nigo będę zawsze silna. Powtarzam czując ostrze wbite w mój brzuch. Potem nie pamietam nic opróc twarzy kobiety. Padam na ziemie. Krwawie widze to jak i śmiech złośliwy kobiety która mnie ugodziła.
- Nigdy nie będziesz z moim synem ! - wrzasneła kopiąc mnie do nie przytomności.


Nie zaw­sze naj­lep­szym roz­wiąza­niem jest ucie­czka z tonące­go stat­ku.Nieraz war­to podjąć walkę o je­go ratowanie.

~ Federico ~
Ciągle myśle o Ludmile mimo że nie powinienem. Ten pocałunek był najlepszy w moim życiu ! Dałbym wszystko nawet moją sławe by móc być z argentynką. Kocham ją i nic ani nikt na to nie poradzę. Wiem że nie moge bo to siostra mojej zmarłej ukochanej ale to silniejsze ode mnie. Na pewno Cami chciałaby byśmy byli szczęśliwi. Wiem jaka jest Ludmiła i co przeżyła.. Chce dać jej szczęście stabilizacje miłość którj nigdy nie otrzymała. Dlatego postanowiłem zadzwonić do Maxiego
- Staty pomożesz ?
- No hej. Tak czasu nie mam. A o co chodzi ?
- O ludmiłe..
- Co ? Siostre twojej ukochanej ? - pyta niedowierzając
- Tak no od pogrzebu mineło tak krótko ale
- Co ?- wydawał sie zainteresowany.
- Pocałowaliśmy sie
- Co ? Gratuluje
- Dzięki ale ona jest siostrą Cami i nigdy tego nie poczuje do mnie - wzdycha
- A pytałes ?
- No nie
- No to weź się w garść. Ja sie pokłóciłem z Natalią a teraz jest moją narzeczoną.
- Gratulacje - mówie z uśmiechem
- dzięki. Ej może przyjechałbyś do BA. Fran by sie ucieszyła - prosi
- Tak dobrze. Stęskniłem sie za nią. Najpierw chce załatwić sprawy z Ludmiłą dobrze.
- Odzyskałeś pewność siebie ? - pyta
- Na to wygląda - mówie z satysfakcją po czym się rozłańczam i postanawiam iść do Lusi. Przez całą droge zastanawiam sie co powiedzieć. A jeśli ona tego nie czuje i wyjde na idiote ? Co jeśli ona nie chce mnie/// Czy ja zawsze musze mieć pecha? najpierw śmierć Cami a teraz nieszczęśliwe zakochanie w blondynce. Jednak miłość to nie dla mnie. Nigdy nie byla i nie będzie. Tak bardzo mimo to chce. Najlepiej uciec od miłości. Ciesze się szczęściem mojej siostry. Diego to równy facet i zaopiekuje się nią. A Maxi ? Bardzo zakochany w Naty a ona w nim. Pamiętam do dziś ich kłótnie o to że Maxi niby chce zapomniec o Fran lecąc do Natalii. A teraz prosze spodziewają się dziecka i są narzeczeństwem.Właśnie.. Czy ja chce zapomniec o Camili uganiając sie za jej siostrą ? Oczywiście że nie ! Jestem pewien moich uczuć ale ze strachu przed jej reakcją chce od nich uciec. Nagle z moich przemyśleń wyrywa mnie blondynka. Mój Anioł
- Przepraszam to ja już ide - chciała mi uciec. Nie pozwole jej
- Nie uciekaj musimy pogadać - mówie przyciągając ją do siebie
- O czym ? - dopytuje w tym czasoe całuje ją wykorzystując moment.
- O tym - mówie gdy sie odrywamy
- Nie powinniśmy
- Dlaczego?
- Jesteś chłopakiem mojej siostry
- Zmarłej siostry - poprawilem
- Tak ale co ludzie powiedzą ?- pyta prubując sie wymigać.
- Obchodzi cie co inni powiedzą a nie ja? - pytam urażony.
- To nie tak - chwyci moją reke gdy chce odejść. Zatrzymuje się.
- To oco ?
- Też mi sie podobasz - szepcze nieśmiało co mnie cieszy
- To pozwól zarezyjować - szepcze
- No.. dobrze - mówi z trudem po czym sie całujemy. Chwyce ją w biodrach przyciągając ją do siebie mocno
- Nie pożałujesz - obiecuje szczerze - kocham Cię i chce dać ci szczęście. Coś czego nie doświadczyłas i jesteś taka teraz. Wiem to i rozumiem Od tamtego pocałunku poczułem że jesteś jedyna tylko ty sie liczysz.Prosze nie skreślaj mnie bo byłem z Camilą. Zawsze cie lubiłem i uważałeem za wyjątkową. Musiałem dorosnąc by zrozuiec że cie kocham - szepcze moją mowe a ona mnie całuje. Namiętnnie. Jessteśmy razem. Nareszcie !

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was drogie czytelniczki. Zapraszam was do kolejnego rozdziału tej monotonnej historii którą kończe z trudem. Wstawiłam ankiete dotyczącą przyszłości bloga i na razie wychodzi pozytywna z czego sie cieszę. A także OneShort z Ewą opublikowany ostatnio cieszy sie dobrymi statystykami.  Jestem wam wdzięczna. Wiem że zabijecie mnie za toco sie stało Naty.. Ale za to macie Fedemile. Wiecie że paring cami i fede to tez fedemila ? xdd mam pomysły  oczywiście na nową serie a tu jeszcze 3 rozdziały i epilog. Jestem taka podekscytowana no i ponad 83 tysiące wyświetleń chce dobić to 100. Pomożecie ? Jak zwykle zapraszam was do zakładki z pytaniami.

By: Marlene